Obywatelskie zmartwychwstanie. To jest pandemia ludzkiej solidarności

Obywatelskie zmartwychwstanie. To jest pandemia ludzkiej solidarności

Rozmowa z Marcinem Kałużnym – prezesem Stowarzyszenia Sursum Corda

– Epidemia w sensie zatrzymanie się świata jest bezprecedensowa, ale ludzkie reakcje również bez precedensu.

– Nie podpisałbym się pod taką tezą. Nawet jak sobie wyobrażę epidemie sprzed wielu lat, to oczami wyobraźni widzę dość podobne obrazy i ludzkie reakcje – strach, niepewność o bliskich, o siebie, o byt, odseparowanie i zabezpieczanie się, spowolnienie normalnego biegu życia. Nam może teraz wydaje się, że niewiarygodnie wszystko zwolniło, ale do tej pory zwykle żyliśmy w nieprawdopodobnie dużym tempie.

Poczucie wszechobecnego zagrożenia zwykle w sposób naturalny kieruje nasz umysł w stronę pytań podstawowych, takich jak: Po co to wszystko? Co jest w życiu najważniejsze? Jak się zachować?

Warto spróbować usłyszeć te wewnętrzne pytania, bo jest szansa, że w zależności od tego, jak sobie zaczniemy odpowiadać, takie postawy i zachowania zaczniemy przyjmować. Pewnie u każdego, u mnie również, jest trochę strachu i niepewności, ale za chwilę zaczyna się wewnętrzne kombinowanie: Co robić? Bo koronawirus nas sprawdza. No i tu jest ta sytuacja bez precedensu. Obserwując to, co się wokół dzieje, mogę powiedzieć, że spełnia się dość powszechnie piękny scenariusz. Rozumiejąc, że jest trudno nam i innym, zaczęliśmy się wzajemnie wspierać na niespotykaną dotąd skalę.

Jako człowiek od dwudziestu lat związany z działalnością pozarządową i społeczną, odważę się powiedzieć, że mamy obywatelskie zmartwychwstanie. Albo jak kto woli, zarażamy się dobrem na niespotykaną skalę, mamy pandemię prawdziwej solidarności. Gdzie ucha i oka nie przyłożyć, jak kraj długi i szeroki, wszędzie (…)

To tylko 30 proc. tekstu. Całość przeczytasz tylko w „Dobrym Tygodniku Sądeckim” – pobierz bezpłatnie już teraz! Dobrej lektury! 🙂

Reklama