Czerwiński nie wybiera się na emeryturę

Czerwiński nie wybiera się na emeryturę

Co prawda 8 listopada ukończył ustawowe 65 lat życia i mógłby zażywać spokojnej emerytury, pławiąc się w ciepłych wodach z małżonką Barbarą. Ale jest jeszcze tzw. polityka. Andrzej Czerwiński jest politykiem rasowym. Ma ku temu wszelkie cechy po części genetyczne, po części wypracowane przez lata. Cierpliwy, wytrwały, polityk długodystansowy. Wykształcony, znający języki. Zapyta ktoś – to dlaczego przegrał wybory parlamentarne? Ano właśnie… To też jest polityka. Ale po kolei, bo warto przypomnieć jego życiorys polityczny.

Dość powiedzieć, że radnym miasta Nowego Sącza był już w 1988 r. za tzw. PRL. Po rewolucji został nim ponownie aż do 2001 r. Ma też piękny i bogaty dorobek z czasów swojej prezydentury. Objął to stanowisko w lipcu 1994 r., kiedy to radni wybrali go prezydentem. Pokonał wtedy Jerzego Gwiżdża. Hałaśliwe to były wybory, bo nawet dociekano koloru długopisów – czy sjena palona, czy kolor czerwony! Chyba mu Niebiosa, wtedy sprzyjały. Człowiek urodzony 8 listopada, czyli w dniu kiedy lokowano miasto za Wacława II, 8 listopada 1292 r., prezydentem musiał zostać, tak miał zapisane w gwiazdach. Pełnił tę funkcję do 2001 r. i to były dobre lata dla Sącza – oddano do użytku oczyszczalnię ścieków, halę sportową, pływalnię.

Już tylko tym zapisał się w historii miasta. Ale z samorządowca przekształcał się w polityka o większej skali. W 1993 r. był współzałożycielem w regionie Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Następnie w 1994 r., kiedy KLD padło, współzakładał Unię Wolności. Ba, był jej baronem w Małopolsce. Szefem całego regionu na tyle liczącym się, że zdecydował o wyborze Marka Nawary w 1998 r. na marszałka województwa. Wtedy też poznał się bardzo blisko z Donaldem Tuskiem i oczywistym było, że kiedy w 2001 r. utworzona została Platforma Obywatelska, został jej liderem na Sądecczyźnie i wszedł do zarządu krajowego. Szczęśliwym trafem został też posłem. Od tegoż roku 2001 nadal jest szefem miejskich struktur PO. Dlatego też ani zamierza myśleć o politycznej emeryturze. W tak zwanym międzyczasie, jako szanowany poseł z doświadczeniem, w rządzie Ewy Kopacz w 2015 r. przez pół roku był ministrem Skarbu Państwa. Dodajmy, szanowanym ministrem nawet przez posłów PiS.

I mamy wreszcie 2019 r. Grzegorz Schetyna, czemu sprzeciwia się głośno Czerwiński, tworzy przed wyborami Koalicję Obywatelską. W jej skład wchodzi plankton polityczny – Zieloni, Nowoczesna, Inicjatywa Polska i oczywiście Platforma Obywatelska. To Schetyna decyduje o kolejności na listach wyborczych. Z oczywistych względów nie wspiera Czerwińskiego a Jagnę Marczułajtis-Walczak. Czerwiński, drugi na liście, przegrywa wybory i tym samym zamyka swój parlamentarny etap w życiu. Zamierza podjąć się pracy u podstaw w budowaniu młodej i prężnej w regionie Platformy Obywatelskiej. Cierpliwie czeka na 12 stycznia 2020 r., kiedy to w PO odbyć się mają wybory przewodniczącego. Jako człowiek Tuska liczy, że rozstrzygną się one po jego myśli, tzn. wreszcie PO będzie partią wyrazistą ze swoim programem a nie klubem towarzyskim fatalnie rozmemłanym. Że PO nie rozpłynie się w nijakiej Koalicji Obywatelskiej. Czeka i jest pewien, że jego pogląd zwycięży, że nie będzie to bój ostatni. I to nie są wyłącznie przemyślenia emeryta!

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama