Opozycja próbowała zatrzymać kadrową rewolucję Ludomira Handzla rękami „Solidarności”. Nie udało się

Opozycja próbowała zatrzymać kadrową rewolucję Ludomira Handzla rękami „Solidarności”. Nie udało się

Sądeccy radni z dwóch klubów: PiS oraz Wybieram Nowy Sącz Krzysztofa Głuca wezwali małopolski zarząd NSZZ Solidarność do zbadania legalności decyzji kadrowych podjętych przez prezydenta Handzla oraz zwrócili się z wnioskiem o interwencję dotyczącą zwolnień kadry kierowniczej w sądeckim urzędzie miasta. Zarząd wojewódzki „Solidarności” odpowiedział, że interwencji nie będzie.

Po dokonaniu analizy stanu faktycznego oraz prawnego w przedmiotowej sprawie, nie znajdujemy dostatecznych podstaw, aby skutecznie kwestionować zasadność podjętych przez Prezydenta decyzji w przedmiocie dokonywanych zmian osobowych (…) zgodnie z treścią ustawy (…) o pracownikach samorządowych, prezydentowi przysługuje uprawnienie do dokonywania dowolnego doboru doradców, asystentów i zastępców na podstawie instytucji powołania. Ustawa (…) nie wprowadza regulacji dotyczących kwestii zwalniania pracowników. W tym zakresie zastosowanie mają zatem odpowiednie przepisy kodeksu pracy.” – czytamy w odpowiedzi na pismo radnych.

Radni PiS i klubu Krzysztofa Głuca dociekali między innymi, czy prezydent miał prawo wypowiedzieć umowę o pracę  Annie Tokarz, kierowniczce Biura Rady Miasta.

Załączone przez państwa wypowiedzenie stosunku pracy (…) spełnia wymogi przewidziane przepisami kodeksu pracy w stosunku do wypowiedzeń, a w szczególności zawiera precyzyjne wskazanie przyczyn wypowiedzenia.

Na marginesie powyższych rozważań wskazać należy, że następujące w okresie po wyborach samorządowych zmiany kadrowe dokonywane w obrębie stanowisk zajmowanych przez najbliższych współpracowników prezydenta, (wójta, burmistrza), dopóki nie naruszają obowiązującego prawa, stanowią utrwaloną praktykę uzasadnioną z perspektywy pragmatycznej” – kwituje zastępca przewodniczącego zarządu Regionu Małopolskiego NSZZ Solidarność Jerzy Smoła.

Wypowiedzenia wręczono dziewięciu osobom zatrudnionym w urzędzie miasta. Wiceprezydent Artur Bochenek w rozmowie z „Dobrym Tygodnikiem Sądeckim” oświadczył, że nie ma wątpliwości, że zmiany kadrowe są niezbędne.

Działało tu kilkanaście niezależnych księstewek, kompletnie niekoordynowanych przez nikogo. Proszę sobie wyobrazić, że pracownicy jednego wydziału przychodzą do mnie, żeby zmotywować pracowników innego wydziału, żeby wykonali dla nich jakąś pracę. Dramat. Nikt na tym nie panował. Totalnie rozleciały organizm. Ja wiedziałem, że jest źle, ale nie wiedziałem, że jest dramatycznie. Osoby, które zostały bezpośrednio przeze mnie zwolnione, nie wypełniały należycie swoich obowiązków – powiedział.

 

Bochenek o zwolnieniach: wcielamy w życie wyartykułowaną przez sądeczan potrzebę zmian

Reklama