200 wierszy w sto dni. Bulzak i Cyganik pojedynkowali się na fraszki

200 wierszy w sto dni. Bulzak i Cyganik pojedynkowali się na fraszki

Kiedy w Londynie dżentelmeni umawiają się na partyjkę tenisa i herbatę o piątej po południu, dżentelmeni w Nowym Sączu pojedynkują się na fraszki. Zasada podobna: trzeba w odpowiednim momencie odbić piłkę na pole przeciwnika. Panowie nawet z angielska nazwali swój literacki mecz towarzyski – challenge. Wynik: remis 100:100. Efekt: zbiór fraszek właśnie ukazał się drukiem.

Jakub Bulzak i Kamil Cyganik od 3 kwietnia 2020 r. przez kolejnych sto dni wyznaczali sobie zadania i temat – o czym kolejna fraszka ma traktować. Potem wciągnęli w to rodziny, przyjaciół, znajomych oraz znajomych, znajomych królika, by to oni wymyślali tematy do kolejnych fraszek. Co tydzień nowe hasło, a potem 24 godziny na napisanie fraszki. Biorąc po uwagę czas reakcji, tempo meczu (challengu) było raczej szachowe niż tenisowe. Ale kiedy pojedynkują się atleci szarych komórek, nie bicepsów, to nikt nie patrzy na moc posłanej przeciwnikowi piłki, ale raczej na jej precyzję. A o precyzję w tamtym czasie było niezwykle trudno. Za oknem szalał wirus, ludzie byli jacyś tacy rozkojarzeni… A oni w bezpiecznych domach pili herbatę i pisali.

Sądząc po relacji autorów tego unikatowego na skalę… – może nawet światową – wyzwania, zadanie było tyleż przyjemne, co wyczerpujące. „A zasady twarde i bezwzględne” – grzmiał Kamil Cyganik, jakby nie o pisanie wierszy chodziło, tylko walki MMA w klatce.

„Litości nie było” – dodawał Jakub Bulzak, jakby opowiadał o 12-rundowym mordobiciu w ringu. O tym jednak, że poeta zasadniczo delikatny jest i drobnokościsty, a proces twórczy może nawet odwapnić kości, niech świadczy fakt, że felietonista DTS w krótkim czasie złamał najpierw nadgarstek (kontuzja kolarska na rowerze), a teraz nogę (kontuzja narciarska bez użycia nart).

A wracając do fraszek, to właśnie trafiły do sprzedaży. Kto nie był na wieczorze autorskim w MCK „Sokół” musi je tropić na własną rękę. Co ciekawe, istnieją wydane w trzech wersjach: podstawowej, dedykowanej – czyli jeden z autorów wpisuje tam specjalnie dla ciebie fraszkę (ale cena rośnie razy dwa!) oraz wersja premium, gdzie obydwaj autorzy wpisują własnoręcznie, napisane wcześniej i dedykowane posiadaczowi książki fraszki (cena XXL). Jeśli pomysł się przyjmie, autorzy nie wykluczają otwarcia przy ul. Jagiellońskiej biura pisania fraszek. Oczywiście fraszek pierwszej potrzeby.

Czytaj też:

Dlaczego prezydenta Handzla ,,boli serce”? Bo musi oddać ponad dwa miliony

Reklama