Sądecka Beata Sz. niczym jutrzenka

Sądecka Beata Sz. niczym jutrzenka

Takiego sezonu ogórkowego nie pamiętają najstarsi górale z Beskidu Sądeckiego. W ubiegłym tygodniu służby geologiczne odnotowały lekkie trzęsienie ziemi w okolicach Tylicza i Muszyny. Przed paroma dniami zaś służby polityczne na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie wzbudziły trzęsienie ziemi w okolicach nowosądeckiego magistratu.

Oczywiście to zjawisko pisowskiej natury nie dotknęło wszystkich mieszczan w Nowym Sączu a jedynie zagorzałych i wiernych wyznawców prezesa – naczelnika Jarosława Kaczyńskiego. W samym epicentrum wydarzeń znalazła się bowiem bardziej znana jako ambitna żona posła aniżeli z innych dokonań, Iwona Mularczykowa. Wschodząca gwiazda polityczna PiS w mateczniku pisowskim, wręcz jutrzenka!

Stary działacz i współzałożyciel Porozumienia Centrumw sądeckim grajdole wręcz połknął język, gdy go pytałem w minioną sobotę o opinię na temat decyzji komitetu politycznego PiS, desygnującego Iwonę Mularczykową na kandydata tej partii na prezydenta miasta, ponoć królewskiego grodu. Stary zakonnik PC jedynie nabrał powietrza i wzdychnął – na bezrybiu i rak rybą.

Nie pytałem o komentarz urzędującego prezydenta miasta Ryszarda Nowaka, gdyż po pierwsze był nieuchwytny, po drugie zaś jego kontakty z rodziną Mularczyków do nazbyt częstych, jeśli w ogóle, nie należały. Prezydent Nowak miał swojego kandydata Krzysztofa Głuca i jak widać z powyższego, sztabowcy z Nowogrodzkiej Nowaka z jego kandydatem już skreślili. Na takie dictum horrendum Nowak jak człowiek honoru rzucił partyjną legitymację.

Ale co ciekawsze to to, że nawet Małgorzata Belska, którą promował zausznik Kaczyńskiego, znawca gazociągów Piotr Naimski, też nie została uwzględniona przez komitet polityczny. Nie wspominając o innych pisowskich kandydatach na prezydenta, Andrzeju Bulzaku i czarnym koniu wiceprezydencie Jerzym Gwiżdżu. Zapewne dla tych panów ostatni weekend nie należał do szczególnie przyjemnych i nawet grillowanie nie było im
w smak. Wódka też jakoś gorzko smakowała.

Pisząc, że kandydatura Iwony Mularczykowej była dla pisowców jak grom z jasnego nieba, to nic nie napisać. Doprawdy wzruszające były komentarze posła Arkadiusza Mularczyka dla sądeckich mediów, kiedy to mówił o ogromnej dumie i satysfakcji, że to jego żona została wybrana spośród pięciu branych pod uwagę kandydatów. On Mularczyk, jako Polak i patriota nie mógł kandydować, bo w tej chwili jest na froncie walki o odszkodowania od Niemiec za szkody wojenne. Ale, ale gdyby kandydował to mógłby wygrać prezydenturę, tak przynajmniej twierdzą jego koledzy partyjni, których prawdę mówiąc za wielu nie ma.

Złośliwi mówią, że w tej sytuacji Mularczykowie realizują pisowski program „rodzina na swoim”. To niezbyt trafne, bo ambitna Mularczykowa będąc przy boku męża, poznała doskonale pisowską kuchnię polityczną i z pewnością marzy o karierze w stylu Beaty Sz. Dla przypomnienia to pani, której się pieniądze po prostu należały! A i była też premierką rządu a teraz bierze kasę za wicepremierostwo.

Mój Boże! Z chrześcijańskiego punktu widzenia niechaj się
wszystkim kandydatom na prezydenta sądeckiego grajdoła wiedzie jak najlepiej, niechaj wszyscy wygrają, bo zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam, że Nowy Sącz zasłużył na gospodarza z prawdziwego zdarzenia. Ale czy tak się stanie, kiedy Patryk Wicher przewodniczący miejskich struktur PiS powiada mediom rzecz niesłychaną: – Komitet Polityczny wybrał Iwonę Mularczyk na podstawie ankiet przeprowadzonych telefonicznie wśród mieszkańców miasta. Klękajcie narody! To nie wybierają działacza, członkowie PiS tylko ankieterzy? Coś niesłychanego! Kandydat na prezydenta miasta wybrany za pomocą ankiet, nie zaś przynajmniej w głosowaniu w prawyborach? Cuda świata sprawia ten PiS.

Dlaczego nikt tej sprawie nie pyta zawieszonego „przyjaciela” posła Mularczyka, senatora Koguta? Nie moja sprawa, jak powiedział inwalida z drewnianym podudziem, kiedy go pies ugryzł właśnie w nogę… PiS od paru już lat niemal codziennie daje przykład, nazwijmy to, niekonwencjonalnych poczynań. Każdy jednak spektakl ma swój finał. Albo radosny, albo ponury. Zobaczymy, jak będzie w tym przypadku z sądecką Beatą Sz.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz numer:

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama