Nauczycielka baletu i życia

Nauczycielka baletu i życia

Do dziś mam w pamięci salę baletową ze startym już nieco parkietem, a na ścianach lustra i drążki. W mojej głowie wciąż żywy i bardzo jaskrawy jest obraz małych dziewczynek ustawionych w kilku rzędach, które w skupieniu i z ogromnym podziwem naśladowały ruchy swojej instruktorki. Najlepiej jednak pamiętam panią Ulę – piękna kobietę z długimi ciemnymi włosami zaplecionymi w warkocz.

Była ubrana w rajstopy, czerwone body, na stopach miała baletki, a jej biodra okalała delikatna spódniczka z jedwabiu. Ten obraz tak bardzo utkwił w mojej pamięci, że chyba już nigdy go nie zapomnę. Kiedy po raz pierwszy z mamą za rękę przyszłam na zajęcia baletowe, wcześniej długo marząc o tym, żeby nauczyć się tańca klasycznego, nie wiedziałam, że ta kobieta nie tylko nauczy mnie baletu, ale dzięki temu, jaką jest osobą, wpoi mi i moim koleżankom znacznie więcej…

 

No też nie miała co wymyślić

O tym, żeby pracować z dziećmi i młodzieżą, pani Urszula Baziak marzyła od dzieciństwa. Wtedy jednak nie wiedziała jeszcze, że będzie uczyć baletu i na Sądecczyźnie stanie się pionierką w tej dziedzinie. Po ukończeniu studiów wokalno-baletowych wróciła w swoje rodzinne strony i postanowił tutaj uczyć tańca. Było ciężko, bo nikt nie wierzył, że to może się udać.

– Na początku każdy mówił: „Balet, no też nie miała co wymyślić”. Wtedy było naprawdę bardzo mało zainteresowanych. Pierwszy rok żyłam w stresie i zastanawiałam się, co ja będę robić. Wtedy wydawało mi się, że nikt nie będzie chciał tańczyć! Furtka otworzyła się jednak chwilę później, gdy z moimi baletnicami miałyśmy za sobą pierwsze występy. To zaczęło się podobać dzieciakom i ich rodzicom – wspomina.

Piękne stroje, urzekające układy choreograficzne i magia, którą można było poczuć oglądając występy z czasem zaczęły przyciągać coraz więcej osób. Grupy z roku na rok były liczniejsze, a większość dziewczynek, które zaczynały tańczyć będąc jeszcze w szkole podstawowej, na zajęcia przestawały chodzić dopiero wtedy, gdy musiały wyjechać na studia. Atmosfera, która towarzyszyła zajęciom baletowym była niemal magnetyczna. Na cotygodniowe lekcje bowiem przychodziło się nie tylko, aby zdobywać kolejne stopnie zaawansowania umiejętności, ale żeby spotkać się z całą grupą i uwielbianą przez wszystkich „panią od baletu”, która była życiowym doradcą w każdej sytuacji.

 

Zmieniają się w piękne łabędzice

W tym roku grupa baletowa „Adagio” prowadzona przez panią Urszulę działająca przy dawnym Młodzieżowego Domu Kultury, a obecnym Pałacu Młodzieży, będzie obchodzić swoje dwudzieste trzecie urodziny. Pierwsze członkinie tej wielkiej rodziny mają już swoje dzieci, które zamierzają wkrótce zapisać na balet. I dobrze, bo pani Urszula przyznaje, że w pracy czuje się jak ryba w wodzie, a obcowanie na co dzień z młodzieżą, którą ceni i szczerze kocha, daje jej wiele satysfakcji, odmładza i mobilizuje, żeby być aktywną, dbać o siebie i podtrzymywać formę jako tancerki.

– Młodzież jest bardzo szczera, spontaniczna i otwarta. Kocham ich, a oni mnie – przynajmniej tak mi się wydaje. Moim zdaniem to nieprawda, że młodzież jest niegrzeczna i niedobra. Każdy, kto ma dobre podejście, potrafi do niej trafić i później wyegzekwować to, co chce. Gdy dziewczynki zaczynają tańczyć, ich pierwsze kroki są takie nieudolne, a później, gdy po kilku latach wychodzą na scenę, to zamieniają się w piękne łabędzice. To ogromna satysfakcja, że jednak przekazuje coś takiego w następne pokolenie – przyznaje.

Ziarenko artystyczne zaszczepiła w wielu swoich podopiecznych, które teraz podbijają ogólnopolskie sceny artystyczne. Spod jej skrzydeł wywodzi się znana aktorka Angelika Kurowska, którą możemy oglądać na scenach teatralnych i w wielu polskich serialach obok najznamienitszych aktorów. Do grona odnoszących artystyczne sukcesy zaliczyć można również tancerkę Krakowskiego Teatru Tańca – Katarzynę Węglowską-Jamroz czy Edytę Warzecha, która prowadzi własną szkołę tańca.

 

Ziarnko za osobowość

Wieloletnia praca i wyjątkowe relacje, jakie udało się zbudować Urszuli Baziak z wieloma osobami oraz bezinteresowna pomoc, na jaką z jej strony zawsze można liczyć, uhonorowano w tym roku nagrodą główną w kategorii osobowość plebiscytu Ziarnko Gorczycy. Laureatka jak zwykle skromnie przyznaje, że była to dla niej prawdziwa niespodzianka.

– Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie już sama nominacja, którą otrzymałam. Jest przecież tak wiele osób, które robią coś dla innych ludzi, ale że akurat ja? To była dla mnie niesamowita radość. Potem, gdy zobaczyłam jak wyglądają wyniki głosowania i że aż tyle osób zagłosowało właśnie na mnie, to byłam szczerze wzruszona, a gdy na scenie dowiedziałam się, że wygrałam, to chciało mi się po prostu płakać – przyznaje.

 

Jak być dobrym człowiekiem

Prywatnie jest szczęśliwą żoną i matką trojga wspaniałych dzieci, którym w genach przekazała pierwiastek artystyczny. Synowie po mamie odziedziczyli talent muzyczny. Starszy z nich – Jarek śpiewa, a młodszy – Marcin ukończył szkołę muzyczną w klasie fortepianu. Najmłodsza córka – Aleksandra poszła wprawdzie inną drogą i jej życiową pasją jest piłka nożna, ale jej również mama kiedyś pomogła odnaleźć w sobie pasję, a teraz pomaga ją rozwijać.

Bo to właśnie umiejętność poszukiwania w sobie pasji, która w dorosłym życiu napędza do działania, jest jedną z tych rzeczy, którą na swoich zajęciach przy okazji nauki tańca potrafi przekazać swoim podopiecznym pani Urszula. Poza tym nie tylko zawsze wie, jak rozwiązywać konflikty między dziewczętami będącym w burzliwym zwykle okresie dojrzewania i służy dobrą radą w sprawach sercowych, ale również pomaga podejmować trudne życiowe decyzje. Najcenniejszą wartością jest jednak to, że na własnym przykładzie pokazuje, jak być dobrym człowiekiem.

– Chciałabym, żeby wszystkie dziewczyny, która przychodzą na moje zajęcia baletowe nie tylko nauczyły się pozycji baletowych, podstawowych pojęć i kroków, ale również delikatności i wrażliwości na innych. Ostatnio będąc na jednym z oddziałów szpitalnych przeczytałam taki cytat, że wartość człowieka mierzy się tym, ile potrafi dobra zrobić dla innych. Bardzo bym chciała, żeby moje dziewczynki nie żyły egoistycznie, ale patrząc wokół siebie. 

 

Wyjątkowe relacje

I choć kolejne pokolenia młodych adeptek tańca przychodzą i odchodzą, to wiele kwestii pozostaje niezmiennych, jak to, że czasem nie może zacząć zajęć, bo dziewczyny chcą opowiedzieć, co je spotkało w ciągu tygodnia i jakie mają problemy. Często pytają też, co ona zrobiłabym na ich miejscu, gdy spotykają je trudne sytuacje.

– Cieszy mnie to, że gdy po wielu latach moje dziewczyny wracają po studiach i gdzieś na mieście przypadkiem się spotykamy, zawsze chętnie rozmawiamy, umawiamy się na kawkę i wspominamy stare, dobre czasy. Najstarsze dziewczyny często dzwonią do mnie, czy mogą wpaść na pogaduszki pomiędzy jednym, a drugim karmieniem. 

Pani Urszula jest jedną z tych nauczycielek, które pamięta się do końca życia. Wyjątkowa relacja, jaką umiała zbudować z każdą swoją uczennicą i ciepło jakim obdarza swoje wychowanki, to coś czego się nie zapomina mimo upływu lat. Oby każdy miał okazję spotkać na swojej drodze kogoś takiego jak ona – nauczycielkę baletu i życia.

 

Reklama