Mateusz Ziółko: trzeba dobrze żyć, ale nie ze strachu przed Bogiem

Mateusz Ziółko: trzeba dobrze żyć, ale nie ze strachu przed Bogiem

W wakacje pojawił się w sieci singiel „SOS”, który zapowiada Twój drugi album studyjny. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej porcji muzycznych emocji z tego albumu i jakie to będą emocje? Wydaje mi się, że gdzieś przeczytałam, że zaserwujesz dawkę rock’n’rolla…

Ten singel był krokiem w stronę zmiany w moim podejściu do własnej muzyki, głównie za sprawą tego, że miałem bardzo duży wpływ na całość procesu produkcji i na finalne brzmienie piosenki, czego w poprzednich wydaniach nie byłem w stanie osiągnąć. Ale to tylko taki mały przedsmak. Nawet nie wiem czy ta piosenka znajdzie sie na płycie, bo to nie ja ją skomponowałem. Ja chcę wrócić w stu procentach do swojej twórczości sprzed lat i chcę żeby moja kolejna płyta była w całości napisana przeze mnie. Nie chcę się już odnajdywać w czyimś świecie. Chcę dać ludziom całą prawdę, jaką mam w sobie. Tak… będzie na pewno rok’n rollowo, bo taką mam duszę: odważną i otwartą na ludzi. Ale nie zabraknie też wrażliwych dźwięków.

W którymś z wywiadów powiedziałeś: „jak mamy miłość, mamy wszystko, reszta zrobi się sama”. Jaka jest definicja miłości według Mateusza Ziółko?

Definicji miłości  jest mnóstwo, każdy na swój sposób ją rozumie i próbuje ją określić w taki sposób, żeby dostosować do braków jakie ma w sercu. Idealna miłość to tylko ta, która pochodzi od Boga i tylko takiej miłości warto szukać. A żeby ją poczuć, to trzeba szukać Boga. Bóg jest wszystkim, więc jeśli czujemy Jego miłość, to mamy wszystko, a resztę On robi za nas. Czyż to nie piękne i pocieszające ?

Widzisz jakieś pozytywy związane z tym, że w czasie epidemii świat nam zwolnił, niemal zatrzymał się?

Wiadomo, że w tym okresie wielu ludzi przeżywa ogromne dramaty. Tracą majątki, bankrutują, popadają w depresję zupełnie utraciwszy energię do życia. Ale w tym chaosie, kiedy wszystko co do tej pory sprawiało, że czuliśmy się potrzebni, zostało nam z dnia na dzień zabrane, okazuje się że jedyne, co naprawdę nam zostało i czego nikt, ani nic nie może zabrać to MY SAMI. I to był właśnie najlepszy czas na to, żeby przeanalizować swoje życie, swoje relacje z ludźmi… z rodziną, przyjaciółmi. Zastanowić się czy to wszystko za czym biegaliśmy tylko po to, żeby się podjarać kolejnym nowym samochodem, albo większym telewizorem w salonie, warte było tego żeby zaniedbać żonę, męża, dzieci, żeby zaniedbać relacje z ludźmi, którzy nas na prawdę potrzebują… Świat w którym żyliśmy i nadal jeszcze żyjemy, to świat nastawiony w głównej mierze na powierzchowność, na bezmyślny i ślepy konsumpcjonizm, co w rezultacie sprowadziło wartość człowieka do pionka w grze o majątki „wielkich” tego świata. Wszyscy się temu poddaliśmy w większym lub mniejszym stopniu. Sukcesy nie uczą niczego, ale porażki już tak. Dlatego takie tąpnięcie chyba naszej cywilizacji było potrzebne, żeby się zatrzymać i zastanowić czy naprawdę idziemy we właściwym kierunku.

Wspierasz swoim wizerunkiem i czynem Sądeckie Hospicjum. Jak zaczęła się ta przyjaźń i co z niej czerpie Mateusz Ziółko? Masz poczucie, że to jakaś podpowiedź „Szefa Wszystkich Szefów”? Że trzeba zbliżyć się do spraw ostatecznych, żeby dobrze żyć?

Zdecydowanie Bóg mnie prowadził przez całe moje życie, z czego niestety wcześniej nie zdawałem sobie sprawy. Ale tylko dzięki Jego Opatrzności nie pogubiłem się całkowicie w tym wielkim życiowym bagnie, w którym niejednokrotnie byłem. To, że po programie wygrana trafiła do Sądeckiego Hospicjum było pomysłem mojej teściowej. Przyznam szczerze, że nie do końca wiedziałem wcześniej o istnieniu takiego ośrodka. Dzięki temu poznałem mnóstwo pięknych ludzi pracujących przy hospicjum i z nim związanych i to jest właśnie największa nagroda jaką otrzymujemy wyciągając pomocną rękę do innych: nowe relacje, które uczą i inspirują. Moje wizyty w hospicjum zawsze wiele mi uświadamiały w kwestii istoty człowieczeństwa i dawały zawsze inspiracje do bezinteresowanego bycia dla drugiego człowieka.

A to że trzeba dobrze żyć, to oczywiste….ale nie ze strachu przed Bogiem czy wiecznością (co w ogóle jest jakąś absurdalną wizją Boga na którego miłość trzeba sobie zasłużyć, wizją stworzoną przez instytucję nie mającą nic wspólnego z Ewangelią). Trzeba dobrze żyć z naturalnej potrzeby serca i z miłości do ludzi. Tylko wtedy dobre życie ma prawdziwą wartość.

Mateusz Ziółko, urodził się 20 czerwca 1986. Pochodzi z Orawy. Jest zwycięzcą III edycji programu „The Voice Of Poland” i zdobywcą nagrody w konkursie „Superdebiuty 2014” podczas 51. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.  W 2008 roku zajął czwarte miejsce w programie TVN „Mam Talent”. W 2012 roku wraz z zespołem wziął udział w kolejnym telewizyjnym show – „Must Be the Music – Tylko muzyka”, emitowanym przez telewizję Polsat, gdzie dotarł do półfinału. W 2013 roku zwyciężył w „The Voice of Poland” – programie TVP2, a w 2018 – w finale dziesiątej edycji programu rozrywkowego Polsatu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Główną wygraną – czek o wartości 100 tys. zł – wywalczoną znakomitym głosem i niebywałym talentem aktorskim, przekazał Towarzystwu Przyjaciół Chorych Sądeckie Hospicjum. Jego występ w roli Zbigniewa Wodeckiego został obejrzany ponad 10 mln razy w serwisie YouTube. Na swoim koncie ma wydany w 2017 roku debiutancki album studyjny pt.: ,,Na nowo”, który zyskał status złotej płyty. Od kilku la mieszka w Nowym Sączu, skąd pochodzi jego żona – Marianna Sokołowska.

drugą część rozmowy przeczytasz TUTAJ.

W wakacje pojawił się w sieci singiel „SOS”, który zapowiada Twój drugi album studyjny. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej porcji muzycznych emocji z tego albumu i jakie to będą emocje? Wydaje mi się, że gdzieś przeczytałam, że zaserwujesz dawkę rock’n’rolla…

Ten singel był krokiem w stronę zmiany w moim podejściu do własnej muzyki, głównie za sprawą tego, że miałem bardzo duży wpływ na całość procesu produkcji i na finalne brzmienie piosenki, czego w poprzednich wydaniach nie byłem w stanie osiągnąć. Ale to tylko taki mały przedsmak. Nawet nie wiem czy ta piosenka znajdzie sie na płycie, bo to nie ja ją skomponowałem. Ja chcę wrócić w stu procentach do swojej twórczości sprzed lat i chcę żeby moja kolejna płyta była w całości napisana przeze mnie. Nie chcę się już odnajdywać w czyimś świecie. Chcę dać ludziom całą prawdę, jaką mam w sobie. Tak… będzie na pewno rok’n rollowo, bo taką mam duszę: odważną i otwartą na ludzi. Ale nie zabraknie też wrażliwych dźwięków.

W którymś z wywiadów powiedziałeś: „jak mamy miłość, mamy wszystko, reszta zrobi się sama”. Jaka jest definicja miłości według Mateusza Ziółko?

Definicji miłości  jest mnóstwo, każdy na swój sposób ją rozumie i próbuje ją określić w taki sposób, żeby dostosować do braków jakie ma w sercu. Idealna miłość to tylko ta, która pochodzi od Boga i tylko takiej miłości warto szukać. A żeby ją poczuć, to trzeba szukać Boga. Bóg jest wszystkim, więc jeśli czujemy Jego miłość, to mamy wszystko, a resztę On robi za nas. Czyż to nie piękne i pocieszające ?

Widzisz jakieś pozytywy związane z tym, że w czasie epidemii świat nam zwolnił, niemal zatrzymał się?

Wiadomo, że w tym okresie wielu ludzi przeżywa ogromne dramaty. Tracą majątki, bankrutują, popadają w depresję zupełnie utraciwszy energię do życia. Ale w tym chaosie, kiedy wszystko co do tej pory sprawiało, że czuliśmy się potrzebni, zostało nam z dnia na dzień zabrane, okazuje się że jedyne, co naprawdę nam zostało i czego nikt, ani nic nie może zabrać to MY SAMI. I to był właśnie najlepszy czas na to, żeby przeanalizować swoje życie, swoje relacje z ludźmi… z rodziną, przyjaciółmi. Zastanowić się czy to wszystko za czym biegaliśmy tylko po to, żeby się podjarać kolejnym nowym samochodem, albo większym telewizorem w salonie, warte było tego żeby zaniedbać żonę, męża, dzieci, żeby zaniedbać relacje z ludźmi, którzy nas na prawdę potrzebują… Świat w którym żyliśmy i nadal jeszcze żyjemy, to świat nastawiony w głównej mierze na powierzchowność, na bezmyślny i ślepy konsumpcjonizm, co w rezultacie sprowadziło wartość człowieka do pionka w grze o majątki „wielkich” tego świata. Wszyscy się temu poddaliśmy w większym lub mniejszym stopniu. Sukcesy nie uczą niczego, ale porażki już tak. Dlatego takie tąpnięcie chyba naszej cywilizacji było potrzebne, żeby się zatrzymać i zastanowić czy naprawdę idziemy we właściwym kierunku.

Wspierasz swoim wizerunkiem i czynem Sądeckie Hospicjum. Jak zaczęła się ta przyjaźń i co z niej czerpie Mateusz Ziółko? Masz poczucie, że to jakaś podpowiedź „Szefa Wszystkich Szefów”? Że trzeba zbliżyć się do spraw ostatecznych, żeby dobrze żyć?

Zdecydowanie Bóg mnie prowadził przez całe moje życie, z czego niestety wcześniej nie zdawałem sobie sprawy. Ale tylko dzięki Jego Opatrzności nie pogubiłem się całkowicie w tym wielkim życiowym bagnie, w którym niejednokrotnie byłem. To, że po programie wygrana trafiła do Sądeckiego Hospicjum było pomysłem mojej teściowej. Przyznam szczerze, że nie do końca wiedziałem wcześniej o istnieniu takiego ośrodka. Dzięki temu poznałem mnóstwo pięknych ludzi pracujących przy hospicjum i z nim związanych i to jest właśnie największa nagroda jaką otrzymujemy wyciągając pomocną rękę do innych: nowe relacje, które uczą i inspirują. Moje wizyty w hospicjum zawsze wiele mi uświadamiały w kwestii istoty człowieczeństwa i dawały zawsze inspiracje do bezinteresowanego bycia dla drugiego człowieka.

A to że trzeba dobrze żyć, to oczywiste….ale nie ze strachu przed Bogiem czy wiecznością (co w ogóle jest jakąś absurdalną wizją Boga na którego miłość trzeba sobie zasłużyć, wizją stworzoną przez instytucję nie mającą nic wspólnego z Ewangelią). Trzeba dobrze żyć z naturalnej potrzeby serca i z miłości do ludzi. Tylko wtedy dobre życie ma prawdziwą wartość.

Mateusz Ziółko, urodził się 20 czerwca 1986. Pochodzi z Orawy. Jest zwycięzcą III edycji programu „The Voice Of Poland” i zdobywcą nagrody w konkursie „Superdebiuty 2014” podczas 51. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.  W 2008 roku zajął czwarte miejsce w programie TVN „Mam Talent”. W 2012 roku wraz z zespołem wziął udział w kolejnym telewizyjnym show – „Must Be the Music – Tylko muzyka”, emitowanym przez telewizję Polsat, gdzie dotarł do półfinału. W 2013 roku zwyciężył w „The Voice of Poland” – programie TVP2, a w 2018 – w finale dziesiątej edycji programu rozrywkowego Polsatu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Główną wygraną – czek o wartości 100 tys. zł – wywalczoną znakomitym głosem i niebywałym talentem aktorskim, przekazał Towarzystwu Przyjaciół Chorych Sądeckie Hospicjum. Jego występ w roli Zbigniewa Wodeckiego został obejrzany ponad 10 mln razy w serwisie YouTube. Na swoim koncie ma wydany w 2017 roku debiutancki album studyjny pt.: ,,Na nowo”, który zyskał status złotej płyty. Od kilku la mieszka w Nowym Sączu, skąd pochodzi jego żona – Marianna Sokołowska.

drugą część rozmowy przeczytasz TUTAJ.

Reklama