Przekonałem się, że Bóg uzdrawia i pomaga

Przekonałem się, że Bóg uzdrawia i pomaga

Kiedy Damian był dzieckiem, stał się świadkiem samobójstwa swojego ojca. To wydarzenie odcisnęło piętno na całym jego życiu. Bardzo szybko stoczył się na samo dno a myśli samobójcze nękały go uporczywie. Na prostą pomógł mu wyjść Bóg. O swoich przeżyciach 29-latek opowiadał w programach ogólnopolskich stacji telewizyjnych: TVN-u i Polsatu. Dziś dzieli się nimi z Czytelnikami „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”.


– Kiedy miałem 7 lat, byłem świadkiem samobójstwa mojego taty. Mój ojciec miał ze sobą poważne problemy, nadużywał alkoholu… Tragedia miała miejsce na Opolszczyźnie w miejscowości Łosiów, skąd pochodzę. Wkrótce po tym wydarzeniu przeprowadziłem się wraz z mamą, starszym bratem i siostrą do Krynicy-Zdroju, gdzie zamieszkaliśmy razem w czwórkę – wspomina Damian Sobolewski. Do pewnego momentu wszystko w jego życiu układało się dość dobrze. Rodzina otrząsnęła się z tragedii i żyła dalej. Damian rozwijał się, jak każde dziecko chodził do szkoły. Zło jednak dość szybko zastawiło na niego swoje sidła…

Lęk towarzyszył mu od rana do nocy

– Pamiętam jak pojechałem z mamą na wakacje do babci, w rodzinne strony mojego ojca. Do dziś pamiętam tę sytuację i chyba nigdy jej nie zapomnę…. To był wieczór, ok. godz. 23. Leżałem sam na łóżku w dużym pokoju, oglądałem jakiś film. W pokoju obok była mama z babcią. Nagle poczułem, jak przez całe moje ciało przechodzi jakiś chłód. Ktoś pomyśli, że ze mną jest coś nie tak. Nic z tych rzeczy. Ja ten chłód czułem naprawdę a to było lato. Ten chłód wziął się z niczego – opowiada chłopak. Od tej pory zaczął mu towarzyszyć nieuzasadniony lęk, który wywoływał myśli samobójcze. – Lęki były ciągle obecne, bałem się od rana do wieczora. Dzień w dzień walczyłem z myślami samobójczymi, od 14. roku życia. Poszedłem na psychoterapię, która co prawda nieznaczne zniwelowała mój problem, ale mi nie pomagała. Psychiatra zapisał mi w końcu silne leki przeciwdepresyjne. Dały efekt, ale krótkotrwały…

Wszedł w świat przestępczy

To był jednak dopiero początek prawdziwych problemów Damiana ze sobą. Chłopak zaczął czuć się lepiej
ale jednocześnie zaczął szukać akceptacji wszędzie tam, gdzie nie powinien. Uciekał z domu. Mamie mówił, że wróci za trzy dni a wracał za trzy miesiące. Dowartościowywali go członkowie świata przestępczego, który bardzo wówczas Damianowi odpowiadał. – Czułem się w tym środowisku kimś. Zacząłem często wyjeżdżać do Krakowa. Szybko wpadłem w wir dużego miasta, uzależniłem się od niego. Pojawiły się pierwsze dragi. Wszystko to spowodowało, że mama ogromnie cierpiała, nie dawała sobie rady z tym, jakim się stałem człowiekiem. Prosiła mnie, bym wrócił do domu i zmienił swoje życie. Byłem jednak w tamtym czasie takim egocentrykiem, że kompletnie mnie to nie obchodziło. Myślałem tylko i wyłącznie o sobie. Łamałem prawo, miałem sprawy w sądzie. Nie potrafiłem zatrzymać tego zła, w które wpadłem…

Nie zdążył porozmawiać z mamą

Pewnego dnia Damian znów jak zwykle pojechał do Krakowa na imprezę (…)

Co się wydarzyło w życiu Damiana? Przeczytaj całość w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”:

Reklama