14 marca w bloku przy ul. Żółkiewskiego wybuchł pożar, o czym informowaliśmy już TUTAJ. Jedna osoba została poszkodowana. Teraz policjanci zdradzają szczegóły zdarzenia.
Informacja o pożarze mieszkania wpłynęła do dyżurnego sądeckiej komendy policji około godziny 8:40. Na miejsce skierowano patrol.
– W tym czasie nieopodal przejeżdżali policjanci Wydziału do Walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu, którzy wracali do komendy po działaniach w terenie i kiedy usłyszeli przez radiostację komunikat oficera dyżurnego, szybko udali się we wskazane miejsce, by sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje pomocy – relacjonują przedstawiciele KMP w Nowym Sączu.
Okazało się, że funkcjonariusze ci dotarli na ulicę Żółkiewskiego pierwsi. Gdy zobaczyli, że z jednego z okien budynku wydobywa się dym, ruszyli do środka.
– Na klatce schodowej stała kobieta, a na posadzce leżał poparzony, zdezorientowany starszy mężczyzna, który przekazał policjantom, że w palącym się mieszkaniu jest jeszcze jedna osoba – dodają mundurowi.
Funkcjonariusze weszli do zadymionego mieszkania. Nie udało się im jednak przeszukać ostatniego pomieszczenia, bo w środku panowała zbyt wysoka temperatura i dym był zbyt gęsty. Wrócili do poszkodowanego mężczyzny. Wtedy senior poinformował, że w mieszkaniu jednak już nikogo nie ma, bo córka wyszła.
Policjanci polecili mieszkańcom opuścić budynek, a z pomocą jednego z sąsiadów wynieśli poparzonego 72-latka. Mężczyzna trafił pod opiekę załogi karetki pogotowia ratunkowego i został przewieziony do szpitala.
fot. KMP w Nowym Sączu, PSP w Nowym Sączu