Ta Jawa to nie sen! Opowieść o tym jak Jakub Grodny odkurzył motoryzacyjną historię

Ta Jawa to nie sen! Opowieść o tym jak Jakub Grodny odkurzył motoryzacyjną historię

Pomimo ostrzeżeń przed gradem i deszczem jakie wydano wczoraj dla Nowosądecczyzny, miłośnicy klasycznej motoryzacji pełni entuzjazmu przybyli na kolejny zlot z cyklu Sądeckie Klasyki Nocą. Wśród nich był Jakub Grodny, 20-sto letni absolwent sądeckiego elektryka, który przjechał Jawą 50 Mustang.

Jego „jawajska” przygoda rozpoczęła się w 2014 roku.

– Ta Jawa jest w mojej rodzinie już od 1978 roku, czyli obchodzi u mnie swoje czterdziestolecie. Mój dziadek kupił ją nową i korzystał z niej około dziesięciu lat, po czym wylądowała w stodole. Lata mijały, a czas powoli odbił swoje piętno na jej wyglądzie. W roku 2014 postanowiłem ją odrestaurować. Wyciągnąłem ją ze stodoły, przetarłem z kurzu i przekonałem się, że była w opłakanym stanie, niesprawna do jazdy, cała pordzewiała…  Doprowadzenie jej do stanu obecnego zajęło mi dwa lata z przerwami – opowiada właściciel.

Oczywiście przez te kilka lat, nie obeszło się bez awarii.

– Raz miałem usterkę, która doprowadziła do tego, iż musiałem ją pchać do domu około 10 km. Była to awaria, która prawdopodobnie powstała przez wadliwy pierścień na cylindrze. Zatarł się silnik. Udało się ją naprawić i jeździ do dzisiaj. Jest rzadkim zjawiskiem na ulicach. Ten model nie był popularny na naszym rynku  – dodaje pan Jakub.

Jakub Godny już wiele razy brał udział w zlotach. Jego Jawa, pomimo iż ma bardzo małą pojemność, niejednokrotnie zaskoczyła właściciela swoją zrywnością. Na trasie osiąga nawet 60-70km/h, jednak nie jest to zdrowe dla kondycji silnika, dlatego warto jeździć przepisowo.

– W ubiegłym roku wybrałem się nią na zlot do Sanoka i  jednego dnia zrobiłem około 300 km. Przemieszczanie się Jawą jest bardzo wygodne. Jest niska, ale według mnie lepiej się nią jeździ niż np. Komarkiem. Pozytywnie wspominam ten wyjazd, gdyż wtedy, pomimo tak dalekiej trasy motorower udowodnił, że jest niezastąpiony. Jechaliśmy grupą z Nowego Sącza i jako jedyny z motocyklistów wróciłem do domu bez żadnej usterki. Tak więc również w tym roku postanowiłem wybrać się w jeszcze dłuższą podróż. Moim miejscem docelowym była miejscowość Gajewniki oddalona od nas o 340km, gdzie odbywał się zlot Jawy. Pokonałem tą trasę w 9 godzin z przerwami, ale było warto  – wspomina pan Jakub.

Oczywiście oprócz Pana Jakuba, który przybył swoją Jawą, pod Media Markt przybyli inni fani klasyków.

Zdjęcia z wydarzenia można obejrzeć w galerii.

fot. Alicja Augustyn

 

 

Reklama