Szaleństwo w Nowym Sączu. Piłki z ludzkimi nogami? Na ,,Szynobus” z PWSZ nie ma mocnych

Szaleństwo w Nowym Sączu. Piłki z ludzkimi nogami? Na ,,Szynobus” z PWSZ nie ma mocnych

Cóż potrafi zaskoczyć bardziej niż ogromne, biegające piłki z ludzkimi nogami? Niecodzienne sceny można było wczoraj zobaczyć na Instytucie Kultury Fizycznej w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nowym Sączu. Po pochodzie Juwenaliowym studenci stanęli do walki w Bumper Ball.

Zwyciężył zespół o nazwie ,,Szynobus”. Nie sposób nie wspomnieć, że w momencie, gdy ,,Szynobus” zwyciężał na boisku, ,,szynobus” wożący ludzi z Osiedla Helena do centrum miasta utknął z powodu awarii sieci trakcyjnej i został unieruchomiony na ponad trzy godziny.

– Na szynobus z PWSZ nie ma mocnych – żartowali studenci.

Drugie miejsce zajęła ekipa ,,Maxi Maro”, a trzecie ,,Czarni Bracia”, jednak tak naprawdę wszyscy uczestnicy dali z siebie 100% i zasługują na pochwałę. Nagrodą był voucher na paintball, zatem sport i aktywny wypoczynek ponad wszystko. Gratulujemy wszystkim ,,piłkom z ludzkimi nogami”.

Do zawodów Bumper Balla zgłosiło się dwanaście pięcioosobowych drużyn, które zostały podzielone na dwie grupy. W ramach tych grup rozegrano mecze ,,każdy z każdym” i zostali wyłonieni zwycięzcy, czyli po dwie drużyny z każdej grupy. To właśnie oni zagrali o trzy miejsca na podium.

– Te rozgrywki nie różnią się właściwie niczym od takiej mini piłki nożnej poza tym, że mamy na sobie napompowane powietrzem ,,kulki”, dzięki którym możemy się swobodnie zderzać. Wszelkie faule są dozwolone, bo jest to bezpieczne. Można robić fikołki, przewracać się, odbijać się od ziemi – tłumaczył Łukasz Citak, student Instytutu Technicznego i zastępca przewodniczącego URSS w PWSZ.

Pomysł, aby zainicjować rozgrywki Bumper Balla w sądeckiej uczelni pojawił się cztery lata temu. Po dwóch edycjach juwenaliowych rozgrywek była roczna przerwa, by znów wrócić do nich podczas tegorocznego studenckiego święta. Młodzi ludzie szukali pomysłu na zawody, które mogą rozegrać drużynowo zaraz po pochodzie juwenaliowym, a które nie będą standardowym sportem i tak właśnie wybrali bieganie za piłką w ogromnych przezroczystych kulach.

– W kuli jest dość duszno i trudno jest łapać powietrze. Na szczęście pogoda nam sprzyja, bo nie jest aż tak ciepło jak w poprzednich latach – tłumaczył Łukasz Citak.

Studentów nie zrażał też padający nieustannie deszcz. – Nie przeszkadza to zawodnikom. Wszyscy świetnie się bawią, chętnie wychodzą na boisko, by rywalizować – mówił w trakcie przerwy meczowej Łukasz. Jednak strugi lejące się z nieba miały też swoje minusy – Widoczność przez deszcz jest utrudniona. Jeśli coś zobaczymy, to możliwe, że to jest nasza piłka – śmiał się student.

Obraz ludzi wewnątrz przezroczystych kul stanowił nie lada gratkę dla widzów. Zawodnicy jednak swoje rozgrywki traktowali poważnie i mimo ciągłego odbijania się o piłkarzy z przeciwnej drużyny, walczyli zacięcie. Czasem jednak na boisku można było dostrzec kulę i wierzgające bezradnie w powietrzu nogi. Wtedy sędzia spieszył z ratunkiem i przywracał nieszczęsnego zawodnika do pionu.

– Staramy się zachowywać granice przyzwoitości: nie kopiemy leżącego – żartował Łukasz. – Wiadomo, że to jest przede wszystkim dobra zabawa, a nie rywalizacja, która ma na celu wyeliminować przeciwnika – wyjaśniał.

Fot. Kinga Nikiel-Bielak/Natalia Sekuła
Trzy ostatnie zdjęcia: Uczelniana Rada Samorządu Studentów PWSZ

Reklama