Bezdomni znajdują tu namiastkę rodzinnego ciepła

Bezdomni znajdują tu namiastkę rodzinnego ciepła

Ludzie, którym życie rodzinne się nie ułożyło, zapomniani, wykluczeni, bez dachu nad głową i nadziei na zmianę. Osoby, które pracowały ciężko całe życie, a jednak ze względu na okrutny los nie znalazły swojego miejsca na ziemi. Aż wreszcie ci, o których nikt nie pyta, nie martwi się, a jedyne co im pozostało to samotność. Ludzie bezdomni, bo o nich mowa, znajdują schronienie i namiastkę rodziny w Domu im. św. Brata Alberta w Nowym Sączu, z którym związanych jest łącznie 80 podopiecznych. Wspierają się nawzajem, tworzą wspólnotę. Dają również drugie życie rzeczom, których nikt nie chciał, upiększają je i sprzedają. 

– Bezdomność jest niewątpliwie sytuacją kryzysową. Współpracujemy z pomocą społeczną, aby diagnozować, jak doszło do takiej sytuacji i czy ją w jakiś sposób można naprawić. Często przyczyny leżą w konfliktach rodzinnych, zdarza się również, że osoby wychodzą po odbyciu kary z więzienia i nikt ich już nie chce, a czasem jest to długotrwała bezdomność – opowiada kierownik schroniska i noclegowni dla bezdomnych Nowosądeckiego Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta w Nowym Sączu Leszek Lizoń, który z placówką związany jest od 30 lat.

– Mamy wiele osób starszych, które całe życie pracowały, natomiast nie udało im się uzyskać takiego dobra, jakim jest mieszkanie. Są też osoby z zaburzeniami psychicznymi, które nie są w stanie żyć samodzielnie – dodaje.

Nowosądeckie Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta w Nowym Sączu powstało w 1987 roku. Jego głównym celem jest pomoc osobom wykluczonym społecznie, bezdomnym. Od 1990 roku stowarzyszenie prowadzi placówkę stacjonarną. Początkowo mieściła się ona przy ulicy Nawojowskiej 21, ale było tam za mało miejsca na jej działalność, więc władze zdecydowały o przeprowadzce do nowego budynku przy ul. Szwedzkiej 18.

– Budynek również okazał się za ciasny pod nasze potrzeby i przeprowadziliśmy dużą rozbudowę. Zresztą do dzisiaj pewne zmiany trwają. Obecnie prowadzimy schronisko dla bezdomnych z noclegownią i jadłodajnią dla 50 osób oraz Wspólnotę Emaus – miejsce aktywizacji zawodowo-społecznej. Od stycznia tego roku placówka przyjmuje również kobiety bezdomne z Nowego Sącza – podkreśla kierownik Leszek Lizoń.

Łącznie z Domem św. Brata Alberta w Nowym Sączu związanych jest 80 podopiecznych, gdyż dodatkowo około 20 osób należy do wspólnoty Emaus, a 10 wynajmuje pokoje i samodzielnie opłaca pobyt. Są to zazwyczaj osoby, które wykazuję  dochody i korzystają z tej placówki, bo czują się niezdolne, lub nie chcą same wynajmować na wolnym rynku mieszkania. Problemem nie zawsze są sprawy finansowe, ale podjęcie ryzyka, a nierzadko samotność, jakiej doznaliby w pustych czterech ścianach. W ośrodku znajdą zawsze dach nad głową, schronienie, ciepły posiłek, a przede wszystkim – wsparcie drugiej osoby.

Stowarzyszenie współpracuje z około 40 ośrodkami pomocy społecznej z sąsiednich gmin, które w Domu Brata Alberta „rezerwują” miejsca i kiedy zajdzie taka potrzeba, kierują ludzi bezdomnych ze swoich miejscowości do Nowego Sącza.

Wspólnota Emaus 

Towarzystwo jest również organizatorem wspólnot Emaus adresowanych głównie do mężczyzn, ale uczestnictwo kobiet nie jest wykluczone.

Sądecka wspólnota, działająca od 1999 roku pod skrzydłami Stowarzyszenia św. Brata Alberta, jest członkiem międzynarodowego ruchu Emaus, które przeciwdziała wykluczeniu społecznemu i ubóstwu. Jego członkami są zazwyczaj osoby, których pozycja na rynku pracy jest słaba przez wzgląd na niedomagania fizyczne, psychiczne, ale także ci, którym nie ułożyło się życie rodzinne, zostali sami.

– To miejsce, gdzie osoby bezdomne mogą i chcą funkcjonować w oparciu o własną pracę i nie muszą korzystać ze środków publicznych, żeby się utrzymać. Zajmujemy się zbieraniem i remontowaniem używanych przedmiotów, sprzętów, mebli, naczyń, które posiadają wartość. Jeśli jest taka potrzeba, to w pracowni stolarskiej dokonuje się renowacji antyków, by potem wprowadzić je do ponownego obrotu w naszych sklepach na terenie Nowego Sącza (ul. Szwedzka 18), Krynicy-Zdrój (sklep „Wyspa Skarbów” ul. Kraszewskiego 1) i Krakowa (os. Willowe 29) – opowiada Lizoń.

Takie osoby rozwiązując często swoje problemy, potrzebują czasu, poczucia bezpieczeństwa, aby pewne rzeczy sobie przemyśleć, uporządkować. Jeżeli czują się na siłach, to po pewnym czasie mogą spróbować znaleźć pracę, poszukać mieszkania do wynajęcia. Sądecka grupa Emaus liczy sobie 20 osób, w Krakowie jest ich 14.

Podczas jednej z naszych wizyt zagranicznych spędziliśmy trochę czasu w jednej ze wspólnot Emaus we Francji, która sama sie utrzymuje. To doświadczenie było inspiracją do stworzenia Wspólnoty Emaus w Nowym Sączu – wspomina Robert Opoka, dyrektor Stowarzyszenia oraz odpowiedzialny za Wspólnotę Emaus w Nowym Sączu.

We wrześniu 2019 roku stowarzyszenie przeznaczyło do użytkowania nowy budynek, gdzie poszerzono zakres sprzedaży oraz przestrzeń do eksponowania przedmiotów. Dzięki temu w starym budynku znalazło sie miejsce, które będzie wykorzystane na adoptację pod pomieszczenia mieszkalne, znajdą się tam m.in. wydzielone pokoje dla kobiet. Dyrektor ma nadzieję, iż do końca bieżącego roku uda się zrealizować plan.

Wszyscy sobie pomagają

Aby trafić do domu św. Brata Alberta, wystarczy przyjść i poinformować, że jest się osobą bezdomną. Warunkiem jest oczywiście trzeźwość. W placówce jest całkowity zakaz przynoszenia i spożywania alkoholu, przychodzenia nietrzeźwym do niej. Kolejnego dnia pracownicy stowarzyszenia, a także pracownik socjalny ustalają sytuację osobistą i dochodową bezdomnego.  Często również pomagają z formalnościami dotyczącymi zdobycia chociażby orzeczenia o stopniu niepełnosprawności, które może przyczynić się do uzyskania świadczenia.

– Nie przyjmujemy ludzi niezdolnych do samoobsługi, gdyż nie mamy takich kompetencji i możliwości. Bywa , że szpitale usiłując znaleźć miejsce dla osób niesamodzielnych, próbują je bez ustaleń nocną porą przywieźć i pozostawić w naszych placówkach. Zdecydowanie odmawiamy. Takie osoby powinny trafiać do miejsc, gdzie będą mieć zapewnioną właściwą obsługę i opiekę. Obserwujemy, że takie sytuacje coraz częściej mają miejsce – tłumaczy kierownik Lizoń.

W placówce pracuje pięciu opiekunów, kucharz, księgowa oraz kierowca, który odpowiada za zbiórki i przewóz przedmiotów, którymi zajmuje się wspólnota Emaus. Jak przyznaje szef stowarzyszenia, w domowej wspólnocie wszyscy się wspierają.

– Kolega bardziej sprawny pomaga temu drugiemu i idzie z nim do lekarza, są też osoby wyznaczane do prania, obierania warzyw itd. Staramy się, aby każdy mógł być zaangażowany w jakiś sposób. Ci ludzie gdzieś muszą żyć i funkcjonować. Trzeba się postarać, aby to życie było godne i aby te relacje były najlepsze z możliwych. Robimy wszystko, aby wykorzystać potencjał tych osób na tyle, na ile jest to możliwe – zaznacza dyrektor placówki.

Co roku w Wigilię, 24 grudnia, zazwyczaj o godzinie 15., podopieczni gromadzą się na wieczerzy. Jest również wspólne kolędowanie. Towarzystwo dba, aby ludzie, dla których los nie był łaskawy, mieli godne warunki i namiastkę domu rodzinnego.

Stowarzyszenie można wesprzeć, przekazując mu 1 proc. swojego podatku. Nikt z nas nie może być pewien, czy kiedyś nie przyjdzie mu zapukać do drzwi Domu św. Brata Alberta.

           O innych stowarzyszeniach i fundacjach działających na Sądecczyźnie przeczytasz w numerze:

Reklama