„Grzegorz przestał już właściwie wychodzić z domu. Jedzenie zamawiał przez Internet. Telefonów od znajomych nie chciał odbieać, a na sms-y odpisywał frazesami lub samym serduszkiem – zazwyczaj po kilku godzinach od otrzymania , bo na bieżąco nie miał po prostu siły. Od kilku tygodni nie cieszyło go właściwie nic. Nawet gry komputerowe. Dotychczas myślał, że jest od nich uzależniony. „Chyba jednak nie” – pomyślał – „Nawet nie chce mi się odpalać kompa ostatnimi czasy…” Raz wyszedł na urodziny znajomego, bo ten wziął go „pod włos”. Napił się, pożartował, nie było aż tak źle. Ale kiedy wrócił do domu, od razu padł na łóżko, nawet nie myjąc zębów, co zresztą zdarza mu się ostatnio regularnie. Zdecydowanie więc woli izolować się od ludzi. Najlepiej jest mu w pokoju, kiedy ma zasłonięte żaluzje. Jest ciemno, a on może poleżeć w łóżku i raz na jakiś czas zerknąć na Instagram celebrytów, których jednocześnie lubi oglądać, ale i się nimi brzydzi…” Tak rozpoczyna się drugi rozdział książki Jakuba Bączka i Rafała Ohme. Rozdział poświęcony depresji. Książce nadano tytuł „Zespół stresu postpandemicznego”. Tytuł może nie porwać do lektury, szczególnie tych których problem opisany w lekturze dotyczy bezpośrednio. Bo w tym stanie może nie chcieć się nic. nawet czytać. Nawet, jeśli książka może okazać się skutecznym lekarstwem.
Ta książka może zadziałać jak lekarstwo na dolegliwości, które – jak obserwujemy – są niestety powszechne w czasach, w których przyszło nam żyć. Znajdziemy w niej proste narzędzia, które pomogą poradzić sobie z wypaleniem zawodowym, ze stanami depresyjnymi, z samotnością. A tym, których dotknęły one szczególnie dotkliwie, pomoże podjąć decyzję aby skorzystali z fachowej pomocy.
Znajdziemy w niej także odpowiedzi na pytania, które coraz częściej dźwięczą w naszych głowach: które zawody wyprze z rynku sztuczna inteligencja? Jakich zawodów i umiejętności przyszłości warto się uczyć? no i najważniejsze: Jak nie wpaść w Zespół Stresu Postpandemicznego?