Postawmy diagnozę sądeckiemu szpitalowi

Postawmy diagnozę sądeckiemu szpitalowi

Temat opieki medycznej, działania służby zdrowia jest często poruszany przez mieszkańców naszego subregionu. – Dlaczego pan, jako przedsiębiorca zajmujący się inwestycjami w przestrzeni publicznej w swoim programie wyborczym dotyka problemu opieki medycznej – pytamy Krzysztofa Mroza kandydata do sejmiku wojewódzkiego z ramienia KW Wspólna Małopolska. 

Każdy z nas na różnych etapach życia sięga po pomoc służby zdrowia. Sięga po nią często w krytycznych dla siebie, swoich rodzin momentach. Przypadkach, które często decydują o dalszych naszych losach w wymiarze fizycznym, psychicznym i materialnym. Jakość opieki medycznej w sposób bezpośredni przekłada się na jakość naszego indywidualnego i społecznego życia . Zdrowie, życie to wymiar najwyższej wagi. Mój ojciec był lekarzem. Miałem sposobność obserwować wiele zagadnień związanych z ochroną zdrowia, słyszałem wiele dyskusji na ten temat. Słuchałem i zapamiętywałem, obserwowałem realia. Jestem przekonany, że należy, jestem przekonany, że warto i można zapewnić mieszkańcom naszego subregionu lepszą opiekę medyczną. Wszyscy tej lepszej opieki potrzebujemy.

Jest pan przedsiębiorcą, finanse są dla pana kluczem przy podejmowaniu decyzji. Twierdzi pan jednak, że służba zdrowia musi rządzić się też i innymi regułami.

Finanse są podstawą decyzji w każdym obszarze, ale nie jedynymi czynnikami w procesie organizacyjnym i strategicznym. Czy to w biznesie, czy to w służbie zdrowia procesy decyzyjne powinny być oparte o zasadę najlepszego efektu za najmniejszą możliwą kwotę.

Służba zdrowia –  podlega regułom ekonomicznym – ale musi być jednocześnie poddana rygorom jakościowym. Firma, która nie dostarcza klientowi produktu w standardzie przez niego oczekiwanym traci klienta – ten klient znajduje sobie innego dostawcę. To dlatego firmy poprawiają swoją infrastrukturę, procesy organizacyjne, kształcą swoją kadrę, motywują ludzi by sprostać wymaganiom klienta. Inwestują, choć czasem na wyniki inwestycji trzeba zaczekać. Podobne mechanizmy należy przenieść na służbę zdrowia. Służba zdrowia musi być odpowiednio wyposażona, personel medyczny musi mieć godne warunki pracy i płacy, by był odpowiednio zmotywowany, ktoś musi zadbać o dobrą organizację pracy. To są te zagadnienia, nad którymi musimy zacząć pracować już dziś.

Mieszkańcy regionu  twierdzą, że sądecki szpital toczy choroba. To bardzo powszechna opinia, a przecież jest to placówka wojewódzka wyposażona i „uzbrojona” w personel medyczny tak, że ma drugi stopień referencyjności. Województwo inwestuje w nowe oddziały, nowoczesny sprzęt.

Pacjenci mają bardzo różne doświadczenia ze szpitalem w Nowym Sączu. O dobrych się zazwyczaj nie pamięta, bo to jest standard, którego się oczekuje po placówce medycznej. Te złe, zwłaszcza jeśli miały swój tragiczny finał – utratę zdrowia czy życia w wyniku okoliczności, które nie musiały nastąpić, a nastąpiły a my i nasi bliscy staliśmy się ofiarami tych okoliczności – zapamiętuje się na zawsze. To jest normalne.

To fakt, że ludzie często używają określeń, że sądecki szpital to „umieralnia”. Nie spodziewam się by sięgali po tak radykalne stwierdzenia i dzielili się nimi publicznie bez powodu. To są bardzo niepokojące sygnały, których nie można lekceważyć nawet jeśli wiemy, że część krytyki podyktowana jest emocjami i przerysowana.

A jest pan gotów postawić diagnozę? Odpowiedzieć na pytanie: co dolega sądeckiemu szpitalowi?

Cały czas na ustach mieszkańców powiatu przewija się słowo SOR albo pogotowie, bo tak czasem określamy przecież oddział ratunkowy potocznie. Pacjenci narzekają na kolejki, na to, że nie doczekali się tu pomocy albo nie była ona zgodna z ich oczekiwaniami. Dyrekcja tłumaczy – i słusznie – że SOR to miejsce, gdzie powinni trafiać pacjenci w sytuacji rzeczywistego zagrożenia życia a nie z katarem.  Jednocześnie nie słyszałem, żeby ktoś głośno powiedział: przychodzą ludzie z gorączką, bo dostęp do lekarzy po godzinach działania przychodni rodzinnych jest ograniczony. Może inaczej – słyszałem, ale nie spotkałem się z tym, by ktoś konkretnie powiedział, w jaki sposób ten problem sprawnie rozwiązać. Ta sytuacja  przypomina absurd stania w jednej kolejce tych co chcą kupić chleb na śniadanie i tych co potrzebują kupić węgiel na zimę, ale z tą różnicą, że w tym przypadku stawką jest cierpienie i żonglerka ludzkim życiem.

Ale przecież zaraz obok SOR-u, w budynku obok świadczona jest nocna i świąteczna pomoc ambulatoryjna.

Zgadza się. Tyle, że przychodnia ta uruchomiona jest na terenie oddziału onkologicznego, co już samo w sobie jest absurdalne. Nie można zapraszać chorych na choroby wirusowe albo bakteryjne na tak newralgiczny oddział, gdzie przebywają ludzie o obniżonej albo całkowicie zniszczonej odporności. Ludzie walczący z najtrudniejszą i wyniszczającą organizm ludzki chorobą.  Nikt mnie nie przekona, że to nie jest groźne, że nie zagraża pacjentom, że zarazki można zlikwidować ultrafioletem czy podczerwienią. Połączenie tych funkcji (ambulatoryjnej i tak specjalistycznej jak onkologia) nie tylko zagraża życiu pacjentów zmagających się z chorobą nowotworową, ale także niweczy pracę lekarzy. Z ekonomicznego punktu widzenia to także marnotrawstwo środków.

Przy okazji należy także zwrócić uwagę, że lokal ten nie posiada nawet osobnej przestrzeni dla dorosłych i dzieci  – na tym samym korytarzu na pomoc czekają dorośli chorzy i chore, czasem całkiem maleńkie, dzieci – Szanowni Państwo – cywilizacja i rozum gdzieś nam uciekły!

To w jaki sposób by pan to zmienił?

Rozdzielenie spraw ważnych i pilnych, od pozostałych – a więc znajdujących się w obszarze kompetencji SOR pozostawić w szpitalu. Dla przypadków lżejszych najlepiej byłoby wyłonić przychodnię pełniącą całodobową opiekę medyczną. Być może są inne możliwości – trzeba ich poszukać i rozważyć. I trzeba zebrać do tego reprezentantów wszystkich stron: samorządów, lekarzy, pielęgniarki, przedstawicieli NFZ, pacjentów. Można jednocześnie przeanalizować możliwość budowy osobnego, dedykowanego tylko do takich zadań nowego pawilonu. Przed województwem jako odpowiedzialnym za funkcjonowanie szpitala stoi też zadanie, by rozwiązać problem braku okulisty i dentysty. Jeśli nie ma oddziału okulistycznego, niech placówka nawiąże współpracę ze specjalistami, którzy dojadą doraźnie na wezwanie. Dziś mamy sytuację, że pacjenci z drzazgą w oku muszą jechać do placówki usytuowanej kilkadziesiąt kilometrów dalej a ryzyko utraty wzroku rośnie z każdą sekundą. Kiedyś w sądeckim szpitalu był także chirurg szczękowy (notabene mój dawny sąsiad lek Andrzej Krzak),o każdej porze niósł pomoc potrzebującym. Niewielu tak ofiarnych i bezinteresownych lekarzy można dzisiaj spotkać, ale są. Trzeba ich znaleźć, zachęcić docenić – w ten sposób wiele spraw można rozwiązać.

Choć placówka jest modernizowana nie szczędzi pan krytyki wobec jej infrastruktury.

Każda modernizacja musi mieć większy sens. Modernizacja to polepszenie funkcjonalności, jakości. W przypadku sądeckiego szpitala tak nie jest. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć te osoby, które tam choć raz sięnie zgubiły. Budynek został wybudowany w latach 50-tych zeszłego stulecia a kolejne przebudowy, rozbudowy, ingerencje w jego tkankę infrastrukturalną sprawiły, że trafić na interesujący nas oddział jest naprawdę trudno. Szpital jest tak skomplikowany, że będąc w nim i szukając pomocy można jej nie znaleźć. Równie trudno jest znaleźć chociażby SOR. Taki bałagan nikomu nie służy ani w kwestiach organizacyjnych, ani tych związanych z komfortem i bezpieczeństwem pacjentów. I oczywiście z przestarzałą infrastrukturą związany jest też temat rygoru higienicznego.

To znaczy?

Higiena w szpitalu to nie tylko sprzątanie i utrzymanie porządku. W szpitalu kluczowa jest antyseptyczność, tzn. zabezpieczenie przed rozwojem drobnoustrojów, szczególnie tych chorobotwórczych. W starym obiekcie, o tradycyjnej wentylacji, staroświeckim ogrzewaniu bez możliwości kontrolowania temperatury i wilgotności utrzymanie rygorów sterylności jest niemożliwe, co za tym idzie ryzyko zakażenia wykładniczo rośnie – zwłaszcza, że do szpitala trafiają ludzie osłabieni, a więc podatni na zakażenia.

Oglądałem kiedyś w Szwecji laboratorium w którym testowano specjalne systemy wentylacyjne do szpitali i sal operacyjnych – to wyższa szkoła jazdy. U nas w szpitalu wentylacja to nieczyszczone przewody wentylacji grawitacyjnej i otwieranie okien. Nawet w pomieszczeniach intensywnej terapii wietrzy się poprzez otwieranie okien. To przecież jest skandal. To dlatego pacjenci uciekają do powiatowych jednostek. Nowego Sącza się boją. Tu nie chodzi o lekarzy tu bardziej chodzi o standard tej jednostki leczniczej. W tym miejscu nie da się skutecznie leczyć mimo, że na ten cel wydaje się olbrzymie środki finansowe

Budynek to jedno. Przejdźmy do personelu. Dlaczego szukamy specjalistów w innych placówkach choćby w tych mniejszych, powiatowych?

Bo lekarze chcą pracować w przyjaznym środowisku. Patrzą nie tylko na wysokość wynagrodzenia, ale na to jak dana placówka funkcjonuje na co dzień i jaka jest jej reputacja. Na rynku pojawiają się coraz lepsze oferty pracy, powstają nowe, nowoczesne placówki medyczne, to oznacza,  że konkurencyjność naszego szpitala jako pracodawcy spada i  będzie dalej spadać. Nie można wymagać, by wszyscy pracownicy służby zdrowia byli doktorami Judymami i matkami Teresami, bezgranicznie poświęcający się dla innych kosztem siebie samych.

Tematu szpitala w Nowym Sączu na pewno w tej rozmowie nie wyczerpiemy. Gdzie jeszcze widzi pan potrzebę interwencji?

Każda miejscowość to inny standard prowadzenia opieki medycznej, inna infrastruktura, różny dostęp do specjalistów, uzupełniających usług medycznych. Powodem są rożne wizje prowadzenia opieki medycznej przez zarządzających placówką, różne, niesymetryczne kontrakty z NFZ, różna strategia lokalnych samorządów lub wiara, że sobie same poradzą. Wierzę, że rozwiązaniem byłoby stworzenie, zbudowanie listy dobrych praktyk, które się rzeczywiście sprawdzają i ich rozpowszechnienie.  I to jest także zadanie dla samorządu na poziomie województwa. Jestem przekonany, że poprzez odpowiedni system weryfikacji, ocen i stymulatorów, także finansowych moglibyśmy w niedługim czasie znacznie polepszyć rejonową opiekę medyczną. Grube sprawy jak infrastruktura wymagają dużych pieniędzy, czasu i uważnego przygotowania. Lekarzy mamy dobrych, pomóżmy im skutecznie działać!

Krzysztof Mróz, pozycja 1, lista nr 12.

Materiał sfinansowany ze środków KW Wspólna Małopolska.

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama