VIA CARPATIA: Droga, przemijanie, wrażeniowość, kontrasty

VIA CARPATIA: Droga, przemijanie, wrażeniowość, kontrasty

Podobno jeżeli nie można odnaleźć drogi, to trzeba ją zbudować. Nowopowstała Galeria Sztuki Współczesnej IMO w Starym Sączu, wraz z biennale VIA CARPATIA, to w tym temacie prawdziwa nadbudowa. Z jednej strony obserwujemy tutaj wytwory ludzi obdarzonych talentem, bogatą wyobraźnią i niezwykłą intuicją – z biegłością łączących w swoich pracach zmysłowe formy z intelektualnym przesłaniem. Ujmujących nadspodziewanymi efektami i wizyjnością. Jednak prawdziwie uruchamiające w przypadku tego, co sobą reprezentują jest fakt, że autorzy weszli w dialog z kuratorami wystawy, podjęli zadany przez nich temat związany z drogą: w sposób dosłowny, metaforyczny, jakikolwiek formalnie i treściwo, a co okazało się być kierunkiem do czegoś ważnego – nierzadko dla nich samych, ale również lokalnie czy szerzej i może nieco bardziej patetycznie dla ludzkości w ogóle.

Ktoś powie, że to przecież składowe determinujące sztukę od wieków, w przestrzeniach co drugiej galerii i pod niemal każdą szerokością geograficzną. Ale uwierzcie mi, nie bez racji inicjatywa wystawiennicza VIA CARPATIA znajduje swój punkt na mapie Sądecczyzny i w Starym Sączu właśnie.

VIA CARPATIA | Galeria IMO

Już zbyt wiele się stało, co się stać nie miało, a to, co miało nadejść, nie nadeszło. Osnową wystawy, inspiracją i zarazem dygresją względem artystycznego przekazu, komentarza, metakomentarza czy manifestu zawartych w przedłożonych pracach, stał się fragment wiersza Schyłek wieku Wisławy Szymborskiej. Idea przewodnia autorstwa naszej polskiej Noblistki odcisnęła się dosłownością zaledwie na ułamku dzieł, które korespondując ze sobą nawzajem, ścierały się bądź tworzyły jedno. Z drugiej strony wspomniane odejścia od zadanego tematu, strącały motto Szymborskiej w rejony subiektywności, nierozerwalnego związku inspiracji z możliwym wymiarem doznań. Nie mówiąc już swego rodzaju swawolności, otwartości na doświadczanie czy performatywności, kiedy wena i koncept dają dzieło, które z racji formy kontemplowane jest w trakcie tworzenia, o czym przybyli mogli przekonać się obcując z pracami cyfrowymi – filmowymi.

Co wyróżnia wystawę VIA CARPATIA na tle innych wystaw? Bez wątpienia eklektyczność zbioru wyrosłego zarówno na kanwie tożsamości lokalnej, narodowej i kosmopolitycznej twórców, którzy związani na różnych poziomach z obszarem od Kłajpedy nad Bałtykiem po Saloniki nad Morzem Egejskim, aranżują przeżycia odbiorców. Nie bez udziału kuratorów kreatywnych Galerii IMO, którzy stawiając na wykorzystanie prac zaproszonych artystów postawili sobie za cel uzyskanie zamierzonego efektu i jego amplifikację. Zilustrowanie na tworzywie motta Wisławy Szymborskiej tezy, idąc dalej – wyodrębnienie nowej, zreinterpretowanej, intelektualnej i kontekstualnej całości.

The cure of rupture | Laura Tráilá

Jako rozwinięcie powyższego, mało która wystawa może obejść się bez tzw. aranżacji przeżyć. A z kolei ona – bez tematyzacji dążącej do pełnego zaangażowania odbiorcy na wszystkich możliwych płaszczyznach zmysłowych. Im więcej z nich angażuje się w przeżycia estetyczne, tym więcej dostrzega się wartości stojących za danym dziełem. Tym mocniej zakorzeniają się w pamięci doświadczenia wielozmysłowe. Zróżnicowane pod względem formalnym biennale, gdyż zawierające w swoim zestawie: filmy, fotografie, malarstwo, rysunek, grafikę, rzeźbę czy instalacje – w sumie prace 34 artystów z Ukrainy, Polski, Węgier, Słowacji, Rumuni, Bułgarii, Grecji i Litwy, ujmuje niebagatelnym potencjałem aranżacyjnym, by zapewnić wrażenia zarówno sugestywne w danym momencie, jak i pozostawiające trwały ślad w pamięci.

Na niemałym metrażu ekspozycyjnym Galerii IMO, zaprezentowany zbiór staje się zaledwie namiastką twórczości każdego z powołanych do uświetnienia biennale gości. Całościowo jednak daje nam możliwie najobszerniejszą przekrojowość spiętą klamrą narzuconego tematu. Wielorakość tematyczną i stylistyczną łączy tu jedno – wysoki poziom artystyczny i warsztatowy. Odnosząc się natomiast do charakteru i merytoryki zebranych prac, skupione na czterech głównych wątkach: motywie drogi, przemijaniu, wrażeniowości i kontrastach.

Chociaż o bezpośrednim kontakcie z dziełem i działaniu na wiele zmysłów decydują w ogromnej przewadze sztuki tradycyjne, przeciętny odbiorca nie zdaje sobie sprawy, do jakiego stopnia cyfryzacja przesiąkła nasze przestrzenie publiczne i wirtualne.

Blue night | Paulius Šliaupa

W tym temacie Paulius Šliaupa, koncentrując przepływ malarskich obrazów, poetyckich dźwięków i lirycznej energii, stworzył w swoich dwóch pracach zmysłowe narracje oparte na wspomnianej wątkowości. Artystyczne wizje wędrują tutaj własnymi ścieżkami, aby niejednokrotnie zaskoczyć odbiorcę. Od inspirowanego Taksówkarzem Martina Scorsese Blue night (2020), wprowadzającego w stan zawieszenia między jawą (raną-traumą) a snem ujętym u Šliaupy jako oniryczne studium psychicznej i duchowej rekonwalescencji, artysta przechodzi płynnie do zataczania koła historii – kondycji człowieka, cyklu życia i przemijania jednostki w Entre nous (2020). Uniwersalny i zarazem unikatowy charakter jego twórczości pozwala na uchwycenie całościowego obrazu tzw. budowania z fragmentaryczności – podobieństw i różnic, ciągłości i przerywalności, stałości i zmiany – dokumentalnych dowodów na istnienie ludzi i miejsc.

W powyższe wspaniale wpisały się ponadto prace nagrodzonych Veroniki Cherednychenko za rysunek i dwie animacje Pets i wieloelementowy, wykonany techniką serigrafii i algrafii – The Wall Magdaleny Uchman. Ale również te wyróżnione: zestaw kolaży cyfrowych Máriána Gábora Coexistence / Follow the Rabbit I-III, obrazy olejne Ania, Julia i Kasia autorstwa Zuzanny Pieczyńskiej oraz realizacja filmowa Laury Tráilá pt. The cure of rupture.

The Wall | Magdalena Uchman

Dokamera, statyczność, przytłumione światło. U Ivana Borisowa zastanawiać może początkowy kontrast między podmiotem a frontalną monarszą pozą, w jakiej został ukazany. Układ kompozycyjny w jego performansie Knot-portrait przywołuje na myśl wizerunki starożytnych władców w ściśle zdeterminowanym kanonie czy też ujęcia posągowych przedstawień królów. Jednak w tych pierwszych impresjach zarysowuje się dysonans poznawczy względem tego, co przypisane błękitnej krwi, a za sprawą dołączonego atrybutu (sznur, którym mężczyzna obwiązuje swoje ciało), przynależne naznaczonym prostotą życia i pracą mieszkańcom prowincji.

Podmiot milczy, nieruchomo patrzy w obiektyw kamery. To przyciąga, hipnotyzuje i prowokuje do zadawania pytań. Jednak o prawdziwości i autentyczności wizerunku świadczy nie tyle fizjonomia, ale (nie)wiedza na temat tego, kim był. Ten aspekt zamyka się wyłącznie w sferze domysłów, ale otwiera na zarysowany w mimice, gestach i spojrzeniu przekaz emocjonalny. To coś znacznie wykraczającego poza samo uchwycenie portretowanego mężczyzny, który znika w tytułowym suple. Z jednej strony w wizerunek wpisane jest poczucie niesamowitości, doniosłość chwili – z drugiej, uprzedmiotowienie, wtopienie w tło bezimiennego wnętrza, jak również przeczucie, że doświadczamy tutaj smugi cienia i świata w sensie ogólnym, bądź tego osobistego, który bezpowrotnie przemija.

Knot-portrait | Ivan Borisow

Nie sposób uciec od podobnej konotacji  analizując pracę olejną Fryderyka Kądzieli pt. Some of the stars died in that place but I could not know. Malarz prowadzi tu niezwykle intymną narrację o człowieku opartą na własnych przeżyciach i doświadczeniach. Jego obraz odczuwa się instynktownie, bez udziału świadomości. Kompozycje wydają się być chaotyczne, inkrustowane agresywnymi kontrastami i środkami wyrazu. Ale to tylko pozory. Jego pracę cechuje wewnętrzne piękno i równowaga. Pod swoistą maską kontemplacji i wyciszenia kryje się liryzm i zamrożone niskotonowe napięcie ujawniające się w relacji pomiędzy poszczególnymi elementami kompozycji. Obraz Kądzieli – choć abstrakcyjny, z pewnością musiał powstać z inspiracji wszech-kulturową rzeczywistością orbitującą wokół niego – dziełami sztuki figuratywnej i naturą. Tych światów już nie ma. To swoiste samotne gwiazdy, które umarły, ale ich światło pozostaje. Rodzi się więc nowa nadrealna rzeczywistość pamięci, w której Kądziela zastępuje realne obiekty i wydarzenia lirycznymi znakami i symboliką reinterpretowanymi od nowa na powierzchni płótna.

(pierwszy od lewej) Some of the stars died in that place but I could not know | Fryderyk Kądziela

Nieuchronny upływ czasu, kruchość ludzkiego życia czy popadanie w zapomnienie to obszary determinujące sztukę od wieków i pod każdą szerokością geograficzną. Biennale w Starym Sączu nie stanowi w tym temacie wyjątku, lecz wzruszający wyłom w ukazaniu atrakcyjności i potencjału malarstwa współczesnego, rzeźby i innych sztuk wizualnych umownego rejonu określanego jako VIA CARPATIA. Z każdej z 34 prac będących własnym autorskim światem myśli i wyobraźni – z własnymi wymiarami przestrzennymi, czasowymi oraz właściwościami duchowymi – dobiegają kroki pokonanej drogi, rozdźwięk między marzeniem a rzeczywistością i dochodzące zza nich szepty przemijania.

Obszarowe poznanie dzieł związanych z drogą w sposób dosłowny, metaforyczny, jakikolwiek formalnie i treściwo lub których twórczość okazała się być kierunkiem do czegoś ważnego nierzadko dla samych artystów, ale i lokalnej społeczności czy szerzej dla ludzkości w ogóle – nie bez racji znajduje swój punkt na mapie Sądecczyzny. W Starym Sączu, który stanowi symboliczny środek na linii łączącej tereny 14 państw: Łotwy, Litwy, Rosji, Białorusi, Ukrainy, Polski, Słowacji, Węgier, Rumunii, Serbii, Kosowa, Bułgarii, Północnej Macedonii i Grecji.

VIA CARPATIA | Galeria IMO

Zaprezentowane prace prowadzą ze sobą niezwykły dialog na temat treści dzieła sztuki. Rozmowę tak intymną i bliską, jak bliska i intymna jest relacja między rodzicem a dzieckiem. Dzięki inicjatywie wystawienniczej VIA CARPATIA zaistniało w Galerii IMO otwarte, przyjazne miejsce wypełnione siecią znaczeń i odniesień i dające szerokie pole do interpretacji. Powstały w ten sposób obszar zostaje wypełniony myślą – poprzez odautorski przekaz, ale i przez samego odbiorcę, który przepracuje całość na swój własny, osobisty sposób. I tak oto artysta i uczestnik wydarzenia spotykają się niejako w pół drogi – tu w Starym Sączu, gdzie zacierają się granice między twórczością a odbiorem. Budowana jest nie tyle braterska przestrzeń dla autora i publiczności, co platforma tworzenia w dialogu z historią malarstwa europejskiego i wynikająca z inspiracji bogactwem światowej kultury słyszalność artystycznego głosu młodego pokolenia.

Fot. TOMIKAART, sliaupa.com

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama