Odeszła Monika Kowalczyk. Najlepsza z nas…

Odeszła Monika Kowalczyk. Najlepsza z nas…

Monika Kowalczyk

Urodziła się 25 października 1974 roku. Zmarła stanowczo za wcześnie. W oceanie informacji będących w zasięgu każdego, kto ma dostęp do sieci, próżno szukać choć strzępu biogramu Moniki Kowalczyk, a przecież dla tysięcy ludzi była ogromnie ważna – nie tylko dlatego (choć przede wszystkim dlatego), że była dobrym człowiekiem.

Przez ponad 20 lat informacje, które dzięki Niej docierały do ludzi za pośrednictwem wielu sądeckich mediów, były rzetelne, pisane piękną polszczyzną, cenne, ważne. Właśnie dlatego była kimś ogromnie ważnym nawet dla osób, które nigdy nie spotkały Jej na swojej drodze.

Studiowała historię sztuki, jednak na zawodowe „małżeństwo” z tą dziedziną nie zdecydowała się. Niedługo po studiach – w sądeckim „Radio Echo” rozpoczęła swój flirt z dziennikarstwem. W pierwszej sądeckiej rozgłośni radiowej była reporterem. Gdy po „Radio Echo” pozostało tylko echo, flirt był już miłością.

Przeszła przez wszystkie szczeble dziennikarskiej kariery – od reportera po szefową redakcji. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”, w „Dzienniku Polskim”, w  „Sądeczaninie”, w „Gazecie Krakowskiej” i na koniec – w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”. Każdej z wymienionych redakcji podarowała swój talent. Wszędzie podziwialiśmy ją za niespotykaną wrażliwość, za skromną mądrość i  bezkompromisowość w nazywaniu rzeczy i zjawisk po imieniu. Zarówno jako młodziutka reporterka jak i dojrzała szefowa redakcji – wszystko, co robiła, było z wdziękiem, z klasą i z pełnym zaangażowaniem.

Od wielu lat dzielnie walczyła z rakiem. Nawet to wychodziło jej z wdziękiem i z klasą. Mierząc się z chorobą nadal umiała cieszyć się życiem, choć do końca naznaczone było bólem. Odeszła po cichu, w rodzinnym domu w Trzetrzewinie, zmęczona długim cierpieniem, ale pogodzona z podróżą na drugą stronę doczesności, przygotowana, spokojna.

Moni, moja najpiękniejsza 

Przecież umawiałam się ze świętym Antonim, patronem rzeczy zagubionych, żeby pomógł znaleźć sposób na Twoje zagubione zdrowie. Przecież umawiałam się z Tobą, że po tej okrutnej epidemii, gdy będzie już można spotkać się bez strachu, zajrzysz do nas na poddasze, napijemy się dobrego wina i wymyślimy co począć z tym dziwnym światem. Może wykryjemy jakiś popsuty trybik, który jest szansa zreperować tym, co mamy w swojej skromnej skrzynce narzędziowej czyli słowem i sercem, ewentualnie, w ostateczności młotkiem lub śrubokrętem. Może znajdziemy jakiś smuteczek, który jest szansa zmienić w radość z małych rzeczy. Może namierzymy jakąś szarość, którą możemy zazielenić.

Przecież przez mniej więcej dziesięć ostatnich lat modliłam się o cud najlepiej jak umiem. Wiem, że ten cud się dział, bo nie słyszałam o nikim innym, poza Tobą, kto z tak rozszalałą chorobą walczył tak długo. A jednak bardzo trudno mi pogodzić się z tym, że cud się skończył.

Dlaczego ???

Ty już pewnie wiesz. Mam nadzieję, że jest Ci z tą wiedzą dobrze. Ja nie wiem i jest mi bardzo źle.

Gdy usłyszałam, że poszłaś na drugą stronę,  przestałam umieć składać sensowne zdania. Myśli kapią mi na klawiaturę. Do dziś, choć minęło już 20 lat pamiętam Twój radiowy reportaż o pani, która naprawia parasolki. Przyniosłaś ten „dźwięk” na mój serwis i wtedy skradłaś moje serce.

Dziękuję za wszystko.

W lutym zeszłego roku, w szpitalnej sali, w której usłyszałam od Ciebie, że dobrze nie jest, bo rak dobrał się do płuc, chciałam głośno powiedzieć, że dziękuję za wszystko, ale bardzo, bardzo proszę o dużo więcej. Oczywiście nie uwolniłam tych słów. Pomyślałam, że nie pora na ckliwe wyznania. Masz wygrać tę wojnę. Masz żyć wbrew wszelkim rokowaniom. Przecież Ten, Który Wszystko Wie niejeden już raz dał mi do zrozumienia, że niemożliwe nie istnieje.

Nie zdążyłam pożegnać się z Tobą Moni.

Mój świat potrzebuje dziś parasolki z Twojego reportażu, która osłoni przed deszczem.

Do zobaczenia. Do przytulenia kiedyś TAM.

Iwona Kamieńska

***
Pogrzeb naszej kochanej Moniki odbędzie się we czwartek o 14:00 w kościele parafialnym w Trzetrzewinie. Różaniec o 13:30.

Monika Kowalczyk
fot. Piotr Droździk

zdjęcie w nagłówku: Kuba Toporkiewicz

 

Monika Kowalczyk: pamiętaj, piszemy dla ludzi…

Szkółka wakacyjna. Ostatni felieton redaktor Moniki Kowalczyk

Zapadła cisza…

 

Reklama