O praktykowaniu skromności

O praktykowaniu skromności

Gdyby zapytać w szybkiej ankiecie mieszkańców osiedla Millenium, kim chcieliby być, to idę o zakład, że większość wybrałaby możliwość streszczającą się w zdaniu: „Być milionerem i mieszkać w Ameryce”. Amerykański milioner Charles Merrill wybrał rozwiązanie dokładnie odwrotne.

W ankiecie swoich życiowych wyborów zakreślił odpowiedź: „Mieszkać w bloku na osiedlu Millenium i dzielić się z innymi swoją fortuną”. Być może część osób czytających w ostatnich dniach o życiu i śmierci Amerykanina w Nowym Sączu, pomyślała, że ten człowiek zwariował, skoro stać go było na wszystko, a z uśmiechem zadowalał się niezbędnym minimum. Trudno, każdy może myśleć o innych, co zechce.

Czy jednak opowieść o Charlesie Merrillu nie jest odwróconą wersją baśni o Kopciuszku? W czasach, kiedy niemal wszystkim wydaje się, że wraz z zasobnością portfela wzrastać będzie poziom ich życiowego szczęścia, Merrill całą swoją postawą pokazał, iż te dwie rzeczy nie mają ze sobą wiele wspólnego i w parze nie chadzają. I wcale nic chodzi o to, że im biedniej, tym lepiej, a jedynie o to, by właściwie wyważyć proporcje, czy faktycznie w życiu potrzebujemy aż tak dużo, jak nam się wydaje. I gdyby Charles Merrill opowiadał o cnotach skromnego życia z tarasu swojego apartamentu na Piątej Alei na Manhattanie, to byłby kompletnie niewiarygodny. Ale Charles Merrill praktykujący skromność na co dzień był prawdziwy i autentyczny. Być może jego życiorys jest świetnym materiałem dla scenarzystów z Hollywood, tylko czy ktoś odważy się pokazać widzom taką niemodną postawę w czasach, kiedy najważniejsze to mieć więcej, albo jeszcze więcej.

Czy opowieść o człowieku, który do kasy nie przywiązywał przesadnej wagi, mogłaby się stać kasowym hitem? Kiedy w 2011 roku na łamach DTS wydrukowaliśmy pierwszy i jedyny wówczas wywiad z „milionerem z Millenium”, chyba niewielu wierzyło, że to prawdziwa historia. Tak było do ubiegłego tygodnia. Kiedy Charles Merrill zmarł, natychmiast cały świat zapragnął zadać mu tysiące pytań. Widocznie kiedy żył, nie narzucając się specjalnie mediom, trudniej byłoby zadać mu te pytania, bo w odpowiedziach Merrilla musielibyśmy wysłuchać zbyt dużo gorzkiej prawdy o własnych pragnieniach.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama