STBS. Siedmiu chętnych na jedno mieszkanie

STBS. Siedmiu chętnych na jedno mieszkanie

Duże zmiany na lokalnym rynku mieszkaniowym szykuje Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. W ciągu pięciu lat STBS chce wybudować w mieście tysiąc mieszkań za blisko miliard złotych. Zainteresowanie potencjalnych najemców – bo STBS z zasady mieszkań nie sprzedaje – jest tak wielkie, że przy realizacji pierwszego bloku o jedno mieszkanie wnioskowało 6-7 chętnych.

Dwa lata pandemii diametralnie też zmieniło oczekiwania klientów STBS. Kiedyś pytali niemal wyłącznie o małe mieszkania. Dzisiaj minimum to 60 metrów kwadratowych. Większa przestrzeń jest potrzebna na wypadek, gdyby znowu trzeba na dłużej zostać w domu.

– Jak widać, formuła zdobycia mieszkania proponowana przez STBS jest ciągle atrakcyjna, a możne obecnie nawet atrakcyjniejsza niż w przeszłości – przekonuje prezes spółki Jacek Żelasko. – Zasada partycypowania w STBS jest znana od lat i istnieje duża liczba chętnych, którzy przekalkulowali, że w obecnych czasach bardziej opłaca im się nasza oferta, niż zaciągnięcie kredytu komercyjnego. A nasze plany są rozległe. W dziesięciu lokalizacjach na terenie miasta powstanie w ciągu pięciu lat około tysiąc nowych mieszkań. Obecnie trwa budowa Segmentu A przy ul. Czecha, a na sąsiednich działkach przy ul. 29 Listopada powstaną Segmenty B i C. W tym roku planujemy również rozpocząć trzecią realizację przy Placu Dąbrowskiego 3 oraz zamierzamy rozpocząć prace przy dokumentacji dwóch kolejnych inwestycji.

Ustawa o zamówieniach publicznych pozwala spokojnie patrzeć w przyszłość

Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego do sfinansowania swoich inwestycji pozyskuje pieniądze według modelu, jakim posługują się podobne instytucje w całej Polsce. Składają się na to m.in. bezzwrotne dotacje z Krajowego Zasobu Nieruchomości czyli z funduszów rządowych, spory procentowo zastrzyk pochodzi z bezzwrotnego grantu Banku Gospodarstwa Krajowego, a reszta z kredytu – również z BGK – zaciąganego na preferencyjnych warunkach bez prowizji i marży.

Jak podkreśla prezes Jacek Żelasko STBS nie boi się inflacji i szalejących cen surowców w branży budowlanej:

– Realizujemy inwestycje, ogłaszamy przetargi, a ustawa o zamówieniach publicznych pozwala nam spokojnie patrzeć w przyszłość.

Zobacz wizualizacje:

 

 

 

 

 

 

Przeczytaj również: Na naszych oczach powstaje nowy Nowy Sącz

Reklama