Świerczewski o debiucie w MMA: są większe zagrożenia, jak chociażby bijatyka na ulicy

Świerczewski o debiucie w MMA: są większe zagrożenia, jak chociażby bijatyka na ulicy

Za niepełne trzy tygodnie medalista olimpijski i uczestnik piłkarskiego Mundialu rodem z Nowego Sącza –  Piotr Świerczewski stanie do pierwszego w swojej karierze pojedynku MMA. Gala Free Fight Federation 2, na której zobaczymy Świerczewskiego odbędzie się 21 grudnia w Centrum Rekreacyjno-Sportowym w Zielonej Górze. Zanim rozlegnie się pierwszy gong, sportowiec opowiedział o szczegółach pomysłu z walką w takiej formule.

W rozmowie z Antonim Partumem z serwisu Sport.pl, piłkarz do którego przylgnęła ksywa: „Świr” przyznał, że z propozycją walki w MMA pierwsi wyszli szefowie organizacji Free Fight Federation, którzy zatelefonowali do niego.

– Odpowiedziałem, że możemy się spotkać, ale musiałbym mieć ciekawego przeciwnika, żeby znaleźć odpowiednią motywację. A i premia za walkę była godna, więc się zgodziłem, choć wiem, że sporty walki to mnóstwo wyrzeczeń – powiedział.

Od kilku tygodni wiadomo, że sądeczanin będzie mierzył się na placu boju z Grzegorzem Chmielewskim, znanym bardziej pod pseudonimem Greg Collins – prowadzącym program „Odjazdowe Bryki Braci Collins”.

– Nic do niego nie mam, ale też nie jesteśmy przyjaciółmi. Chętnie mu udowodnię w klatce kto jest lepszym sportowcem – stwierdził były kapitan polskiej reprezentacji piłkarskiej.

Świerczewski został zapytany przez dziennikarza Sport.pl, czy – jeśli wygra – rzuci wyzwanie  Marcinowi Najmanowi.

Ludzie na siłę chcą zrobić aferę. Ja go nie znam, nigdy go nie obraziłem. Mogę tylko powiedzieć, że Najman przegrywa większość pojedynków. Więcej krzyczy niż się bije, ale to jego sprawa. Czasem są takie pieski, co głośno szczekają, ale nie ugryzą. Może on ma taki sposób na życie, ale to jego wybór. Wiem, że dzisiaj nie mam już szans z zawodowcami. A z Marcinem? Nie wiem, może kiedyś dojdzie do takiej walki. Na razie skupiam się na walce z Collinsem, bo jeszcze przegram w pierwszej rundzie i tyle będzie z mojej przygody w MMA – odpowiedział .

Oto riposta Najmana:

W rozmowie z Łukaszem Cielemęckim dla portalu legalnibukmachrrzy.pl padło też pytanie czy Piotr Świerczewski nie boi się wyjść do klatki.

Oto odpowiedź sądeckiego piłkarza:

„Nie, przecież jest sędzia. Są dużo większe zagrożenia, jak chociażby bijatyka na ulicy. Bez rozjemców. Po prostu idziesz i ktoś cię zaczepia. Uderza, padasz na ziemię, on kopie. Nie daj Boże wyjmie jeszcze nóż albo butelkę. W ringu sędzia po prostu przerywa i tyle.”

Przypomnijmy, że 47-latek w 1992 roku zdobył z reprezentacją Polski srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, a także wystąpił podczas Mistrzostw Świata w Korei 10 lat później. Jest wychowankiem Dunajca Nowy Sącz, ale w młodości grał również w Sandecji. Później grał w polskich, francuskich i angielskich klubach, m.in. był kapitanem Olympique Marsylia. Czterokrotnie cieszył się ze swoimi drużynami ze zdobycia Pucharu Polski – kolejno dwukrotnie z GKS-em Katowice, Lechem Poznań i Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski, a dwukrotnie podnosił do góry krajowy Superpuchar. Po zakończeniu piłkarskiej kariery próbował swojego szczęścia w trenerskim fachu w Zniczu Pruszków, Łódzkim Klubie Sportowym i Motorze Lublin.

Źródło: Sport.pl;

legalnibukmacherzy.pl

zdjęcie: PZPN 

Reklama