Życie kibica jest biało-czarne

Życie kibica jest biało-czarne

W zasadzie cała filozofia kibicowania piłkarskiej drużynie zawarta jest w naszym tytule. Kibic to pacjent dwubiegunowy – od euforii do depresji, innego stanu nie zna. Kibicowanie jest zaraźliwe i silnie uzależniające. Uwaga – może być dziedziczne. A miłość do Sandecji to nastroje wyłącznie czarne albo białe.

Światowe media właśnie doniosły, że w Rosji od piłkarskich Mistrzostw Świata pozostaje jeszcze dwa tysiące kibiców reprezentacji Nigerii. Na szczęście agencje nie precyzują, dlaczego oni ciągle tam przebywają, choć ostatni mecz skończył się osiem miesięcy temu. Chcemy wierzyć, iż tak się zapamiętali w swojej kibicowskiej robocie, że ciągle nie mogą przestać. Zaślepieni euforią (miłość kibicowska jest ślepa) nie zauważyli, że piłkarze dawno pojechali do domu, a na Syberii temperatura spadła do minus 30 stopni i ciężko kopać piłkę. I tylko ten pierwszy z brzegu przykład pokazuje, co to znaczy być prawdziwym kibicem. Lekko nie jest.

W Nowym Sączu wiosna zaczyna się nie czekając na pierwsze bociany, szpaki przy Śniadeckich albo przebiśniegi na Starej Sandecji. Wystarczy, że się trochę zazieleni trawa przy Kilińskiego, sędzia pierwszy raz gwizdnie, a już na to gwizdnięcie zbiega się z całej okolicy kilka tysięcy dorosłych facetów, którzy na półtorej godziny porzucają wszystkie inne zajęcia z gatunku „nie cierpiących zwłoki”. Od kilku zresztą tygodni ludzie w Nowym Sączu coraz częściej zadają sobie i innym pytanie – czy Sandecja utrzyma pozycję dającą jej awans do Ekstraklasy? A kiedy już awansuje, to co się z klubem stanie, zagra?

*

Żeby jednak było sprawiedliwie to zgódźmy się, że nie wszyscy w Nowym Sączu są skłonni wydawać na Sandecję wspólny majątek. Wielu oddałoby miliony nie tylko z miejskiej kasy, ale i swoje zaskórniaki dołożyłoby, żeby piłkarzom w biało-czarne pasy ptasiego mleka nie brakowało, a przy okazji, żeby lali na boisku wszystkie możliwe sławy polskiej piłki. Drudzy uważają, że wspólne pieniądze potrzebne są na inne cele i tym też trudno odmówić racji. Na pewno jednak miasto nie może porzucić zespołu nagle i niespodziewanie. Rozsądna wydaje się propozycja, by klub jeszcze dofinansować, docelowo szukając innego sposobu prowadzenia spółki w oparciu o inwestora strategicznego, ale na takie rozwiązanie potrzeba czasu. Przy tej okazji z pewnością trzeba pamiętać, że Sandecja znaczy Nowy Sącz i to powinno wiele tłumaczyć.

*

Z każdego zdania naszego specjalnego wydania poświęconego Sandecji przed sezonem czuć sportową moc zespołu, jego potencjał i dobrą atmosferę w grupie jaką tu zbudowano. Atmosfera to chyba słowo kluczowe dla klubu w ostatnich latach i nawet kiedy drużyna spadała z Ekstraklasy, ten element systemu był najsilniejszą stroną sądeczan, gdy wszystkie inne zawiodły. Nie sprawdziły się też katastroficzne scenariusze wieszczące, że po rocznym wygnaniu do Niecieczy i spadku klub prędko się nie pozbiera zaliczając kolejne klapsy od losu i staczając w coraz niższe otchłanie rozgrywek. Nic z tych rzeczy. Przecież życie kibica Sandecji jest czarno-białe, po złym sezonie musiał nadejść dobry, nawet jeśli obecne wyniki zaskakują samych twórców.

Życzymy Państwu dobrej piłkarskiej lektury przed pierwszym wiosennym gwizdkiem sędziego, a od najbliższej soboty jak najwięcej jasnych chwil w czarno-białym żywocie kibica Sandecji.

Pobierz specjalne wydanie DTS Sandecja:

Fot. Jarosław Para

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama