Rowerem na dach Europy. Pico de Veleta zdobyta

Rowerem na dach Europy. Pico de Veleta zdobyta

Pico de Veleta

Mawiają, że krajobraz, jaki możemy oglądać podczas wspinaczki na Pico de Veleta, przypomina księżycowy albo marsjański. Nie wiem, nie byłem. Wiem natomiast, że zawsze bardzo chciałem wjechać rowerem na czubek Europy. Nawet jeśli zmęczenie i niedobory tlenowe przysłonią mi nieco te słynne krajobrazy, obejrzę je później na zdjęciach. W drogę!

Specjalny wysłannik DTS wyjechał najwyżej położoną drogą w Europie na Pico de Veleta. Skalny szczyt wcale nie jest najwyższy na kontynencie, ale rowerem wyżej wjechać się nie da. Nasz cel – 3398 metrów n.p.m. Kiedy rozłożysz na stole wielką mapę Hiszpanii, ten punkcik na samym jej dole opisano jednym dumnym zdaniem:  „La caretera mas alta de Europa”. Jeśli dobrze rozbujać wyobraźnię, to można odnieść wrażenie, że ze szczytu łatwo już wskoczyć wprost do Morza Śródziemnego albo i nawet do Afryki na drugim brzegu. Żartowałem – nie próbujcie.

*

Lokalizacja: masyw Sierra Nevada, Góry Betyckie, region Andaluzja, prowincja Grenada, południowa Hiszpania. No to jesteśmy w domu. A konkretnie w skalistych górach ciągnących się po horyzont. W którą stronę nie spojrzeć skaliste zbocza. I tylko czasami, kiedy podczas wspinaczki serpentyna drogi zawija się na północny-zachód, zamajaczy nam w dole Grenada ze swoją słynną Alhambrą.

Co ciekawe, samoloty podchodzące w Grenadzie do lądowania będą niżej od nas. Rzadki moment, kiedy obserwując przelatujące samoloty, nie musimy zadzierać głowy w górę, tylko patrzeć w dół. Ale miało być o rowerach, nie o samolotach. Nie możemy jednak wykluczyć, że podjeżdżając pod legendarną Veletę możemy mieć niezły odlot. Zanim go jednak poczujemy, musimy się solidnie napracować.

*

Podjeżdżanie pod górę jest bowiem solą kolarstwa. Każdy, kto lubi podjeżdżać pod przełęcze, wie, że najlepiej robić to w Dolomitach i Alpach. Tam kolejne wspinaczki i zjazdy układają się w niezliczoną ilość kombinacji, które możemy dowolnie komponować pod względem trudności. I jeśli tylko puszcza nas noga* (*czyli siły pozwalają), możemy tak jeździć godzinami przez wiele dni, nie powtarzając się.

Ale nawet jeśli wyjechaliśmy już na najwyżej położoną alpejską przełęcz i wydaje nam się, że już nic sensownego nie mamy w tej dziedzinie do zrobienia, to tylko tak nam się wydaje. Passo Stelvio i jego 2758 m n.p.m. – owszem – jest najwyżej położoną w Europie przełęczą, którą można pokonać w obydwu kierunkach, ale przecież przy Velecie wygląda trochę jak rozgrzewka do poważnej wspinaczki. 640 metrów różnicy wysokości pomiędzy tymi punktami, przecież nie w dętkę dmuchał.

Poza tym na Stelvio można wyjechać samochodem lub motorem, a na Veletę, od pewnego momentu, już tylko rowerem i droga prowadzi tylko w jedną stronę. No i na Stelvio podjazd liczony w kilometrach (np. z Bormio) to ledwie 21 km, a w różnicach wzniesień niecałe tysiąc metrów przewyższenia. Czyli panini z mortadelą, żeby nie powiedzieć bułka z masłem. Jedziemy zatem do Hiszpanii na Veletę.

*

Uczciwie będzie już na początku sobie powiedzieć, że Pico de Veleta chyba nie jest dla każdego. Żeby się zmierzyć z tą górą, trzeba wcześniej potrenować. Ile? (…)

Całość przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”. Kliknij i czytaj online za darmo już teraz! Zobacz też poniżej fotogalerię!

DTS 1 listopada, zmarli

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama