Z gór widać lepiej. Wielka miłość krótko trwa

Z gór widać lepiej. Wielka miłość krótko trwa

Na pierwszą sesję nowej Rady Miasta Nowego Sącza szło się trochę jak na rozpoczęcie nowego roku szkolnego po nieco przydługawych wakacjach. Jakieś delikatne polityczne motyle w brzuchu się czuło, bo z jednej strony spotkamy już jakiś czas niewidzianych kolegów, może poznamy nowe koleżanki, a poza tym prymusowi z najlepszym wynikiem będą wręczać nagrodę i bardzo jesteśmy ciekawi czy mu z tego powodu sodówa nie uderzy i nie będzie chciał już z nami haratać w gałę. Idzie nowe, a nowe jest zawsze trochę ekscytujące.

No i piękniej być nie mogło. Kto wyszedł na Wysoką Trybunę, ten z wysokiego C jechał na jednym oddechu, że Nowy Sącz jest najważniejszy, że Nowemu Sączowi i Nowym Sączem. Pełny odlot! Kilka pokoleń sądeczan ściśniętych w ratuszowej sali nie chciało przerywać oklasków na stojąco, bo wreszcie „nadejszła wiekopomna chwila” i Nowy Sącz staje się wspólnym domem białych, czarnych, kolorowych, partyjnych i nawet bezpartyjnych – raj na Ziemi! Na ziemi sądeckiej. I to by było na tyle.

Jak może nieco starszym Czytelnikom wiadomo, wielkie uniesienia mają to do siebie, że nie trwają długo. W tym wypadku Wielka Miłość przeszła zdecydowanie szybciej, niż statystyczna pierwsza miłość w szkole podstawowej. Jakiś kwadrans z hakiem po tym, jak wszyscy zgodnie zadeklarowali współpracę dla dobra wspólnego, najważniejsze okazało się wyłącznie dobro jakiegoś klubu. Obojętnie którego. I wzorem miłośników klubów piłkarskich, kluby radnych umówiły się na ustawkę i na oczach zdumionych sądeczan, tłukły się w imię miłości do miasta. Kto mocniej kocha, ten mocniej bije. Po deklarowanej współpracy każdego z każdym, strony wykopały głęboki rów, dzieląc ukochany Nowy Sącz na MY i ONI.

Jeśli tak smakowała pierwsza próbka zadeklarowanej chęci współpracy, to strach sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało, kiedy strony przestaną udawać, że chcą z kimkolwiek współpracować. W pierwszej godzinie nowej kadencji sądecka Rada Miasta wydaje się tak podzielona, jak dawno nie była. A już na pewno tak szybko nie była. Jeśli najszybciej w historii strzelonym golem jest trafienie Christiana Benteke w 8 sekundzie meczu, to sądecka rada pobiła rekord świata w szybkości dzielenia się – 7 sekund. To będzie nasz wkład do Księgi Guinnessa.

A miało być tak pięknie. Kolejne scenariusze koalicyjne krążyły po mieście w drugim obiegu, domorośli analitycy polityczni – jak to analitycy – analizowali u cioci na imieninach przydatność kolejnych aspirantów do ważnych stanowisk. A temu wszystkiemu towarzyszył zachwyt, w jakiej zgodzie i harmonii wykuwa się nowe w Nowym Sączu. Prawdziwy matecznik mądrych głów, które ponad podziałami tak śmiałe i rozważne wizje potrafią snuć. Ale jak to mówią w pobliskiej wsi „nagle dziadek się skitrał”. I gdybyśmy jeszcze mogli napisać, że stało się to zanim stopniał pierwszy tegoroczny śnieg. Ale to się stało, na długo przed tym zanim pierwszy śnieg zdążył spaść…

 

 

Pierwsza sesja nowej rady miasta Nowego Sącza. Przewodniczącą została Iwona Mularczyk.

Reklama