I liga. Sandecja Nowy Sącz bezbramkowo zremisowała dzisiaj u siebie z ŁKS-em Łódź. Z przebiegu spotkania to goście byli bliżsi zwycięstwa, zmarnowali m.in. rzut karny.
Trenerem gości jest Kazimierz Moskal, który w ubiegłym sezonie prowadził sądecki zespół. Trudno jednak mówić, że wrócił na stadion Sandecji, bowiem gdy prowadził biało-czarnych w Ekstraklasie, to jego ówcześni podopieczni w roli gospodarza występowali na boisku w Niecieczy.
Sandecja przystąpiła do tego spotkania poważnie osłabiona. Za nadmiar żółtych kartek musiał pauzować Małkowski i Chmiel. Brak zwłaszcza tego pierwszego poważnie komplikował sytuację w ofensywie. Małkowski ma bardzo duże znaczenie przy rozegraniu piłki i zarazem jest najlepszym strzelcem drużyny.
Pierwsza połowa rozczarowała, niewiele było bowiem groźnych sytuacji podbramkowych. Obie ekipy próbowały przede wszystkich swoich szans po stałych fragmentów gry. Najlepszą okazję mieli goście, gdy w 32 minucie po strzale Sobocińskiego piłka odbiła się od poprzeczki. W 42 minucie futbolówkę w siatce umieścił Kujawa, ale był na pozycji spalonej i gol nie został uznany.
Drugą połowę znacznie lepiej rozpoczął ŁKS, mając kilka dobrych okazji na zdobycie prowadzenia. Zawodnikom gości brakowało jednak skuteczności lub bardzo dobrze w bramce spisywał się Kozioł. Sądeczanie próbowali grać z kontry, ale nie potrafili wypracować klarownej sytuacji strzeleckiej. W 75 minucie w polu karnym sfaulowany został Kujawa i ŁKS miał rzut karny. Na wysokości zadania stanął Kozioł, który obronił strzał Rozwandowicza z jedenastego metra.
SANDECJA NOWY SĄCZ – ŁKS ŁÓDŹ 0:0
Sandecja: Kozioł – Basta (70 Dudzic), Flis, Szufryn, Piter-Bućko – Kasprzak (84 Flaszka), Gabrych, Baran, Kalahur – Klichowicz, Korzym (61 Manoyan).
ŁKS: Kolba – Bogusz, Sobociński, Rozwandowicz, Grzesik – Pyrdoł, Bielak, Bryła (73 Łuczak), Ramirez (87 Kalinkowski) – Wolski, Kujawa.