Moim celem jest pomnożyć majątek ojca, nie go roztrwonić

Moim celem jest pomnożyć majątek ojca, nie go roztrwonić

Była w klasie maturalnej, gdy zdecydowała, że to jej przypadnie sukcesja firmy po ojcu. Rozmawiamy z 29-letnią Pauliną Papciak, córką Stanisława Florczyka, prezesa i współzałożyciela 20-letniej firmy Huzar w Nowym Sączu, producenta miodów. Jutro  wejdzie za ojca do zarządu przedsiębiorstwa, które zatrudnia ponad 80 osób.

– Huzar to rodzinna firma. Rodzeństwo nie ma pretensji, że to najmłodsze dziecko przejmuje stery po ojcu?

– (Śmiech) Mam wrażenie, że jest wręcz przeciwnie.

– Padło na Panią?

– Mój tata któregoś dnia zebrał całą naszą czwórkę, dodając, że musimy poważnie porozmawiać. Zaczął bez owijania w bawełnę: „Kto przejmie zarządzanie firmą? Kiedyś przecież to musi nastąpić”. Okazało się, że mój brat i siostry już mają pomysł na swoje życie. Ja z kolei byłam wówczas w klasie maturalnej, szukałam swojej drogi. Nieświadoma tego, co mnie czeka, zgodziłam się.

– Gdyby Pani tego nie zrobiła, ciągnęlibyście zapałki?

– (Śmiech) Szczerze, to był bliski scenariusz. Byłam najmłodsza, nie miałam jeszcze wielkiego pojęcia o prowadzeniu firmy. Moje rodzeństwo miało świadomość tego, co może ich czekać. Poza tym, jak wspomniałam, mieli swoje plany na życie, więc chyba ucieszyli się, że zgłosiłam się na ochotnika (śmiech). Cały czas mocno mnie wpierali. Zresztą wciąż mi pomagają.

– Ta świadomość w końcu przyszła. I?

– I czuję, że jestem gotowa, by sprostać temu wyzwaniu. Przygotowywałam się do sukcesji dziesięć lat. Na studiach spędzałam tu niemal każdą wolną chwilę, pracując.

– Przychodzi córka prezesa do pracy i od razu zostaje kierownikiem?

– Tak łatwo nie ma. Zaczynałam od zwykłych fizycznych prac na hali produkcyjnej. Trochę trwało zanim ze stania na taśmie, dopuszczono mnie do innych zadań. Później pracowałam w laboratorium i tak po kolei przechodziłam wszystkie etapy produkcji. Nie buntowałam się, bo wiedziałam, że chcąc zarządzać kiedyś tą firmą, muszę poznać ją od podszewki i mieć wyobrażanie, z czym zmagają się pracownicy na każdym szczeblu naszej działalności.

– Ojcowie założyciele firmy, czyli Pani tata Stanisław Florczyk i jego wspólnik Adam Maciuszek, podzielili się pracą w firmie, z uwagi na swoje wykształcenie i predyspozycje. Czy ten podział zostanie zachowany?

– Tak, to był naturalny podział. Tata zajmował się produkcją, a wspólnik sprzedażą. Wygląda na to, że dzieci przed przejęciem firmy, przejęły też talenty swoich ojców. Ukończyłam studia z technologii żywności. Bliżej mi do produkcji, a z kolei Daniel Maciuszek, który w piątek razem ze mną wejdzie do zarządu firmy, świetnie radzi sobie w handlu.

– Kto kim teraz będzie w zarządzie?

– Mój tata przekazuje mi już pełne stery. Będę wiceprezesem. Podobnie jak Daniel Maciuszek. Prezesem będzie Adam Maciuszek.

– Gdyby to dziś padło pytania Stanisława Florczyka do dzieci o przejęciu firmy, tak samo chętnie by się Pani zgodziła?

– Trudno powiedzieć. Teraz mam świadomość, jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa. Wtedy jeszcze nie rozumiałam tego. I może dobrze. To pytanie, wygląda na to, że padło we właściwym czasie. Nie będę gdybać, a tym bardziej wycofywać się.

– Na dzieciach, które przejmują firmy po swoich rodzicach, ciąży ogromna presja. Nie tylko pewnie ojcowska, ale i społeczna. Odczuwa ją Pani?

– To jest pewnego rodzaju obciążenie psychiczne. Nasi ojcowie dorabiali się od podszewki. My niejako przychodzimy na gotowe.

– I komentarze: Takim to łatwo?

– Do mnie nie docierają te komentarze, choć zdaję sobie sprawę, że takie mogą być. Każdy jednak powinien wykorzystać to, co daje nam życie. Ja urodziłam się w rodzinie, która dorobiła się dobrze prosperującej firmy, i być może – jak wielu uważa – mam łatwiejszy start niż inni. Choć z mojej perspektywy to nie do końca tak wygląda. Przejmując firmę, moim celem jest pomnożyć jej majątek, a nie go roztrwonić. Czuję presję i odpowiedzialność społeczną. W końcu jesteśmy pracodawcą dla ponad 80 osób. Nie chcę też zawieść ojca. A do tego dochodzą i własne ambicje.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

 

Reklama