Prawdziwa siła tkwi w sejmiku

Prawdziwa siła tkwi w sejmiku

W ostatni weekend w Czechach odbyły się wybory do rad gmin i miast. Nie były to jednak jak u nas wybory samorządowe. Czesi oddzielają bowiem – i słusznie – wybory lokalne od regionalnych. W Polsce przyjęło się, że jednego dnia wybieramy rady miast i gmin, wójtów, burmistrzów i prezydentów, radnych powiatowych i sejmikowych. Równolegle toczą się zatem cztery kampanie wyborcze. Ogólnopolskie media interesują się przede wszystkim wyborami prezydenckimi w stolicy i kilku większych miastach. Lokalne – wyścigiem o fotel prezydenta lub burmistrza. Reszta zostaje w cieniu.

Nie będę nikogo przekonywał do tego, by pasjonować się wyborami powiatowymi. Są nie tylko najbardziej nudne – bo o tym kto będzie starostą zdecydują czasami mało przejrzyste dla wyborcy układy w Radzie Powiatu – ale też mają najmniejszy wpływ na nasze życie. Powiat bowiem nie tylko „mało może”, ale też nie zostawia wielkiego pola dla polityki prowadzonej przez zarząd. Ważniejsze w strukturze władzy na tym szczeblu jest to, by nie preferowano jednych gmin kosztem drugich, by ograniczano kolesiostwo i nepotyzm w sferze nominacji, niż to, by realizowano jakieś szczególnie wyrafinowane strategie rozwojowe.

Na dobrą sprawę rady powiatu mogłyby być z równym powodzeniem wybierane przez rady gmin ze swojego grona. Nie ucierpiałaby na tym ani lokalna demokracja, ani merytoryczny poziom prac organów powiatu. No ale stało się jak się stało. Trudno będzie odwrócić ten kształt polityczny władz powiatowych.

Znacznie ważniejsze są jednak wybory sejmikowe. Po pierwsze ze względu na jakość reprezentacji poszczególnych części województwa w sejmiku i zarządzie. Dobry radny sejmikowy może znacznie więcej niż słaby, lepiej żeby był z rządzącej koalicji, ale czasami nawet radny opozycyjny potrafi stosować skuteczny lobbing. Drugi element – na który oddajemy głos w wyborach sejmikowych – to wskazanie ugrupowania, które ma tworzyć zarząd województwa. Te wybory są personalne i partyjne zarazem. Nie możemy głosować na Kowalskiego z lewicy i zarazem chcieć, by zarząd tworzyły ugrupowania prawicowe. W tej ordynacji, jaką mamy w naszych wyborach regionalnych, jest to niemożliwe. Musimy zatem wybrać optymalnego kandydata na liście ugrupowania, które najbardziej nam odpowiada jako potencjalny podmiot rządzący województwem.

Wybory do sejmików są bardzo ważne także z punktu widzenia sceny ogólnopolskiej i przyszłorocznej rozgrywki o władzę centralną. Ale nie dajmy się zwariować. Nie wybieramy w nich Sejmu. Jeżeli ktoś chce głosować na złość Kaczyńskiemu lub Schetynie, niech się wstrzyma przynajmniej do wiosny, do wyborów europejskich. W sprawie sejmiku, rady miasta czy prezydenta trzeba myśleć kategoriami interesu lokalnego. Dość dobrze wiedzą o tym mieszkańcy mniejszych gmin, gdzie wybory są spersonalizowane i przy nazwiskach nie ma barw partyjnych.

To sprawia, że w szóstym okręgu obejmującym oprócz Nowego Sącza także powiaty gorlicki, limanowski i nowosądecki wyniki są inne niż w wyborach do Sejmu. O ile w wyborach parlamentarnych przewaga PiS jest miażdżąca, to w sejmikowych bywa inaczej. Ostatnio w 2014 roku lista tej partii zdobyła 3 mandaty. Dwa przypadły PSL, jeden Platformie. W 2010 PiS miał cztery mandaty, a PO – 2.

Wszystko wskazuje na to, że rywalizacja w 2018 rozegra się między trzema partiami: PiS, PO i PSL. Listę tej ostatniej partii otwiera były poseł ludowców Stanisław Pasoń, na czele Platformy nie stoi po raz pierwszy od lat Leszek Zegzda, którego zastąpił Piotr Lachowicz. Ciekawy jest układ na liście PiS, gdzie wieloletni radny i wiceprzewodniczący sejmiku Witold Kozłowski został umieszczony dopiero na czwartym miejscu, a listę otwiera kierujący w ostatnich dwóch latach uzdrowiskiem Krynica-Żegiestów limanowianin Grzegorz Biedroń.

Ciekawa rywalizacja rozegra się też między niemającymi dużych szans na mandat listami lewicy. W okręgu nowosądeckim będzie to spektakularna wojna pokoleniowa. Średnia wieku pierwszej trójki na liście SLD przekracza bowiem siedemdziesiątkę, podczas gdy średnia pierwszej trójki na liście Partii Razem jest poniżej trzydziestki. Ten pojedynek pokaże czy nowa, odmłodzona formuła lewicy ma szansę na poparcie w bastionie tradycjonalistycznej prawicy.

Tak czy inaczej – wynikiem tej rywalizacji będzie ustanowienie nie tylko nowych władz województwa, ale także nowego układu sił pomiędzy jego poszczególnymi ośrodkami. To ważne, bo Nowy Sącz i ościenne powiaty nie muszą ostro walczyć o uwzględnianie swoich interesów w skali regionu. Jeżeli zdecydowali Państwo na kogo głosować w wyborach na prezydenta Nowego Sącza – to warto parę chwil poświęcić na radę miasta i sejmik. Jeżeli mieszkacie w którymś z podsądeckich powiatów, przyjrzyjcie się uważnie nie tylko kandydatom na wójta czy burmistrza, ale długim listom kandydatów do ciał kolegialnych – w szczególności do sejmiku.

Rafał Matyja

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki”:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama