Gabi & TFB otwierają nową scenę w Nowym Sączu! [RELACJA]

Gabi & TFB otwierają nową scenę w Nowym Sączu! [RELACJA]

Na kulturalnej mapie Nowego Sącza pojawiła się nowa scena, miejsce dla artystów i pasjonatów. Pomysł, którego inicjatorem jest Robert Opoka, dyrektor Domu im. św. Brata Alberta w Nowym Sączu, polega na włączaniu w sferę szeroko rozumianej kultury działań realizowanych poprzez integrację społeczną twórców i odbiorców z różnych środowisk. Przestrzenie działań to muzyka, teatr, słowo, ale i ogólnie rozumiana twórczość obecna w innych dziedzinach sztuki.

Aktywnymi odbiorcami mają być mieszkańcy placówek naszego stowarzyszenia, ale również inne osoby zainteresowane udziałem, które dostrzegają wartość takich działań. Każde takie wydarzenie odpowiednio poprowadzone może stać się pretekstem do spotkania człowieka z człowiekiem. Zgodnie z założeniami Ruchu Emaus spotkanie, dialog i wspólna aktywność ma wpływ na zmianę postaw wobec problemów nas otaczających. Spotkanie osób potrzebujących wsparcia z ludźmi, którzy dzielą się swoim doświadczeniem, twórczością, kreatywnością i poczuciem sensu życia ma charakter terapeutyczny i wzmacnia postawy nastawione na rozwój społeczno-osobowy wszystkich uczestników. Kluczowym jest doświadczanie poczucia wspólnoty pomimo różnic – tłumaczy Robert Opoka, inicjator przedsięwzięcia.

Gabi Salamon

Pierwszy, gdyż inauguracyjny i w pewnym sensie historyczny koncert nowo otwartej Sceny Emaus uświetnił zespół, którego nie trzeba nikomu szerzej przedstawiać. Nadmienić natomiast wypada, że The Freedom Birds, gdyż o nich tutaj mowa, nie wystąpili w składzie, do którego przyzwyczaili swoich fanów. Wysunęli na front Gabi Salamon (córka perkusisty) – przezdolną wokalistkę, instrumentalistkę i songwriterkę, o której istnieniu wiedziałem, ale nie miałem nigdy szczęścia usłyszeć na żywo. W swoich interpretacjach potrafi splatać pokorę wobec tego, co wykonuje, z bogactwem inwencji, osobistym pojmowaniem czasu w muzyce, wyjątkową sceniczną charyzmą i naturalnością ekspresji. To się ma, albo nie, a ludzie to czują. Poczułem i ja. I nie rzecz tutaj w showmańskim panowaniu nad widownią, lecz w niespiesznym budowaniu relacji. Jeżeli dodamy do tego autorski repertuar, jak również koncepcyjny i mocno zaangażowany przekaz, to nie możemy mówić o niczym innym, jak o potencjale, którego w przypadku Gabi po prostu nie można zaprzepaścić.

W sumie muzyka rockowa z założenia jest muzyką zaangażowaną, zmuszającą słuchacza do głębokiej refleksji nad światami, wokół których orbituje. Dokładnie taki był dla mnie piątkowy koncert, którego podstawowy set wypełniło w sumie dziesięć kompozycji, obok których trudno było przejść obojętnie. Zaprezentowana muzyka może nie była przesadnie skomplikowana, za to niezwykle sugestywna – było w niej czuć napięcie, dramatyzm, ale i tęsknotę za nieuchwytnym. W kierunku widowni popłynął głównie autorski repertuar projektu Gabi & The Freedom Birds: „A second too late”, „Uneasy beliefs”, „Culprit”, „Crooked mirror”, „Black suits”, „By the midnight I’m gone”, „All of my sisters”, „Future call”, „Sweet afterlife” i „Nicotine”. Koncert przybrał formę muzycznego manifestu skierowanego przeciw manipulacji i propagandzie płynącej z mediów, wszechobecnemu dziś kultowi pieniądza i władzy, ale również bierności i braku odwagi bycia innym, ukrywaniu się za ogólnie przyjętymi maskami. Setlistę dopełniły ponadto cover „Still” grupy Daughter wykonany wspólnie z Wiktorią Salamon (wokal, gitara elektryczna), siostrą Gabi, oraz „Szary człowiek” z repertuaru TFB – wspaniały numer, który ani myśli schodzić ze szczytów radiowych list przebojów. Nie mogło obejść się bez bisów. Zespół powtórzył kawałki „Culprit”, „Sweet afterlife” i „Uneasy beliefs” z opracowanego setu.

Gabi Salamon

The Freedom Birds w składzie: Andrzej Salamon (perkusja), Grzegorz Kurowski (gitara elektryczna, loops) oraz Marek Czechowski (gitara basowa) to klasa sama w sobie, o której nie raz miałem przyjemność się przekonać, natomiast wysunięta na froncie Gabi, to niezwykle barwna postać, której poczynaniom tym baczniej zacznę się przyglądać. Jak na swój wiek dziewczyna pokazuje niezwykłą dojrzałość, wszechstronność, co jednych może drażnić, innym dawać pojęcie o skali jej talentu. The Freedom Birds & Gabi dali nam prawdziwy konceptualny gig w warstwie merytorycznej. To nie jest przypadkowa zbieranina myśli, uczuć czy przeżyć. Tu mowa o bardzo skondensowanej krytyce dzisiejszego świata i naszego w nim miejsca w słowach pełnych metafory i poetyki. Gabi dopiero zalicza swoje sceniczne debiuty. Zaczyna być wyjątkowa i oryginalna. Ciągle się rozwija i poszukuje nowych dróg, a zaprezentowanego repertuaru i stylu nie należy postrzegać jako obranego kierunku i zamknięcia się na gatunek. To dopiero początek.

Warto tutaj nadmienić o oprawie scenicznej piątkowego wydarzenia, którą wzięła na siebie fantastyczna ekipa Amadeusz – Sklep Muzyczny, Technika Estradowa: Mariusz i Arkadiusz Margrafowie (technika, światło), Robert Wabik (scena) oraz Max Zięba (sound production).

Ambicje Sceny Emaus są wielopoziomowe, ale jestem o tym przekonany, że wpłyną na ożywienie nowosądeckiego środowiska artystycznego – z drugiej strony, powstaje przestrzeń nieskrępowanej wymiany myśli, ostoja tolerancji, dialogu i miejsce spotkań ludzi z ludźmi: Scena Emaus to scena kameralna, co znaczy, że nie mogą się tutaj odbywać wielkie imprezy. Koncert lub spektakl dla widowni nie przekraczającej 50 osób będzie w sam raz. Scena Emaus nie jest klubem muzycznym, ale można tutaj zagrać koncert. Nie jest również gotowym startupem. Mamy nadzieję na zaangażowanie wolontariuszy, znalezienie stałych partnerów w realizacji różnych przedsięwzięć, zaangażowanie osób z różnych środowisk, powstanie rady programowej wspierającej tworzenie i przygotowanie przyszłych wydarzeń – dodaje Robert Opoka.

Gratuluję przedsięwzięcia Panie Robercie i czekam na więcej!

Fot. Bartosz Szarek

Reklama