Tomasz Bocheński trafia do BWA i na naszą okładkę

Tomasz Bocheński trafia do BWA i na naszą okładkę

Tomasz Bocheński

Rozmowa z Tomaszem Bocheńskim, dyrektorem artystycznym grupy Polska Press

– Liczysz jeszcze te wszystkie nagrody, które od lat zwozisz z całego świata za grafiki prasowe?

– Liczenie nagród już dawno – przepraszam za określenie – przestało mnie kręcić, zresztą nagrody chyba nie są po to, żeby je liczyć. Nagrody są po to, żeby wiedzieć, że ktoś dostrzega to co robisz i dzięki nagrodom ja sam mogę sobie podnosić poprzeczkę i mogę iść wyżej swoją ścieżką zawodową. Jakimś dziwnym trafem to się ciągle dzieje.

– No więc ustaliliśmy, że nagrody nie są po to, żeby je liczyć, ale gdyby kapituła np. Award Excelance tym razem Cię nie nagrodziła, to byłbyś zawiedziony i uznałbyś, że jesteś w słabszej formie artystycznej? To chyba nie jest tak, że te nagrody nic nie znaczą.

– Nagrody są w jakimś sensie miernikiem mojego uczestnictwa w zmianach, które się cały czas dzieją. Każdego roku w designie obowiązują nowe trendy. Zmieniają się kapituły konkursów, zmieniają się czasy, które obecnie są mocno zdigitalizowane, a ja się cieszę, że ciągle za tymi zmianami nadążam. No więc nagroda jest dla mnie sygnałem wypuszczonym przez branżę, że nie wypadłem z obiegu. Nie czas tu i miejsce, by tłumaczyć oczywistości, jak dynamicznie zmienia się współczesny świat, a design zmienia się szczególnie dynamicznie.

– Niedawno zostałeś nagrodzony dwoma wyróżnieniami w konkursie Best of Print New Design za okładki „Dziennika Zachodniego”. Jedna z nich to Statua Wolności, która ogrodową kosiarką strzyże coś, co przypomina niesforną grzywkę Donalda Trumpa. Dobrze skojarzyłem?

– Tak właśnie. Grafik, projektant pracujący w mediach musi bacznie zwracać uwagę na to, co dzieje się tu i teraz. Trzeba szybko reagować na wydarzenia, więc tu i teraz wpadł mi do głowy ten pomysł. Uświadomiłem sobie, że fryzura byłego już prezydenta Ameryki przypomina pola dojrzałego zboża rozwiane przez wiatr. W to wszystko wkracza bezlitosna kosiarka demokracji. Wiem, że ta okładka była wielokrotnie przeklejana w samych Stanach zaraz po wyborach. Teraz okładce nadano drugie życie wyróżniając ją w konkursie obok takich tytułów jak „Washington Post” czy „New York Times”. Prostota przekazu trafiła do oceniających. I chociaż nie znają oni języka polskiego, to wcale nie musieli czytać gazety, żeby zrozumieć kontekst tego przekazu. I to jest właśnie sztuka trafić w ten sposób do odbiorcy, co czasami mi się udaje.

– Czuję, że ten pomysł dojrzewał w Tobie dłużej niż jeden dzień. Fryzura Donalda Trumpa musiała Cię zainspirować dużo wcześniej i tylko czekałeś na okazję, by mu ją przyciąć w jakiś widowiskowy sposób (…)

Całą rozmowę przeczytasz w najnowszym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”:

DTS 10 czerwca 2021 online

Reklama