Niepełnosprawni czują się tu jak w gnieździe

Niepełnosprawni czują się tu jak w gnieździe

„Gniazdo”, czyli Stowarzyszenie na rzecz osób niepełnosprawnych w Starym Sączu, to coś więcej niż budynek. To miejsce, w którym jak w prawdziwym gnieździe, dzieci, młodzież i dorośli znajdują swoje miejsce.

To tutaj są ci, których pośpiesznie ludzie mijają na ulicy, nierzadko odwracając głowy. A przecież to tacy sami ludzie jak my, tyle że mają swój własny świat.

– Jedź do „Gniazda” w Cyganowicach – usłyszałem pewnego dnia. Nie wiedziałem co to, gdzie.
– Jedź, zobaczysz, będziesz wiedział.

Wszedłem do budynku, który z zewnątrz wygląda jak normalny dom mieszkalny, bo naprawdę taki jest dla tych ludzi, dla tych którzy mieli szczęście się tu znaleźć. Jeszcze nie zdążyłem dobrze przekroczyć progu, kiedy ktoś mnie złapał za rękę.
– Chodź ze mną, pokażę ci nasz dom.

Zwiedziłem pierwsze piętro, wszystkie pokoje, sale zajęć, potem na parterze tak samo. Chłopiec, a właściwie młody mężczyzna o twarzy dziecka, nie odstępował mnie na krok. Musiałem wysłuchać wszystkich jego opowieści. Opiekunki „przewodnika” – Artura próbowały go powstrzymać w jego monologu. Nic z tego, w tym dniu miał taką wenę. Wtedy nie wiedziałem, że moja znajomość z Arturem będzie trwała przez lata.

Jakiś czas później znów znalazłem się blisko „Gniazda”. W Starym Sączu prezentowany był spektakl w wykonaniu podopiecznych stowarzyszenia. „Gniazdo” to przeróżne inicjatywy: turnieje Bocci, koncerty, spotkania mikołajkowe, galeria sztuki, teatrzyk, rajdy, itd.

A gdzie Artur? Jest, znalazł się w najmniej spodziewanym miejscu. Mecz w Rytrze, gra Poprad. Nagle słyszę: – Jurek! Biegnie w moją stronę Artur. Ubrany na sportowo, w żółtej kamizelce. Okazuje się, że „pomaga” drużynie, kiedy piłka wypadnie na aut. Zawsze po nią biegnie, by oddać zawodnikowi. Kiedy nie idzie drużynie, jego krzyk oburzenia po faulu na swoim piłkarzu niesie się po całej gminie.

Jakiś czas później mecz w Starym Sączu, na boisku obok klasztoru, znów pojawia się Artur, podobnie jest w Barcicach. Jest po prostu wielkim fanem piłki nożnej.

Piątek wieczór, dzwoni telefon, słyszę pytanie:
– Co robisz Juruś (tak się do mnie zwraca) jutro?
– Będę na meczu, gra Sandecja
– odpowiadam. Artur nie odpuszcza. – A może przyjedziesz do Barcic, też grają.

Innym razem zaprasza mnie do Starego Sącza, później znów do Rytra. Kiedy w sezonie piłkarskim zbliża się sobota, jestem pewny, że Artur zadzwoni, by mi przypomnieć, że jest mecz. Kiedy nie mogę być osobiście, zawsze mogę liczyć, że przekaże mi informację z wynikiem, a jak trzeba to nawet składy. Nigdy nie zawiedzie.

Bywają jednak dni, kiedy Artur czuje się gorzej, ma kiepski nastrój. Wtedy dzwoni wczesnym wieczorem. Nawet się nie skarży, choć po głosie słychać, że coś jest tak. Kiedy pytam, co się dzieje, słyszę ciszę, a po chwili odpowiedź: – Idę do kościółka w Barcicach pomodlić się. I wyłącza telefon.

Kiedy nastaje zima, kiedy przestają grać na boiskach, telefon rzadziej dzwoni. Ale niedawno znów się odezwał. Usłyszałem znane mi pytanie: – Juruś, co robisz w sobotę? Okazało się, że jest turniej piłkarski na hali w Rytrze. Wiosna niedługo, znów będę czekał na telefon od Artura.

– Obecnie pod opieką Środowiskowego Domu Samopomocy jest około 40 osób – wyjaśnia prezes Stowarzyszenia Gniazdo, Zofia Wcisło. – Ludzie przyjeżdżają sami lub są przywożeni z gmin Stary Sącz, Rytro, są nawet z Nowego Sącz. Nasze „Gniazdo” działa od 2006 roku. Potrzeby są spore, jest ciasno, bo ludzi, którymi należy się opiekować, jest sporo. Planujemy rozbudowę, aby było nas więcej o 15 osób.

Stowarzyszeniu na rzecz osób niepełnosprawnych „Gniazdo” można pomóc przekazując 1 proc. z podatku.

           O innych stowarzyszeniach i fundacjach działających na Sądecczyźnie przeczytasz w numerze:

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama