Urodziła się i wychowała w Stryju na Ukrainie. Do Polski przyjechała jak miała 16 lat, ukończyła zarządzanie w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University, potem wyszła za mąż i urodziła córeczkę Sofię, która ma dziś 4,5 roku. Yaryna Karkach do dziś mieszka w Nowym Sączu i pracuje w jednej z firm transportowych. Polska stała się jej drugą ojczyzną.
Czwartkowy poranek 24 lutego zmienił życie 29-latki. Wtedy jeszcze nie przewidywała, jak wielka tragedia spotka jej rodaków mieszkających na Ukrainie…
Tego ranka Yaryna obudziła się jak co dnia o godz. 6.15 i zaczęła przygotowywać do wyjścia do pracy. Sięgnęła po telefon, by sprawdzić wiadomości. Co prawda rano robi to rzadko, ale tego dnia było jakoś inaczej…
– Na Instagramie zobaczyłam filmik nagrany przez naszego prezydenta, Wołodymyra Zełenskiego. Na początku nie bardzo zrozumiałam o co chodzi, przewinęłam dalej i napotkałam to samo nagranie, ale już z opisem, że Rosja zaczęła wojnę.
To był dla mnie szok. Oczywiście od razu zaczęłam szukać dalszych informacji i w końcu dotarło do mnie, że w moim kraju właśnie zaczyna się wojna! Obudziłam mojego męża Vitalika słowami: „Kochanie u nas w kraju zaczęła się wojna, musimy zadzwonić do rodziców”. A potem zaczęły się te straszne dni….
Kiedy bliscy Yaryny opowiadali, że wojska rosyjskie są blisko granicy i kiedy jej mama Svitlana mówiła, żeby się nie martwiła, jeśli nie będzie z nią kontaktu, bo ona sobie poradzi, Yaryna była sceptyczna. Powtarzała mamie, że w dzisiejszej rzeczywistości świat nie pozwoli już na okrucieństwo wojny. Oczywiście czuła strach przed tym co się dzieje, ale do końca wierzyła, że nie dojdzie do najgorszego.
– Niestety, ostatnie dni lutego pokazały mi, jak bardzo się pomyliłam – przyznaje Ukrainka, która w swoim rodzinnym kraju ma bardzo bliskich jej sercu ludzi. Na Ukrainie mieszka jej mama Svitlana, babcia Hanna, teściowa, siostra męża oraz jej siedmioletni synek, chrześniak Yaryny.
– Mama i babcia mieszkają niedaleko Lwowa, w moim rodzinnym miasteczku Stryj, mieście partnerskim Nowego Sącza. Na razie jest tam cisza. Jednak moja teściowa i szwagierka z synkiem mieszkają w mieście Dnipro (Dniepr przyp. AM), które jest już dużo bliżej działań wojennych. Moja mama jest nauczycielką, pracuje w szkole. Szkołę oczywiście póki co zamknięto. Teściowa prowadzi sklep z artykułami szkolnymi, otwarty teraz non-stop, bo ciągle coś jest potrzebne do obrony, na przykład taśma do zaklejania okien w mieszkaniach – wyjaśnia Yaryna. (…)