Nie ma sprawiedliwego sposobu…

Nie ma sprawiedliwego sposobu…

Nie istnieje sprawiedliwy sposób rozliczenia kosztów centralnego ogrzewania

 

Rozmowa z Piotrem Polkiem – prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Nowym Sączu.

– Jest Pan uśmiechnięty, to dlatego, że pogoda Panu w tym roku sprzyja? Nagle zrobiło się zimno. Zaopatruje Pan już mieszkańców Nowego Sącza w ciepło?

– Tak, w tym roku rozpoczęliśmy sezon z początkiem października. Ta sytuacja rzadko się zdarza, ponieważ najczęściej sezon grzewczy zaczyna się we wrześniu. W tym momencie jest to październik. Nie ma to większego znaczenia, ponieważ koszty ogrzewania za dwa tygodnie takich ciepłych dni z chłodnymi nocami są porównywalne z jednym mroźnym zimowym dniem. Także przeciąganie rozpoczęcia sezonu grzewczego nie ma większego sensu, ponieważ mieszkańcy mogą ryzykować swoim zdrowiem, np. przeziębieniem lub grypą, a jest to czasem dużo droższe.

– Zimy są coraz łagodniejsze. Nie martwi się Pan, że przez globalne ocieplenie klimatu będzie Pan musiał zamknąć kiedyś swoją firmę?

– Wydaje mi się, że to jeszcze nie nastąpi tak szybko. Trudno powiedzieć, co będzie za kilkadziesiąt lat. Są różne hipotezy na temat ocieplania klimatu i zim w przyszłości. Nie chcę tych hipotez rozwijać. My jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność i na każdy scenariusz. Ostatnie zimy, w porównaniu z dawniejszymi, były cieplejsze, jeżeli spojrzymy na średnią temperaturę dobową, natomiast sezon grzewczy się wydłużał i kończył się w maju.

– Czy odbiorcy ciepła odczuli na rachunkach te ciepłe zimy?

– Według mnie tak. System rozliczenia ciepła polega na tym, że my sprzedajemy energię cieplną, natomiast rozliczenia robią administracje spółdzielni mieszkaniowych. Wydaje mi się, że zwroty z zaliczek za centralne ogrzewanie, które są składane co miesiąc, były duże. Tak więc mieszkańcy odczuli to w kieszeniach.

– Wie Pan, że jednym z bardziej emocjonujących momentów w roku budżetowym przeciętnego mieszkańca Nowego Sącza jest maj, w którym przychodzi rozliczenie za okres grzewczy? Wtedy taki mieszkaniec najczęściej łapie się za głowę…

– Z tego co wiem, nie jest tak źle. Jeżeli jest to rozliczanie w oparciu o ryczałtową kwotę, czyli od metra kwadratowego, nie od podzielnika, to tej różnicy we wpłatach i zwrotach za centralne ogrzewanie nie ma dużo. Blok jest jednym budynkiem i trudno jest wydzielić mieszkanie z danego bloku. Ciepło jest czymś, co przenika w różny sposób. Każdy ma na każdego jakiś wpływ, jeżeli chodzi o ogrzewanie. W związku z tym ta stała powinna być większa. Legendarne zwroty i dopłaty miały miejsce na początku wprowadzania liczników ciepła, gdzie duża część była rozliczana w oparciu o podzielniki ciepła, czyli o tę zmienną. Wtedy właśnie były duże różnice. Teraz są one spłaszczone i poza niektórymi przypadkami skala tych zwrotów jest stała. Tak więc myślę, że nie ma tu większych różnic.

– Podzielniki czy ryczałt od metrów kwadratowych?

– To zależy. Ja mam swoje zdanie na ten temat. Tam, gdzie są piecyki gazowe, powinno być większe uśrednienie w metrach kwadratowych, bo to związane jest z bezpieczeństwem użytkowania piecyków gazowych. Tutaj głównie mam na myśli os. Milenium, ale również inne osiedla. Niestety nadmierna oszczędność przekłada się na bezpośrednie złe użytkowanie tych instalacji gazowych. Natomiast tam, gdzie mamy centralną ciepłą wodę, ta różnica powinna być większa. Mówię tu o os. Barskim i Wojska Polskiego. Myślę, że skala pół na pół, czyli pół od metra kwadratowego i pół z opłaty zmiennej jest optymalnym rozwiązaniem.

– Jak chętniej rozliczają się sądeczanie?

– W ostatnich latach przeważa opinia nad rozliczeniem ryczałtowym za centralne ogrzewanie.

– W przeszłości spółdzielnie często mówiły o tak zwanych stratach na podzielnikach. Energia, która nie trafia do naszych mieszkań, a za którą ktoś musi zapłacić.

– Straty są zawsze. W naszym systemie straty wynoszą około 10 proc. Te 10 proc. funkcjonuje w postaci sieci ścieżek, które są na osiedlach zielone, podczas gdy wszędzie jest śnieg. Jest to dobry współczynnik i występuje on w sieciach nawet w Niemczech.

– Ale ktoś za tą energie musi zapłacić?

– Oczywiście w cenie ciepła musimy pokryć te straty, nie ma innego wyjścia. Jeżeli w rurach płynie czynnik grzewczy w temperaturze 90 stopni, a czasem nawet ponad 100 stopni Celsjusza, a tak jest w ostre mrozy, wtedy o parę stopni grunt się podgrzeje. Nie ma jeszcze takiej technologii, która by eliminowała te starty. Są one dopuszczalne i przewidziane dla tego typu technologii.

– Niektórzy w sądeckich mieszkaniach próbują ogrzewać mieszkania korzystając z energii sąsiada. W momencie, kiedy on ma maksymalnie odkręcony kaloryfer, to my swój możemy trochę zakręcić.

– Nie istnieje sprawiedliwy sposób rozliczenia kosztów centralnego ogrzewania, a każde inne niesie za sobą błąd. Mieszkania, które są w środku bloku, bardziej korzystają z tego ciepła.

– I one są najdroższe na rynku?

– Tak, zwraca się na to uwagę. Oczywiście są pewne współczynniki korygujące rozliczenia, które uwzględniają położenie mieszkania i są one stosowane. Czy są one prawidłowe czy nie, jest kwestią obserwacji i dopasowania tych współczynników na bieżąco.

– Odbiorców ciepła nurtuje pytanie, czy ogrzewanie będzie tańsze w przyszłości, czy będzie już tylko drożej?

– Tendencja na rynku energii jest taka, że w niektórych momentach nośniki energii tanieją. W związku z tym ustaliliśmy nową taryfę od 1 września. Są w niej dość duże obniżki cen ciepła ze źródeł pochodzenia gazowego. Czyli u nas są to: osiedle Wólki, Stary Sącz i mniejsze kotłownie w centrum miasta. Są to obniżki rzędu powyżej 10, 12 a nawet 16 proc. Dla tych mieszkańców jest to dobra informacja. Te obniżki nie wynikają tylko z paliwa, ale również z tego, że inwestujemy w technologię, optymalizujemy wartości i technologię, modernizujemy i automatyzujemy cały system i efektem tego są właśnie niższe ceny. Na źródłach węglowych cena od dwóch-trzech lat jest na stałym poziomie. Węgiel niestety jest bardziej odporny na te zmiany cenowe. Wszystko zależy od tego, jak ceny paliwa takiego jak gaz, węgiel, ropa, energia elektryczna kształtują się na giełdach światowych.

– Co będzie, jeśli nie tylko Regionalna Telewizja Kablowa będzie samowystarczalna pod względem ciepłowniczym i nie da Panu zarobić? Nie jest bowiem tajemnicą, że RTK wytwarza tyle ciepła, iż sama może sobie ogrzać wodę w kaloryferach oraz w kranie.

– Myślę, że jest to świetna sprawa. Sami uznaliśmy, że nie ma sensu trzymać tego ciepła tutaj. Państwo przez to, że sami odłączyliście się od nas, hipotetycznie płacicie więcej za energię cieplną. Energia cieplna z prądu elektrycznego jest najdroższa. Jednak przez to, że znajdujące się tutaj urządzenia emitujące ciepło, musicie utrzymywać w energii elektrycznej to nie macie innego wyjścia jak korzystać z własnego źródła energii.

– Co by było, gdybyśmy zaczęli tą energię sprzedawać na przykład najbliższym sąsiadom, czy jest to możliwe?

– Oczywiście jest to możliwe, ale nie wiem czy cenowy mielibyście bardziej korzystniejsze oferty od nas.

– Wiemy, że nie tylko RTK jest samowystarczalne, jeśli chodzi o energię cieplną.

– Owszem. Tam, gdzie są urządzenia elektryczne takie jak duże lodówki, chłodnie, tej energii cieplej nie potrzeba dużo. Galerie handlowe są dla nas ciężkim klientem. One z racji kubatury mają duże zapotrzebowania na ciepło. Przez klimatyzacje oraz urządzenia elektryczne wytwarzają tyle ciepła odpadowego, że wystarcza ono na potrzeby budynku. Również każdy człowiek emituje ciepło, co ma wpływ na temperaturę powietrza w takiej galerii.

– Co Pan zrobi, gdy wszystkie sądeckie bloki, czyli Pana główny klient, zostaną zaopatrzone w solary cieplne?

– Nie boję się tego. Jesteśmy na taką ewentualność przygotowani. Solar nie pokryje całego zapotrzebowania na ciepło.

– Ale spadnie na nie zapotrzebowanie.

– Jeśli chodzi o centralną ciepłą wodę to zapotrzebowanie prawdopodobnie spadnie. Jeśli jednak chodzi o centralne ogrzewanie, to raczej to zapotrzebowanie nie spadnie, ponieważ jeszcze nie ma takiej technologii, która by to zapotrzebowanie pokryła. Najtańszą energią jest energia zaoszczędzona. Spółdzielnie poprzez termomodernizację bloków oraz całych osiedli zeszły z zapotrzebowania na moc cieplną. Przez to my musieliśmy zmniejszyć dostarczanie energii cieplnej przez ostatnie pięć lat. Porównując to, co było kilka lat temu, a obecnie, widać dużą różnicę na korzyść spółdzielni. My natomiast rozszerzyliśmy swój rynek i pozyskaliśmy nowych odbiorców. To co było zaoszczędzone 10 lat temu, dzisiaj poprzez nowe przyłączenia zbilansowało się. Przez to, że mamy nowych odbiorów, nasz wolumen sprzedaży nie uległ zmianie. Natomiast Nowy Sącz przez termomodernizacje jest świetnie rozwinięty.

– Wszystkie spółdzielnie o to zadbały?

– Tak, w zasadzie wszystkie spółdzielnie i wspólnoty.

– Odczuwamy to na swoich rachunkach?

– Myślę, że tak. Gdyby nie to, cena ciepła byłaby dużo wyższa. Nie robiłem takich symulacji, ale byłoby to około kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent więcej od obecnej ceny.

– Wiceprezydent Wojciech Piech zapowiada poszukiwanie tych, którzy mają największy wpływ na zanieczyszczenie powietrza nad Nowym Sączem. Właśnie zainstalowano pięć nowych stacji monitorujących jakość powietrza w Nowym Sączu. Pan się nie boi, że będzie Pan sprawdzany przez wiceprezydenta?

– Nie boję się. Przez Unię Europejską i skończywszy na prawodawstwie polskim zostaliśmy zmuszeni do tego, abyśmy nie zanieczyszczali powietrza. Od 2016 roku mamy nowe bardziej zaostrzone normy emisyjne, jeżeli chodzi o pyły. Obowiązują one od stycznia 2016 roku, ale inwestycje trzeba było prowadzić wcześniej. Trzy lata wcześniej zaczęliśmy zabudowę nowych urządzeń, które zmniejszyły emisję pyłów. W kotłowniach węglowych na Milenium i Sikorskiego zamontowano nowe urządzenia hybrydowe, trzystopniowe, które dają ponad 95 proc. sprawności. Zainwestowaliśmy w te urządzenia ponad 4 miliony złotych, natomiast sprawność poprawiliśmy tylko o 5 proc. tych urządzeń. Musieliśmy się dostosować do nowych, ostrych wymogów emisyjnych, jakie obowiązują obecnie. Nie jesteśmy obojętni dla środowiska.

 – Jesienią przeważnie wraca dyskusja, dlaczego Nowy Sącz jest w czołówce polskich miast, może nawet europejskich, które są najbardziej zanieczyszczone. Niektóre osoby wtedy zwracają uwagę, że przecież MPEC spala najwięcej węgla w Nowym Sączu.

– Rzeczywiście spalamy tego węgla najwięcej, lecz poprzez urządzenia, którymi kontrolujemy emisję pyłów, mieścimy się w normach, jakie obowiązują. Jedne osoby twierdzą, że 100 miligramów na metr sześcienny jest dopuszczalną emisją pyłów w Unii Europejskiej, natomiast ktoś inny może powiedzieć, że jest to niewystarczalne i musimy zmniejszyć tą emisję do 50 lub nawet 30 miligramów. Wtedy podejmę wyzwanie, bo oczywiście jest to możliwe, ale jednak kosztowne. Zwróćmy uwagę, że mamy również niekontrolowaną niską emisję pyłów, gdzie jest ona w ogóle niemierzalna. Czyli przeciętny mieszkaniec w swoim domu może spalać w piecu różne rzeczy, a pyły są niemierzalne i tym najpierw trzeba się zająć. Następnie, jak rozwiążemy ten problem i stwierdzimy, że to nas nie satysfakcjonuje, to zaostrzymy normy emisyjne dla większych przedsiębiorstw. Póki nie wiemy, co dzieje się z niską emisją niekontrolowaną, która ma znaczący wpływ na niska emisję, to nie ma sensu dalsze zaostrzanie norm.

– Czyli z tym powinno uporać się miasto?

– Tak, miasto. Jednak jest to ciężki temat, z którym miasto samo się nie upora. W tym przypadku musi być wspólna walka z niską emisją. Przyszedł teraz czas na ciężką kilkuletnią walkę z niską emisją, ponieważ ma to duży wpływ na nasze zdrowie.

– „Eksperyment Sądecki 2” – tak jest nazwany eksperyment z błękitnym węglem. Jest on nowym rodzajem paliwa zapowiadanym w Nowym Sączu w najbliższej przyszłości. Będzie to nowa forma ogrzewania naszych domów i ma być znaczącym krokiem w poprawie jakości powietrza w naszym mieście.

– Każda inicjatyw w tym kierunku na pewno będzie pozytywna. W mojej ocenie jest to słuszna decyzja. Trzeba popierać takie inicjatywy. Miałem spotkanie z mieszkańcami na Starej Kolonii, gdzie chcieliśmy podłączyć do naszej sieci tamtejsze budynki. Są tam chyba wszystkie opcje dostawy energii cieplnej. Zauważyłem, że jest duży problem z seniorami. Aby móc dostrzec niską emisję, trzeba głęboko sięgnąć poprzez przekrój społeczny tych ludzi. Młodzi ludzie wyjeżdżają. Mamy do czynienia ze starymi budynkami i starymi technologiami, w których zostają seniorzy. Podczas rozmowy z tymi starszymi ludźmi, w momencie kiedy zaczniemy mówić o nowych technologiach, dowiadujemy się, że jednak oni pozostaną na własnych metodach pozyskiwania ciepła, czyli paleniu w piecu. Powodem jest to, że oni czują się zagubieni…

– Czyli Starą Kolonię nie dało się przyłączyć do MPEC?

– Rozmowy trwają, jakiś rejon oczywiście będziemy przyłączać. Tam jest bardziej struktura przygotowana pod gaz, więc nie ma problemu, aby zainstalować tam piece gazowe. Największym problemem społecznym będzie rozmowa z tymi ludźmi i przekonanie ich, żeby zmienili swój sposób myślenia i palenia. I to jest najważniejsze zadanie na najbliższy czas.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej.

Reklama