Sandecja, czyli trzeci mecz, trzecia porażka

Sandecja, czyli trzeci mecz, trzecia porażka

W trzeciej kolejce spotkań w I lidze Sandecja Nowy Sącz doznała trzeciej porażki. Powoli robi się nieciekawie. W trzech meczach Sandecja straciła 6 goli, zdobywając 1.

GKS Tychy – Sandecja Nowy Sącz (1:0)
1:0 Biel 4, 2:0 Szeliga 55,
Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław)
Żółte kartki: Jakub Piątek, Jan Biegański, Artur Derbin (na ławce) – Michał Walski, Marcin Janikowski (na ławce).
Czerwona kartka: Kamil Szymura (47 GKS Tychy).

GKS Tychy: Konrad Jałocha – Krzysztof Wołkowicz, Kamil Szymura, Nemanja Nedić, Bartosz Szeliga – Łukasz Moneta (69 Dominik Połap), Jan Biegański, Łukasz Grzeszczyk (53 Łukasz Sołowiej), Bartosz Biel, Jakub Piątek (69 Oskar Paprzycki) – Damian Nowak (85 Sebastian Steblecki).
Sandecja: Szymon Tokarz – Adrian Danek, Michal Piter-Bućko Tomasz Boczek, Adrian Basta (69 Rafael Victor) – Artem Dudik (46 Paweł Mandrysz), Maciej Małkowski, Wojciech Kamiński (85 Kamil Ogorzały), Michał Walski (69 Bartłomiej Kasprzak), Damian Chmiel – Maciej Korzym.

Ledwie mecz się rozpoczął, a już padł gol. Dośrodkowanie na pole karne wykorzystał Biel posyłając piłkę do siatki Sandecji. W 12 minucie bardzo ładną akcję przeprowadzili sądeczanie. Lewą stroną boiska z piłką pobiegł Walski podał piłkę do Chmiela, ten mocno strzelił, ale bramkarz GKS obronił. Po kwadransie mecz się wyrównał. Sandecja coraz częściej atakowała. W 24 minucie z prawiej strony boiska Małkowski wykonywał rzut wolny. Do piłki wyskoczył Bućko, uderzył piłkę głową, która po rękach Jałochy wpadła do bramki, ale sędzia gola nie uznał. Biało czarni wciąż próbowali skontrować rywali, ale mnożyły się niecelne podania, co ułatwiało drużynie GKS obronę i ataki. Po jednym z takich kiksów blisko podwyższenia wyniku był Nowak, ale na szczęście dla Sandecji strzelił niecelnie. Po pół godzinie gry gospodarze osiagnęli dużą przewagę na boisku. Na bramkę Tokarza sunął atak za atakiem jednak młody zawodnik gości spisywał się bardzo dobrze.
Drugą połowę gospodarze zaczęli z dużym impetem. W ataku GKS brylował Grzeszczyk. W 47 minucie Korzym po minięciu obrońcy wybiegał na czystą pozycję, ale został sfaulowany przez Szymurę, za to zagranie piłkarz gospodarzy zobaczył czerwoną kartkę. Po tej akcji w szeregi Sandecji wstąpił nowy duch. Przez wiele minut piłka nie opuszczała połowy tyszan, którzy przetrzymali ataki biało czarnych. W 55 minucie kontra miejscowych przyniosła gola. Dośrodkowanie na pole karne wykorzystał Szeliga, który uderzył piłkę głową, ta odbiła się od poprzeczki spadając tuż za linią bramkową. Mimo utraty kolejnego gola Sandecja wciąż atakowała, ale brakowało prezcyzji, celnych podań i strzałów. GKS broniło się całą drużyną czekając na okazje do kontry. Na kwadrans przed końcem meczu szansę na kontakotwego gola miał Korzym, ale piłka po jego uderzeniu została zablokowana przez oborńcę. Kilka chwil później, nowy nabytek Sandecji, Rafael źle uderzył piłkę głową i ta przeleciała tuż koło bramki. Od 80 minuty Sandecja praktycznie nie opuszczała połowy GKS, ale niewiele z tego wynikało. Ambicja to było za mało by osiagnąć sukces w Tychach. W 90 minucie piłka znów znalazła się w siatce GKS, ale sędzia też jej nie uznał.
Sandecja do końca meczu starała się odwrócić losy spotkania, ale wciąż brakuje płynności akcji, zgrania, dokładnych podań i celnych strzałów.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama