Pisanie felietonów to zdecydowanie prosta robota. Wystarczy posiadać archiwum własne, znaleźć odpowiedni tekst sprzed lat, skopiować, przestawić kilka przecinków i wysłać do redakcji jak nowe. Z samochodami tak robią, więc co dopiero z tekstami.
Oczywiście nasza naczelna jest fachowcem najwyższej próby i numer „na odgrzewanego kotleta” zdemaskowałaby po pierwszej nucie, bez skanera do wykrywania plagiatów. Mimo to chciałbym do pewnego wątku sprzed lat powrócić, bo – niestety – ciągle jest aktualny, a nawet gorzej. Kopiował nie będę, ale małą łyżeczką zaczerpnę cytat.
Kończy się okres opłatkowo-noworocznych spotkań, które dla różnych grup w mieście organizują liderzy, działacze oraz aktywiści. I słusznie, bo ludzie lubią się spotkać, pobyć ze sobą i pogadać przy kawce w długie wieczory. Super. Ale teraz czas na cytat sprzed (uwaga!) 22 lat:
„Swego czasu w szczere zdumienie wprawiła mnie prasowa relacja z pewnej wigilii dla samotnych i ubogich, w której na zdjęciu dumnie wypinali pierś posłowie, radni i sponsorzy wieczerzy. W lukrowanym sprawozdaniu z imprezy puszą się liczni dobrodzieje, pragnący ogrzać się w ciepełku charytatywnego kaganka i tylko na ślad samotnych nigdzie nie natrafimy w tej pasjonującej opowieści (…)”.
Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień, ale w obyczajach niewiele się zmieniło. Niedawno (…)
Cały felieton przeczytasz w najnowszym DTS – bezpłatnie pod linkiem: