Topili w Nowym Sączu polityczne marzanny. Później wypłynęli na polityce

Topili w Nowym Sączu polityczne marzanny. Później wypłynęli na polityce

Działo się to 21 marca 2006 roku. Miejsce – Nowy Sącz, nad rzeką Kamienicą przy moście 700 – lecia. Grupa młodych ludzi demonstracyjnie, w obecności zaproszonych wcześniej dziennikarzy topi polityczne marzanny. Kukły uosabiają nielubianych przez młodzieńców polityków. 

Jak się okazało, ci którzy zaczynali swoje kariery od topienia, później wypłynęli…  Jeden jest dziś posłem, inny pracuje u ministra, kolejny próbował sił w samorządzie.

Do obiektywów pozowali wówczas  między innymi Szef Gabinetu Politycznego wicepremiera Jarosława Gowina Tomasz Michałowski, poseł Patryk Wicher i zastępca Wojewódzkiego Komendanta Małopolskiej Komendy Ochotniczych Hufców Pracy w Krakowie Rafał Kmak

Kto poznaje? 😉

Tym, którzy z różnych względów nie znają albo nie pamiętają technik politycznego topienia sprzed kilkunastu lat – przypominamy jak  to onegdaj było sięgając do „Abecadła Sądeckiego” Wojciecha Molendowicza:

„Ten głośny onegdaj incydent u jednych wzbudził wielką radość i rozbawienie, u innych wyłącznie niesmak. Pod lodem wylądowały wówczas kukły mające symbolizować zdymisjonowaną właśnie wiceminister rolnictwa Stanisławę Okularczyk oraz byłego kandydata na prezydenta miasta Mieczysława Gwiżdża. Brawurową akcją topienia Marzanny dowodził naczelny zadymiarz IV RP w okręgu nowosądeckim – Tomasz Michałowski w asyście Leszka Filasa. Tomek, wówczas szef lokalnej młodzieżówki PiS i pracownik biura eurodeputowanego Adama Bielana, w wolnych od tych zajęć chwilach ostro pracował na miano młodego wilczka partii rządzącej. Niedługo potem grupa specjalna Michałowskiego przerwała na chwilę sesję Rady Miasta. Przed prezydium Rady głównodowodzący akcją w towarzystwie Rafała Kmaka rozpostarł wielki transparent, na którym wypisano „siedem grzechów głównych rady”, a na mównicę wkroczył samozwańczo Grzegorz Mądry, wręczając radnym czerwone kartki za całokształt działalności. W archiwach zachowały się zdjęcia z tego wydarzenia, na których fotoreporterzy uchwycili bezgraniczne zdumienie wiceprezydent Zofii Pieczkowskiej i rozbawienie wiceprezydenta Stanisława Kaima. Taka akcja dla Tomka Michałowskiego nie była zresztą pierwszyzną, bowiem kilka lat wcześniej w tej samej ratuszowej sali Tomek dumnie dzierżył wielki transparent z apelem: „Nos do ula panie J. Gwiżdż”. Hasło miało odwoływać się do słynnej odpowiedzi, jakiej wspomniany polityk udzielił wcześniej reporterowi „Gazety Wyborczej” Jerzemu Olszowskiemu. Jak pokazały późniejsze wydarzenia, taktyka obrana przez komandosów Michałowskiego okazała się skuteczna. Za prezydentury Ryszarda Nowaka, Tomek zamienił zadymiarski dres na urzędowy garnitur…” 

 

zdjęcia Jerzy Cebula

Reklama