Długo czekano w Nowym Sączu na wieści z PZPN i wreszcie jest informacja, że ostatnio, powtórnie przeprowadzone testy na obecność koronawirusa, dały wynik negatywny. Zawodnicy Sandecji wracają wreszcie do treningów.

Sezon 2020/2021 zapowiada się dla biało czarnych wyjątkowo „pod górę”. Jeszcze się dobrze nie rozpoczął cykl przygotowawczy, a zawieszono w sprawowaniu funkcji prezesa Artura Kapelkę. Jak opowiadają „wróble” na mieście, poszło o zawieszenie gry drugiego zespołu Sandecji, czemu przeciwny był – jest, prezes. Jakby tego było mało, ze względów oszczędnościowych (maksymalne cięcie kosztów w klubie), odeszło kilku zawodników, którzy w minionym sezonie stanowili trzon pierwszego zespołu.

Gwóździem dobijającym i tak trudny czas oraz atmosferę przy ul. Kilińskiego 47 było zachorowanie na koronawirusa dwóch zawodników. Przebadano wszystkich piłkarzy, sztab trenerski – wszystkich – którzy mieli styczność z tymi piłkarzami. Pierwszy test wykazał, że nikt nie jest zarażony, powtórny, przeprowadzony w miniony wtorek również dał wyniki negatywne. Można trenować i grać.

Czy to oznacza koniec kłopotów? Pewnie nie. Cykl treningowy został mocno zaburzony. Piłkarze otrzymali tzw rozpiski, czyli programy treningów indywidualnych. W takich warunkach można potrzymać poziom wytrzymałości, szybkości, itp, ale gry zespołowej, taktycznych rozwiązań już nie.

Trener Piotr Mandrysz musi mieć duży ból głowy, bo podstawowy problem jak ustawić pierwszą jedenastkę wciąż wisi w powietrzu. Dzisiaj Sandecja to przede wszystkim młodzież. Doświadczonych piłkarzy jak Małkowski, Szufryn, Basta jest jak na lekarstwo. Młodość to nieobliczalność, ale w sporcie zespołowym to może być siła, ale też spora słabość – oby nie.

Już jutro, czyli w piątek (21.08) o godz. 11:30 Sandecja zagra sparing z Koroną Kielce, na ich boisku. Przyszły tydzień to mecz w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa (wtorek – 25.08, godz. 20.30), a już w sobotę pierwsza kolejka.

Sandecja jedzie do Legnicy by zagrać z miejscową Miedzią.