Widziane z Krakowa. Gazeta spod kamienia na pastwisku

Widziane z Krakowa. Gazeta spod kamienia na pastwisku

Lubię Szkocję, nie tylko dlatego, że swój sławny trunek nazwała słowem, które może się kojarzyć z Polską. No bo przecież whisky brzmi podobnie jak Kowalski, Michalski czy Rogalski. Nieprzypadkowo wszystkie kończą się na ski, jedna rodzina, nie mylić z rodziną na swoim, bo dziś nie o polityce.


Jeszcze bardziej polubiłem ją po przeczytaniu książki „Anglia i Szkocja. Przypomnienia z podróży roku 1820-1824 odbytej” autorstwa Krystyna Lacha-Szyrmy. Jest tam sporo o edukacji i czytelnictwie, bo co jak co, ale tych dwóch dziedzin życia tradycyjna szkocka oszczędność nie objęła. Wręcz przeciwnie, szkolnictwo było na piedestale, a potrzeby sięgania po książkę czy gazetę wyjątkowe.
„Trudno znaleźć w Szkocji człowieka, nawet w najlichszej lepiance, który by czytać nie umiał, a wielu zna się na rachunkach i dobrze pisze” – zanotował podróżnik.
Na oryginalny sposób zapewnienia sobie systematycznego kontaktu z gazetą wpadli szkoccy pasterze owiec i trzody: „Pasterze kupują gazety z trzeciej lub piątej ręki, aby im taniej przyszły i obsyłają się nimi w ten sposób, że je kładą po granicach na umówionych miejscach pod kamienie. Pasterz przepędziwszy trzodę znajduje je i przeczytawszy kładzie pod kamień na drugiej granicy, aby dostały się innemu, dopóki kolej wszystkich nie obejdzie.”
Inny zwyczaj autor zauważył w uprzemysłowionym Londynie:
„W Anglii, gdzie jeszcze nie wszyscy czytają jest zwyczaj w rękodzielniach, gdzie ośmiu jest robotników, ósmego przeznaczyć do czytania gazet, a siedmiu składa się na jego tygodniową płacę.”

Wydawca „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” urodził się o 200 lat za późno i 1500 km za daleko, żeby cieszyć się z takiego boomu na prasę. I nie ma w Beskidach (…)

To tylko fargment felietonu Leszka Rafalskiego. Całośc przeczytasz w urodzinowym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”:

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama