Ostateczne zwycięstwo jest po stronie Chrystusa

Ostateczne zwycięstwo jest po stronie Chrystusa

Rozmowa z ks. Sławomirem Kostrzewą – kryniczaninem posługującym obecnie w archidiecezji poznańskiej, kulturoznawcą

– „Rekolekcje w górach”, które prowadził Ksiądz w czasie Wielkiego Postu na swoim kanale RCTV na YouTube to pewnie z jednej strony dla Księdza najprzyjemniejsze rekolekcje, bo mógł wędrować po dobrze znanych sobie z dzieciństwa szlakach Beskidu Sądeckiego, ale i pewnie trudne, bo kolejne bez bezpośredniego udziału wiernych?

– To było rzeczywiście niecodzienne doświadczenie. Dotychczas głosiłem rekolekcje w kościołach, do ludzi, a tym razem – „do kamery”, na łonie natury. Pewnie wielu ludzi myśli sobie, że dla księdza bez różnicy, czy mówi do ludzi czy do kamery, ale tak nie jest. W duszpasterstwie bezpośredni kontakt z człowiekiem jest najważniejszy. W ogóle rekolekcje są wymagającą formą głoszenia słowa Bożego. Z założenia mają dotykać spraw codzienności, zwykłego życia. Nie są prostym komentarzem do przeczytanej homilii, ale odnoszą się do problemów, z jakimi zmaga się człowiek. Rekolekcje mają zachęcić go do zmiany życia, do nawrócenia. Dlatego, kiedy w normalnych warunkach ksiądz głosi rekolekcje dla ludzi, w kościele, uważnie obserwuje ich twarze, odczytuje, na ile Słowo Boże dotyka ich serc. Między naukami rekolekcjonista ma możliwość rozmawiania z ludźmi, służenia im w konfesjonale. Dzięki temu, może na bieżąco korygować głoszone treści, dostosowywać je do konkretnego odbiorcy. W przypadku „rekolekcji do kamery” – nie ma takiej możliwości.

– Jak Ksiądz sobie w tej sytuacji radzi, jakie ma też rady dla innych rekolekcjonistów?

– Trzeba po prostu bardzo dobrze przemyśleć treść i zarazem wczuć się w to, co może dziać się w sercu odbiorcy, którego nie mamy przed sobą. Wyobrazić sobie, jak będzie reagował na wypowiadane przez kapłana słowo. Na dodatek, to nie może być wystudiowane, sztuczne. To musi być naturalne tak, jakbyśmy mówili do konkretnej osoby, z zaangażowaniem i serdecznością. Musiałem też wziąć pod uwagę, że głoszone treści muszą być na tyle ciekawe, by potencjalny słuchacz zechciał wysłuchać rekolekcji do końca. Kiedy słuchacz jest w kościele, raczej nie ma odwagi wyjść z ławki, gdy mu się znudzi. Kiedy jest przed komputerem, odpowiedzią na jego znudzenie będzie jedno kliknięcie smartfonu lub myszki komputera. W przypadku takich internetowych rekolekcji była także pewna trudność natury technicznej. Oprócz skupienia się na głoszonych treściach, musiałem także zatroszczyć się o stronę realizacyjną: kamerę, mikrofony, odpowiednie oświetlenie, kadry, a założyłem sobie, że chcę pójść w te góry sam, aby „złapać” ważne dla głoszenia rekolekcji skupienie i kontakt z Bogiem, więc nie miałem pomocników.

– Skąd w ogóle zrodziła się myśl, żeby przeprowadzić rekolekcje w ten właśnie sposób, w górach?

– Myśl stworzenia takich niecodziennych rekolekcji zrodziła się dość spontanicznie, na kilka dni przed ich realizacją. Otóż miałem zaplanowane sześć dni urlopu w lutym, w Tatrach. Niestety, znajomi, którzy mieli jechać ze mną, wykruszyli się. Postanowiłem nie jechać w Tatry, ale do rodzinnego miasta, Krynicy-Zdroju. Ponieważ na co dzień pracuję jako kapłan na terenie diecezji poznańskiej, rzadko mam możliwość odwiedzania rodzinnych stron. W sumie ucieszyłem się, że spędzę ten czas nie w Tatrach, ale ukochanych Beskidach. I wtedy pojawił się pomysł, by nakręcić „Rekolekcje w górach”. Pomyślałem sobie o ludziach na kwarantannach, chorych i innych, którzy z różnych przyczyn nie będą mieli możliwości, by uczestniczyć w tradycyjnych rekolekcjach w swoich parafiach. Początkowo wahałem się. Nie wiedziałem, jak zareagują ludzie, którzy zobaczą na YouTubie księdza głoszącego rekolekcje w górach, ubranego jak turysta i mówiącego do kamery. Ale było wewnętrzne przeświadczenie, że tego chce Pan Bóg. Krótka konsultacja pomysłu z kilkoma przyjaciółmi upewniła mnie, że warto dla Bożych spraw ryzykować. Ostatni rok przyniósł w duszpasterstwie różne ciekawe pomysły wielu księży i sióstr zakonnych, którzy na rozmaite sposoby próbowali dostosować się do obecnej sytuacji. Myślę, że po prostu staramy się odczytywać znaki czasu i potrzeby ludzi. Kiedy film pojawił się w internecie, a dokładnie dwa odcinki, szybko stał się popularny i wielu odpowiedziało pozytywnie na tę formę rekolekcji. Dziś już wiem, że powstaną kolejne części „Rekolekcji w górach”: wiosną, latem i jesienią.

– Niewątpliwie zrobił Ksiądz piękną promocję Sądecczyźnie, szczególnie Krynicy. Krajobrazy, które udało się Księdzu ująć z różnych perspektyw, w tym z lotu ptaka, zachęcają do odwiedzenia naszych Beskidów. Niezamierzone czy zamierzone lokowanie produktu? (…)

To tylko fragment rozmowy. Całość w najnowszym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – dostępnego za darmo pod linkiem poniżej:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama