Budowa mostu zabiera sądeckim firmom miliony

Budowa mostu zabiera sądeckim firmom miliony

Niezrealizowany przychód sądeckich firm z powodu utrudnień komunikacyjnych związanych z budową nowego mostu heleńskiego, może sięgać 12 mln zł – wyliczają właściciele przedsiębiorstw z Nowego Sącza i okolic. Ich koszmar oraz wszystkich, którzy codziennie muszą przedostać się na drugą stronę Dunajca, szybko się nie skończy. Grzegorz Mirek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, po wyborach poinformował, że nowa przeprawa będzie przejezdna nie pod koniec roku, ale być może na wiosnę przyszłego.

Kiedy w maju zamknięto most heleński, Elżbieta Kapuśniak, która prowadzi zakład fryzjerski na os. Helena, obawiała się, że straci klientów po drugiej stronie Dunajca.

– Niestety, to był scenariusz do przewidzenia – mówi. – Latem jeszcze niektóre klientki próbowały dojeżdżać na rowerze, ale szybko się zniechęciły – rozkłada ręce Elżbieta Kapuśniak.

Od dwóch miesięcy dokłada do interesu. Obawia się, że na początku stycznia będzie musiała zwolnić dwie pracownice, obecnie zatrudnia sześć osób.

– Moje przychody spadły o 25 procent. Nie stać mnie dłużej na utrzymanie całej załogi – mówi, nie kryjąc złości. – Władze miasta zrobiły z ludzi głupców, obiecując most na koniec roku. Jeśli wiedzielibyśmy wcześniej, że taka sytuacja utrzyma się kolejne kilka miesięcy, inaczej zaplanowalibyśmy i biznes, i życie. Moja córka na przykład przepisałaby dziecko do przedszkola na Helenie. A tak, wszyscy się męczą, dojeżdżając rano do Nowego Sącza – mówi.

Utracone korzyści

Średnio, by przedostać się samochodem na drugą stronę miasta, mieszkańcy muszą odstać pół godziny w korku. Bywa jednak, że przejechanie niespełna czterokilometrowego odcinka zabiera godzinę i 20 minut. Tyle zdarzyło się stać w korku Pawłowi Załęskiemu, który codziennie dojeżdża do pracy do Nowego Sącza, gdzie prowadzi swój biznes.

– Mam poczucie, że nikt nie przemyślał, jak sensownie rozwiązać ruch komunikacyjny przed rozpoczęciem inwestycji – mówi. – Dlaczego nie wprowadzono na przykład inteligentnej sygnalizacji świetlnej na rondach? – pyta.

Jako przedsiębiorca oszacował, że sądeckie firmy przez utrudnienia komunikacyjne mogą nie zrealizować przychodu na poziomie nawet 12,5 mln zł.

– Rozmawiałem z przedstawicielami sądeckich firm i partnerami biznesowymi, zbierałem od nich informacje i na tej podstawie metodami statystycznymi wyliczyliśmy utracone korzyści – wyjaśnia.

Do tego, zauważa, należy doliczyć podwyższone koszty pracy, zarówno osobowe, jak i związane z obsługą kontraktów. Pracownicy bowiem, tracąc czas na staniu w korkach, muszą te godziny odpracować, by dokończyć swoje zadania. Dla pracodawcy wiąże się to więc z wypłatą nadgodzin.

Odczuwalne straty

– Przez fatalną komunikację spada jakość naszych usług – nie kryje również Dawid Ciężkowski, który prowadzi w rynku restaurację, oferującą również dowóz jedzenia do klienta. – Klienci, do których jest utrudniony dojazd, zniechęceni okresem oczekiwania na jedzenie, przestali u nas zamawiać – opowiada.

Dodaje, że jakoś uda się mu przetrwać trudny dla jego firmy czas trwania inwestycji, jednak straty są odczuwalne.

Wincenty Żygadło, właściciel cukierni i lodziarni w centrum miasta, przyznaje, że i dla niego sytuacja najlepsza nie jest, ale najgorsza też nie.

– Przed wakacjami miałem myśli, że będzie trzeba zamknąć interes. Wakacje okazały się jednak całkiem łaskawe – mówi.

Ruch w gastronomii w centrum miasta nie jest oszałamiający. Co nieco straty pozwalają zrekompensować mieszkańcy oczekujący na szynobus do Chełmca.

– To jednak są jednostkowi klienci – zauważa inny właściciel restauracji w runku.

Sądeccy przedsiębiorcy zwracają uwagę, że utracone korzyści będą musieli nadrabiać przez wiele miesięcy.

– Zamiast rozwijać swoje biznesy, wszyscy będziemy odrabiać zaległości – kwituje Paweł Załęski.

Most dopiero na wiosnę

Te, jak wynika z informacji podanej przez Grzegorza Mirka, mogą być jeszcze większe. Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, poinformował bowiem niedawno, że inwestycja nie zakończy się w planowanym terminie. Władze miasta przed wyborami obiecywały, że nowy most będzie gotowy do końca roku. Teraz mówi się, że najwcześniej przejedziemy nim na wiosnę.

– Przeanalizowaliśmy, dlaczego zaistniała taka sytuacja. Przypomnę, że inwestycję rozpoczęliśmy w październiku zeszłego roku. Początkowo rozbiórka mostu miała rozpocząć się w styczniu. Niestety, w związku z tym, że w realizację inwestycji zaangażowane jest nie tylko miasto Nowy Sącz i MZD, ale także podmioty zewnętrzne, musieliśmy na to poczekać –  wyjaśniał podczas briefingu prasowego Grzegorz Mirek.

Jak zaznaczył, rozbiórka obiektu przesunęła się o trzy miesiące głównie przez przekładanie sieci gazowej z mostu pod koryto Dunajca. Wewnętrzne problemy i brak wykonawcy wyłonionego w przetargu przez realizatora tego zadania (PGNiG), uniemożliwiały wejście na budowę. Kolejnymi przeszkodami, które wpłynęły na obecny stan realizacji inwestycji, były opady deszczu i powódź, które – jak przekonuje dyrektor Grzegorz Mirek – wydłużyły termin o kolejny miesiąc.

– Dodatkowo, jak wyliczyliśmy, 18 dni było bardzo wietrznych, przez co wykonawca nie mógł przystąpić do konstrukcji łuków i prac wykonywanych na dużych wysokościach – mówił.

Podkreślił jednocześnie, że budowa samego mostu idzie zgodnie z planem.

– Pamiętajmy, że ten okres, kiedy most był wyłączony z ruchu, to okres siedmiu miesięcy. Mamy sytuację, w której kierowcy nie stali w korkach i nie mieli utrudnień, nie od stycznia, tylko od maja. To ważne – przekonywał.

Sygnalizacja nie na rondzie

Na nasze pytania, czy i jakie zmiany MZD zastosował, aby usprawnić jazdę samochodów na odcinku Nowy Sącz Chełmiec i czy rozważał wprowadzenie inteligentnej sygnalizacji świetlnej, dyrektor Mirek odpowiedział: „Aby usprawnić ruch na przejeździe wprowadza się na bieżąco modyfikacje programów sygnalizacji na skrzyżowaniach istniejących, w szczególności na skrzyżowaniu ul. Barska i Witosa. Dodatkowo wprowadzono pasy do prawoskrętu, wydłużono pasy do lewoskrętu.
Skrzyżowanie typu rondo to skrzyżowanie, na którym nie stosuje się sygnalizacji świetlnej. Aczkolwiek wykonanie sygnalizacji świetlnej na tym skrzyżowaniu wymagałoby wybudowanie zupełnie nowych instalacji, słupów, kanałów technologicznych, co ( pomijając znaczne koszty) w przypadku takiego skrzyżowania ( dwa wloty obciążane w zależności od pory dnia) mogłoby doprowadzić do blokowania pozostałych wlotów oraz jeszcze większych utrudnień w ruchu z uwagi na fakt, iż samochody, mając teoretycznie możliwość wjazdu na rondo w przypadku braku samochodów na danym kierunku – musiałyby czekać (na sygnale czerwonym
)”.

Katarzyna Gajdosz-Krzak, współpraca Natalia Sekuła

Fot. Klaudia Kulak

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

 

 

 

 

 

 

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama