Wiktoria straciła ukochaną babcię. Walczymy o to, by przynajmniej miała bezpieczny dom

Wiktoria straciła ukochaną babcię. Walczymy o to, by przynajmniej miała bezpieczny dom

Na nagłą śmierć najbliższej osoby nikt na świecie nie jest przygotowany. Wiktoria Basta po stracie ukochanej babci ,,rozsypała się na kawałki”. Teraz próbuje zmierzyć się z rzeczywistością. Na każdym kroku piętrzą się jednak trudności, których sama nie pokona…  [Dołącz do akcji! Link do zbiórki —->TUTAJ]

20-letnia Wiktoria jest studentką filologii angielskiej w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Sączu. Z wykształcenia jest fototechnikiem. Interesuje się fotografią, grafiką komputerową, uwielbia czytać książki w języku angielskim.

Od ponad dziewięciu lat jej opiekunem prawnym, rodziną zastępczą i Aniołem Stróżem w jednej osobie była Józefa Janik. Obie mieszkały w niewielkim domku z ogródkiem w Nowym Sączu. Dom wymagał remontu. Planowały m.in. budowę łazienki, kuchni i odnowienie pokoju. 68-letnia nowosądeczanka chcąc polepszać warunki bytowe dla ukochanej wnuczki, starała się o dotacje na ogrzewanie z programu ,,Czyste Powietrze”. Jednak zasada jest taka, że najpierw trzeba instalację wykonać, a dopiero później można starać się o zwrot kosztów. W tej sprawie pomógł zięć Józefy, który zaciągnął na ten cel kredyt. Finalnie inwestycję zakończono, ale nie doszło do ostatecznego złożenia podpisów, które umożliwiłyby zwrot środków. Babcia Wiktorii miała w poniedziałek udać się w tej sprawie do urzędu i zakończyć formalności. Jednak w niedzielę słuch po niej zaginął…

Wiktorii w jednej chwili zawalił się świat. Jej ukochana babcia zaginęła. Był 18 października, kiedy 68-letnia Józefa Janik wyszła ze swojego domu przy ulicy Tetmajera w Nowym Sączu i do niego nie wróciła. Ostatni jej ślad uchwyciły kamery na ulicy Żeglarskiej.

Zdesperowana rodzina około 2. w nocy powiadomiła sądecką komendę o zaginięciu. Porankiem, 19 października, służby oficjalne rozpoczęły poszukiwania. Brały w nich udział ratownicy z Grupy Ratownictwa Specjalnego OSP Nowy Sącz, policjanci, strażacy z Nowego Sącza i Biegonic oraz Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niestety nie udało się odnaleźć nowosądeczanki.

Rodzina wzięła sprawy w swoje ręce i zaczęła przeczesywać brzegi Dunajca. Do akcji dołączyła Grupa Ratownictwa Specjalnego OSP Nowy Sącz oraz kilka osób, które odpowiedziały na apel rodziny dotyczący pomocy w odnalezieniu babci. Poszukiwania trwały kilka dni. Józefy szukała między innymi jej wnuczka Wiktoria oraz jej ciocia Ania z synem i mężem. 27 października nadzieja zgasła. Około godziny 11. dwie sądeczanki, przeczesujące na pontonie Dunajec, odnalazły zaginioną w wodzie. Wszystko stało się jasne: babcia Józia nie żyła. Wiktoria straciła najbliższą osobę.

– Na obecną chwilę Wiktoria pozostała bez jakichkolwiek środków do życia. Jesteśmy w trakcie organizowania, dowiadywania się, jakie są możliwości. Problemem jest łazienka, w której brak bieżącej, ciepłej wody. Aby się wykąpać, Wiki musi grzać wodę w garnkach, a potem wlewać ją do wanny. Marzeniem Wiki jest normalna łazienka, ale zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji finansowej wszyscy jesteśmy bezradni. Sytuacja jest trudna, dlatego musimy zwrócić się o pomoc dla niej  – przyznaje w rozmowie z naszą redakcją Anna Kaczmarek, ciocia Wiktorii.

Potrzeba pomocy ludzi dobrego serca. Każda złotówka się liczy. Również pomoc fachowców lub instytucji jest na wagę złota. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się spełnić marzenie Wiktorii. Sama w obecnej chwili nie jest w stanie kontynuować remontu domu, w którym mieszka.

Dołącz do akcji! Link do zbiórki —->TUTAJ

Fot. Anna Kaczmarek 

Reklama