Nie chciałem być wilkiem w owczej skórze

Nie chciałem być wilkiem w owczej skórze

Nie chciałem być wilkiem w owczej skórze. Wielu takich polityków i ludzi jest. Zawsze byłem przeciwko takim faryzeuszom

Rozmowa ze Stanisławem Kogutem, senatorem Prawa i Sprawiedliwości

– Chciałem Pana przedstawić: szef regionalnych struktur PiS, ale to już od kilku dni nieaktualne.

– Były szef regionalnych struktur.

– Mówi to Pan z takim uśmiechem, bo teraz będzie miał Pan więcej czasu na wypoczynek?

– Nie, ja nigdy nie wypoczywałem i wypoczywał nie będę. Przecież nadal jestem senatorem Rzeczypospolitej, jestem senatorem z powiatu sądeckiego, z Nowego Sącza i powiatu gorlickiego, więc mam obowiązki. Po drugie, ja się utożsamiam z tą decyzją. Już od 2-3 lat mówiłem głośno, że szef okręgu powinien zasiadać w Komitecie Politycznym i Komitecie Wykonawczym PiS.

– A Pan nie zasiadał.

– Nie. I co z tego, że na dole były podejmowane przeze mnie jakieś decyzje, zwłaszcza w wyborach samorządowych, jeśli ktoś inny przekazywał to w Warszawie do Komitetu Politycznego. Jako jedyny senator byłem szefem zarządu okręgowego, a posiedzenia Komitetu Wykonawczego zwoływano przeważnie w przerwach obrad Sejmu. W wielu posiedzeniach nie miałem możliwości uczestniczyć. Wielokrotnie powtarzałem: szef okręgu powinien być w tych komitetach, bo wtedy ma to przełożenie z dołu aż do góry. Szefem już nie jestem, ale następcy deklaruję daleko idącą pomoc po wyborach 20 listopada.

– A dlaczego Pan nie znalazł się w Komitecie Politycznym PiS?

– Nigdy nie walczyłem o stanowiska. Mnie doceniano za moją bardzo ciężką pracę. Wcześniej, kiedy po wyjściu Solidarnej Polski z PiS poproszono mnie o przejęcie struktur, to zapadła decyzja, że ja będę szefem zarządu regionu, a pan Wiesław Janczyk będzie w Komitecie Politycznym. To była decyzja kolegialna. Teraz uważam, że członek Komitetu Politycznego partii powinien być również szefem regionu.

– Komentarz do komunikatu partii mówi, że to  senator Kogut złożył rezygnację po głębszym przemyśleniu. Jak Pana znamy, to w takich spraw bez walki Pan nie odpuszcza. Coś tu się nie zgadza Panie senatorze – rezygnacja czy odwołanie?

– Ja nie mam żadnych tajemnic. Spotkałem się z wicemarszałkiem Sejmu Joachimem Brudzińskim i rozmawialiśmy na te tematy. Tak mu przedstawiłem sprawę, jak przedstawiam tutaj Panu. Powiedziałem mu wprost, że nie ma żadnego problemu, żeby pan Wiesław Janczyk był szefem okręgu. Wtedy będzie bezpośrednie przełożenie na Komitet Polityczny.  Ja nie robię z tego sensacji i utożsamiam się całkowicie z tą decyzją. Dla dobra Rzeczypospolitej, dla dobra Prawa i Sprawiedliwości będę nadal ciężko pracował.

– Komu Pan podpadł w Prawie i Sprawiedliwości?

– Nikomu.

– Komuś Pan musiał przeszkadzać. Za silną miał Pan pozycję?

– Nikomu nie podpadłem, a pozycję zawsze miałem bardzo silną.

Nie chciałem być wilkiem w owczej skórze. Wielu takich polityków i ludzi jest. Zawsze byłem przeciwko takim faryzeuszom
Nie chciałem być wilkiem w owczej skórze. Wielu takich polityków i ludzi jest. Zawsze byłem przeciwko takim faryzeuszom

– I komuś to przeszkadzało, Panie senatorze.

– Nie wiem. Nie sądzę, żeby komuś to przeszkadzało. Ja jestem człowiekiem dialogu, dlaczego miałoby to komuś przeszkadzać. Jako katolik zawsze człowieka traktuję jako ogromną wartość. Do nikogo nie zionę nienawiścią.

– Ja nie mówię o nienawiści, tylko o konkurencji wewnątrz partii.

– Ja nic o tym nie wiem. Wiem natomiast, że jestem człowiekiem bardzo silnym, w wyborach miałem najlepsze procentowe wyniki w kraju – dziesięć na dziesięć mandatów, ośmiu posłów, dwóch senatorów. Może komuś to przeszkadzało, ale ja naprawdę nic o tym nie wiem.

– To o co chodzi w PiS, skoro polityka z takimi wynikami odsuwa się do kierowania regionem?

– Powiedziałem już wcześniej, co zadecydowało o mojej rezygnacji i tu się nic nie zmieniło. Za mojej kadencji powstały struktury partii we wszystkich miejscowościach regionu. Mamy tu najlepszy okręg w Polsce, a ja będę harował dalej. Przecież teraz chyba nikt mi nie zapomni, że właśnie wrócił do Nowego Sącza Karpacki Oddział Straży Granicznej.

Tym bardziej ta decyzja jest niezrozumiała.

– Panie redaktorze, to nie do mnie pytanie.

– Stanisław Kogut w Warszawie melduje wykonanie zadania i… przestaje być szefem okręgu. Dziwne.

– Moje argumenty przedstawiłem na początku rozmowy i są to argumenty logiczne. 20 listopada, jak zostanie wybrany nowy szef regionu, deklaruję mu daleko idącą pomoc. Mało tego, jeżeli będzie taka wola nowego szefa, to umożliwię, aby we wszystkich pomieszczeniach, które mam na ulicy Pijarskiej odbywały się nadal spotkania i konferencje Prawa i Sprawiedliwości, wszystkich parlamentarzystów, ponieważ ja gram w drużynie, a nie jestem indywidualistą. Ja mam kręgosłup panie redaktorze, a nie każdy polityk ma kręgosłup.

– Podobno Pańska rezygnacja czy też dymisja miała mieć miejsce na zjeździe 20 listopada. A tu nagle historia przyspieszyła i to niefortunnie, bo przed wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Starym Sączu. Skąd takie nagłe przyspieszenie?

– Nie wiem. Musimy pamiętać, że pełnomocnika, czy szefa regionu, powołuje prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jakąś koncepcję na pewno miał.

– Rozmawiał Pan z prezesem Kaczyńskim na ten temat?

– Nie rozmawiałem. Tak szybko była ta decyzja podjęta. To jest jego decyzja i ja z decyzjami szefa nie polemizuję, bo  gram w drużynie, nie jestem indywidualistą.

– Arkadiusz Mularczyk będzie nowym szefem sądeckich struktur PiS?

– Arkadiusz Mularczyk nie może być ich szefem, bo nie należy do PiS. Jest nadal w Solidarnej Polsce. Przepisy wyraźnie mówią, że udział w głosowaniu może brać członek PiS, który jest zapisany do 31 maja tego roku i składki ma uregulowane do końca października.

– Czyli to nie jest powrót Arkadiusza Mularczyka?

– Nie, broń Boże! Pan poseł Mularczyk jest członkiem Solidarnej Polski, a nie PiS.

– Tymczasowo to poseł Wiesław Janczyk będzie Pana zastępował na funkcji szefa. Co się wydarzy 20 listopada?

– Trudno mi przewidzieć, co się wydarzy. Mogę tylko powiedzieć, że 20 listopada senator Stanisław Kogut nie będzie startował na prezesa zarządu okręgu.

– Tej decyzji nic nie zmieni?

– Musiała by być rozmowa z panem prezesem Kaczyńskim. Ja jestem lojalnym członkiem PiS.

– A jak dojdzie do takiej rozmowy, to wycofa się Pan z tych decyzji?

– Trudno powiedzieć, bo jak dojdzie do takiej rozmowy, to nie wiadomo, jak się ona potoczy. Te warunki, o których mówiłem, przedstawiłbym również panu prezesowi Kaczyńskiemu.

– Wiesław Janczyk zostanie wybrany nowym szefem?

– Jest jakby namaszczony i desygnowany przez prezesa Kaczyńskiego. Wszyscy członkowie będą wybierać i oni zdecydują o wyniku.

– A jak Pan zagłosuje?

– Zagłosuję na decyzję szefa Prawa i Sprawiedliwości.

– Ale jeśli byłoby kilku kandydatów, to na kogo oddałby Pan swój głos?

– Na dzień dzisiejszy zagłosuje na tego, którego desygnuje pan prezes Jarosław Kaczyński. On na pewno przyśle list, że będzie popierał taką, a nie inną kandydaturę.

– A kto byłby Pańskim wymarzonym szefem regionu?

– Nie przemyślałem jeszcze tego.

– Komentuje się, że ta decyzja to efekt walki frakcji w ramach PiS w terenie. Są takie frakcje?

– Wydaje mi się, że nie ma. Ja mogę ocenić od Zakopanego, aż po Biecz i na tym terenie frakcji nie ma.

– Wszyscy są jednomyślni w PiS?

– Jeżeli chodzi o okręg 14, to na pewno nie ma jednomyślności, ale nie ma też wojen podjazdowych.

– Mówił Pan, że od kiedy przejął region, to budował Pan struktury. Dlaczego teraz te struktury Pana nie poparły?

– Przepraszam, ale dlaczego Pan twierdzi, że mnie nie poparły? Jakbym zgłosił swoją kandydaturę, to te struktury by mnie poparły.

– To dlaczego prezes Kaczyński nie słucha partyjnych dołów, skoro one mówią, że chcą Stanisława Koguta na szefa regionu?

– Przepraszam, ja jeszcze raz powtórzę: utożsamiam się z decyzją pana prezesa Kaczyńskiego.

– Może narobił Pan sobie wrogów we własnej partii różnymi działaniami?

– Ja na to nie patrzę. Codziennie rozliczam się z Panem Bogiem i własnym sumieniem, a nie przed jakimiś oficerami.

– Czuję jednak lekkie rozgoryczenie u Pana. Jakby chciał Pan powiedzieć: „Napracowałem się, a nie doceniono mnie”.

– Ale ja naprawdę będę nadal pracował dla dobra ojczyzny, wyborców i Prawa i Sprawiedliwości. Oczekuję, że kiedyś jak mnie już nie będzie na tym ziemskim padole, to ktoś powie, że był taki senator, dla którego człowiek to był podstawa. Nie interesowały go układy polityczne, układy korupcyjne, a zwłaszcza to, co jest powiedziane w Ewangelii: nie chciałem być wilkiem w owczej skórze. Wielu takich polityków i ludzi jest. Udają owieczki, a są wilkami w owczych skórach. Zawsze byłem przeciwko takim faryzeuszom.

– A są takie osoby w Prawie i Sprawiedliwości?

– Ja nie jestem analitykiem, żebym analizował. Niech każdy odpowie sobie na to pytanie we wszystkich partiach.

– Będzie Pan kandydował do Senatu za trzy lata?

– Jeśli Pan Bóg da zdrowie, to będę kandydował z Prawa i Sprawiedliwości.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej w Nowym Sączu.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama