–1 lutego b.r dosyć nieoczekiwanie z dyrektora regionalnego jednej z sądeckich firm zostałeś dyrektorem d.s marketingu i komunikacji KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Ciągnie do sportu i biznesu?
– Zaskoczyła mnie propozycja. Po spotkaniu z prezesem Mirosławem Buszkiewiczem uznałem, że mamy wspólną wizję. Praca w zespole z najwyższej ligi siatkówki kobiet to niewątpliwe wyzwanie, ale także duża szansa dla mnie. Sport jest dla mnie pasją. Wcześnie musiałem zakończyć swoją przygodę z piłką nożną przez kontuzję, dlatego podjąłem decyzję o innej formie działania. Nigdy mnie nie ciągnęło do bycia trenerem, bardziej interesowały mnie kwestie związane ze sprawami organizacyjnymi, administracyjnymi, czy promocyjnymi w klubie sportowym.
– Przed laty grałeś w jednym zespole z osobami, które podjęły się ratowania krakowskiej Wisły. Myślę o Jarosławie Królewskim i Rafale Wisłockim. Przed Tobą podobna misja w siatkarskim KSZO. Zdajesz sobie sprawę z odpowiedzialności?
– Kilka lat temu występowaliśmy wspólnie w drużynie Glinika Gorlice i nikt z nas wtedy nie myślał o tym, że w inny sposób zaistnieje w sporcie. Jarka i Rafała podziwiam za to co zrobili dla Wisły Kraków, gdyż gdyby nie oni oraz Kuba Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Bogusław Leśnodorski, Wisły na mapie sportowej Polski by już nie było. A co do siatkarskiej spółki KSZO, to jest ciężka sytuacja finansowa w klubie, ale dzięki działaniom prezesa Buszkiewicza zespół pomału wychodzi na prostą. Moja skromna osoba, będzie wsparciem biznesowym i wizerunkowym dla działań Mirka. Nie chce by ktoś traktował mnie jak zbawcę, gdyż przy tym klubie działa wiele osób, które w sercu mają KSZO i są również bardzo zaangażowane. W tym klubie oraz w regionie jest bardzo duży potencjał, który należy wykorzystać poprzez integracje środowiska biznesowego oraz sportowego.-
-KSZO siatkarskie to 9. zespół w Polsce, po ostatnim sezonie. Ale klub, który boryka się z ogromnymi problemami; finansowymi, organizacyjnymi, kadrowymi. Masz pomysł, plan na to, aby ten klub nie zatonął?
-Oczywiście, gdybym takiej wizji nie posiadał nie podejmowałbym się współpracy. Zdecydowanie w pierwszej kolejności należy ocieplić wizerunek klubu poprzez właściwą kampanię, która jest w końcowej fazie przygotowań. Będzie miała ona na celu pokazanie korzeni KSZO w nowoczesnym wydaniu. Proszę mi wierzyć, w całej Polsce w środowisku sportowym, będzie się mówiło o tym przedsięwzięciu. Równocześnie są prowadzone działania skierowane do potencjalnych inwestorów, sponsorów oraz reklamodawców. Jesteśmy po pierwszych rozmowach. Po przedstawieniu wizji rozwoju klubu widzę światełko w tunelu, aby biznes wszedł do KSZO. Podstawą funkcjonowania jest przejrzyste i kompetentne zarządzanie oraz wizja długofalowego rozwoju zarówno drużyny seniorskiej jaki i młodzieżowej. To fundamenty prawidłowego funkcjonowania klubu sportowego, który powinien być zarządzany jak dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, a przy obecnym prezesie jak i naszych działaniach jest to jak najbardziej możliwe. Coraz lepiej wygląda również sytuacja kadrowa, a przykładem jest pozyskanie byłej reprezentantki Polski oraz byłej zawodniczki Muszynianki, Kingi Kasprzak.
-Nie bliżej było do sądeckich klubów? W każdym mile widziana jest osoba, która chce pomóc, tym bardziej doświadczony marketingowiec.
-Jest taki pomysł, ale jak wspomniałem, to tylko plany, ale jak najbardziej do zrealizowania. Wydaje mi się, że turniej czterech zespołów przyciągnąłby większą rzeszę kibiców niż pojedynczy mecz. Mocna obsada, duża ilość kibiców na trybunach i mamy receptę na ważne wydarzenie sportowe w Nowym Sączu. Tak jak Pan wspomniał, kibice w regionie sądeckim tęsknią za siatkówką na najwyższym poziomie.
-Młody, zdolny, przebojowy – określił Cię nowy prezes KSZO. A jaki jest prywatnie człowiek, który podjął się misji uratowania kluby ze świętokrzyskiego?
-Będę to podkreślał na każdym kroku, to prezes Buszkiewicz podjął się tej misji, gdy objął stery w KSZO. Ja tylko pomagam. Ciężko określić samego siebie, ale zdecydowanie skromny, posiadający plan, który wcielam w życie, resztę pozostawię do oceny najbliższym, znajomym, gdyż to oni mogą się wypowiedzieć jaki jestem…