Minuta ciszy nad głupotą

Minuta ciszy nad głupotą

Obywatelu złap się za portfel! Tak, tak to do Ciebie mówimy Szanowny Mieszkańcu Nowego Sącza. Wszystkich nas dotyczy ten komunikat – jesteśmy frajerami, zabulimy. Zamiast zafundować sobie coś fajnego i przydatnego pod blokiem na osiedlu, zapłacimy za remont cudzego stadionu.

Ogłaszamy zrzutkę obywatele – to będzie nas kosztować pewnie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale to i tak najmniejszy problem, bo do soboty mieliśmy w Polsce opinię ludzi sympatycznych, mądrych i przedsiębiorczych, a od soboty mamy w Polsce opinię ludzi – delikatnie mówiąc – niepoczytalnych.

Ale po kolei.

Kibice Sandecji są wielkoduszni, hojni i wspaniali! Jadąc do Krakowa na mecz z Wisłą zarządzili szybką zrzutę na operację chorego dziecka, zaprzyjaźnionego kibica z Jasła i nazbierali do kapelusza krążącego po autobusach 4 tys. zł. Na tym szlachetna strona ich osobowości i wspierania potrzebujących tego dnia się skończyła.

Już na stadionie Wisły obrzucili płonącymi racami m.in. sektor rodzinny. Na szczęście nic oficjalnie nie wiadomo, by w tym pirotechnicznym ataku ktoś ucierpiał, bo pewnie teraz inni kibice musieliby robić zrzutkę na operacje dla dzieci jeszcze innych kibiców.

Do wulgarnych przyśpiewek i odpalania rac na meczach polski światek piłkarski – niestety – już przywykł, ale do ordynarnego wycia przerywającego stadionową minutę ciszy za zmarłych nikt przywyknąć nie zamierza.

Niestety w roli głównej znowu wystąpili kibice Sandecji (a może innego krakowskiego klubu jedynie z Sandecją zaprzyjaźnionego?), którzy ciszę poświęconą zmarłym piłkarzom Wisły przerwali rykiem tak chamskim, że… Że trudno to nawet komentować.

Na deser tzw. kibice piłkarscy z Nowego Sącza postanowili pozostawić po sobie w Krakowie trwałą pamiątkę i wyrywanymi krzesełkami zaatakowali pilnujących ich ochroniarzy. Ile krzesełek wyrwano i co jeszcze na stadionie Wisły zdemolowano? To z pewnością gospodarze skrupulatnie podliczą i szczegółowy rachunek niebawem podeślą do Nowego Sącza. PZPN doliczy to tego odpalenie rac (za rzucanie ich na murawę i w kibiców przeciwnika z pewnością zakaże Sandecji kolejnych wyjazdów), a cały rachunek – jak już się rzekło – zapłaci sądecki podatnik.

Niemałe pieniądze przeznaczane z budżetu miasta na wspieranie klubu piłkarskiego miały iść na jego rozwój i zapewnienie drużynie jak najlepszych warunków, a pójdą na płacenie bezsensowych kar za kretyńskie zachowanie (kilkunastu? kilkudziesięciu?) z tysiąca sądeckich kibiców w Krakowie.

A Sandecja przecież ciągle czeka na tzw. strategicznego sponsora, który hojnie sypnie groszem, by sądecki klub stać było w Ekstraklasie na więcej.

No więc teraz wyobraźmy sobie, że jakieś potencjalny sponsor strategiczny Sandecji oglądał sobotni mecz w Krakowie i co on sobie mógł pomyśleć? Szczęka mu opadła. Pewnie pomyślał sobie, że kibice Sandecji oczekują, iż duże pieniądze sponsora pomogą przeprowadzić kolejne transfery, wybudować nowy stadion. Pudło! Otóż pomyślał sobie, że swoje własne pieniądze, które zainwestuje w Sandecję w jakiejś części trzeba będzie przeznaczyć na kary za rzucanie racami i remont zdemolowanego sektora.

Dla prawdziwych sympatyków sądeckiego klubu musi to być szczególnie przykre, że pieniądze wyrzuca się w błoto, zamiast np. przeznaczyć je na budowę własnego stadionu. Jak to się mówi po piłkarsku? Strzeliliście sobie samobója.

(fan)

 Jaka kara grozi Sandecji? Czytaj TUTAJ.

Reklama