Zakochali się w podróżach i w sobie

Zakochali się w podróżach i w sobie

Marzyli o podróżach i zapierających dech w piersiach widokach. Śnili osobno o wielkim wyjeździe do Nowego Jorku. Ona – w Nowym Sączu. On – w Wodzisławiu Śląskim. Niespodziewanie znaleźli siebie, a Ameryka stała się dla nich krajem miłości. Teraz żyją razem w Nowej Zelandii i już wspólnie obierają nowy kierunek podróży.

Work, travel and…love

Karolina Ślęczkowska urodziła się, a potem studiowała w Nowym Sączu. Jako dziecko marzyła o wielkim świecie i wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Zaczęło się jednak od rodzinnych wypadów na Słowację, Węgry, czy do Zakopanego. Potem, gdy była starsza, odwiedziła Irlandię, Chorwację, Niemcy, Danię.

Nigdy nie umiałam usiedzieć na miejscu, szukałam okazji, by gdzieś wyjechać i coś zobaczyć – opowiada Karolina. W 2014 roku postanowiła wyjechać do USA. Chciała podszkolić język angielski i zobaczyć Nowy Jork. Dostała się do programu „Work and Travel” i w wakacje 2015 miała pracować na campie dla dzieci.

Ponieważ był to jej pierwszy wyjazd do USA, wcześniej chciała zasięgnąć porady osób, które uczestniczyły w tego typu projektach. Napisała na forum. Odpowiedział jej Robert. Oboje dostali się na ten sam camp w USA, chłopak jechał tam już trzeci raz.

Prosiłam go o porady, ale tak dobrze się nam rozmawiało, że najczęściej rozmowa schodziła na inne tematy niż wspominany wcześniej camp – opowiada Karolina. Do USA wyjechali jako znajomi, tam ich znajomość rozwinęła się i przerodziła w coś więcej… Od tej pory razem przemierzają świat.

Robert jest idealnym partnerem do podróży i do życia. Oboje kochamy podróże, przygody i cieszymy się, że połączyła nas wspólna pasja. Dzięki temu nasz związek jest silny – twierdzi Karolina. Wspólnie zwiedzili wschodnią i zachodnią część USA, Kanadę, w której mieszkali przez rok, Meksyk, Tajlandię, Malezję, Singapur, a obecnie żyją w Nowej Zelandii.

– Bycie z osobą, która dzieli nasze pasje to wielkie szczęście. Dzięki temu, że mamy te same pasje, unikamy sprzeczek, spędzamy więcej czasu ze sobą i cieszymy się bardziej swoim towarzystwem. No i oczywiście wszystkie decyzje, a zwłaszcza te szalone, podejmuje się łatwiej, bo ma się wsparcie drugiej osoby – stwierdza sądecka podróżniczka.

Życie na walizkach to nie wakacje

Robert i Karolina nie mają problemów w zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Są otwarci na nowe znajomości, doświadczenia i głodni przygód. Jednak ich życie to nie są ciągłe wakacje. Zagranicą tak samo pracują jak znajomi w Polsce.

Najpierw pracujemy, a potem możemy pozwolić sobie na przyjemności – wyjaśnia Karolina.

By móc podróżować, podejmowali się różnych prac: w hotelach, sklepach, fabrykach. Często pracując dłużej niż 8 godzin dziennie i więcej niż 40 w tygodniu.

– Praca nie zawsze była przyjemna i łatwa, nie zawsze chciało się nam budzić w środku nocy, by zdążyć na ranną zmianę, czasem bywało i tak, że dostawaliśmy pracę z dnia na dzień – opowiada.

Przed wyjazdem do nowego kraju para dużo czyta na jego temat, jednak nie da się wszystkiego przewidzieć.

– W każdym obowiązują inne przepisy, normy i regulacje dla osób pracujących na takiej wizie jak nasza (working holiday) – tłumaczy dziewczyna. – W Nowej Zelandii Polacy mogą pracować na niej jedynie trzy miesiące u jednego pracodawcy, co dosyć komplikuje sprawę, ponieważ poszukujących pracy jest wielu, a ofert wbrew powszechnym opiniom o wiele mniej – dodaje.

W pogoni za samolotem

Karolina najmilej wspomina Tajlandię, to właśnie tam najbardziej chciałaby powrócić.

Nie bez powodu mówi się o tym kraju, że jest krainą uśmiechu. Ludzie są tam bardzo mili i pomocni. Cieszą się każdym dniem i łapią każdą chwilę – relacjonuje. Miała okazję odwiedzić tam sanktuarium dla słoni i stanąć z nimi oko w oko.

Za to mniej przyjemnie wspomina szalonych kierowców.

Długo będziemy pamiętać szaloną i momentami niebezpieczną jazdę z kierowcą klasycznego środka lokomocji w Bangkoku, czyli Tuk-Tuka – śmieje się.

Przygód im zresztą nie brakuje. W Moskwie samolot, z powodu burzy śnieżnej, wylądował z opóźnieniem i para biegła ile sił w nogach halą odlotów, by zdążyć do swojego następnego samolotu. Mieli tylko 10 minut.

Z Malezji wspominamy przeprawę łódką, która podczas sztormu nabierała wody i na miejsce dopłynęliśmy wymęczeni chorobą morską po 4 godzinach – mówi.

W Kanadzie para dostała mandat za prędkość, bo chciała zrobić zdjęcie w promieniach zachodzącego słońca. Meksyk to kilka nieprzyjemnych przygód, gdyż z powodu nieznajomości języka hiszpańskiego zostali oszukani przez miejscowych.

Dość! Wracamy…

Bywają i momenty, w których para napotyka trudności, jest zmęczona i ma ochotę wrócić do Polski.

– Jednak nigdy tego nie zrobiliśmy, bo zdajemy sobie sprawę, że trudności zawsze były, są i będą, więc należy je pokonywać, a nie poddawać się – tłumaczy Karolina Ślęczkowska.

Poza tym zawsze mogą liczyć na słowa otuchy i wsparcie ze strony rodziców. Dystans i tęsknotę za bliskimi rekompensuje im stały kontakt za pomocą maili czy Skype’a.

Robert i Karolina prowadzą również bloga.

– Założyliśmy go głównie po to, aby nasi bliscy byli na bieżąco i wiedzieli, co się u nas dzieje. Oboje tęsknimy za naszymi rodzinami, bo je bardzo kochamy. Zdajemy sobie sprawę, że omija nas dużo: święta, nie ma nas na uroczystościach rodzinnych, urodzinach, czy coraz częściej – ślubach znajomych – dodaje Karolina.

Na wszystko przyjdzie czas

Para uważa, że na wszystko przyjdzie czas, a póki są młodzi i mają okazję podróżować, chcą to wykorzystać.

– Wizy working holiday mają ograniczenia wiekowe, więc późniejszy wyjazd mógłby być niemożliwy. Zdajemy sobie sprawę, że kiedyś przyjdzie czas na prawdziwą stabilizację, jednak nigdy nie chcielibyśmy zrezygnować z podróży, a wręcz chcielibyśmy, żeby stały się one nie tylko częścią naszego życia, ale także sposobem na życie – przyznaje dziewczyna.

Dla Karoliny i Roberta podróżowanie to nauka pokory, samodyscypliny i odpowiedzialności. – Każda podróż uczy nas czegoś nowego i pozwala na lepsze poznanie siebie i osoby, z którą się podróżuje – dodaje.

To nie tylko zwiedzenie ciekawych miejsc, poznanie innych kultur i ich obyczajów. Dla pary interesujące jest życie w innym kraju i obserwacja jego funkcjonowania, problemów i sposobów ich rozwiązywania.

– Za każdym razem mimowolnie porównujemy dany kraj z Polską i rozwiązaniami stosowanymi u nas – wyjaśnia.

Dzięki wyjazdom poznają również innych wędrowców, wymieniają się doświadczeniami i życiowymi historiami. Zwiedzając świat szukają też inspiracji kulinarnych.

– Uwielbiamy próbować nowych potraw, a potem sami je przyrządzać, mieszać smaki i przyprawy, tworząc coś zupełnie dla nas nowego – przyznaje sądeczanka. U Roberta i Karoliny apetyt rośnie w miarę podróżowania, dlatego już planują kolejne wyprawy.

NATALIA SEKUŁA

Czytaj BARDZO „Dobry Tygodnik Sądecki”:

Reklama