Marek Pławiak: Wendetty na pewno nie będzie…

Marek Pławiak: Wendetty na pewno nie będzie…

Marek Pławiak,

Rozmowa z Markiem Pławiakiem, pełnomocnikiem powiatowym Prawa i Sprawiedliwości.

Nowy pełnomocnik partii w powiecie to niespodzianka?

Było oczekiwanie na nowego pełnomocnika, więc tu niespodzianki nie ma, natomiast dla mnie osobiście ta nominacja jest pewną niespodzianką. Sympatyczną niespodzianką. Myślę, że dla większości członków PiS w regionie również jest to niespodzianka in plus, dla zdecydowanej mniejszości in minus.

Odebrał Pan więcej telefonów z gratulacjami, czy więcej zgrzytania zębami do Pana dotarło?

Odebrałem wiele gratulacji, ale głównie od osób spoza ścisłego kręgu działaczy partii, od osób funkcyjnych nie było telefonów.

Jak się zostaje pełnomocnikiem partii? To jest wybór kolegialny, nominacja?

To jest nominacja, której dokonał pełnomocnik okręgowy pan senator Wiktor Durlak. To on zdecydował o wyborze mojej osoby, choć pewnie były również inne kandydatury. Cenię za to pana senatora, bo to była odważna decyzja, jeśli prześledzi się moje losy, jako członka Prawa i Sprawiedliwości oraz działacza samorządowego. Taka decyzja to wyraz dużego zaufania, ryzyko, ale też wielka odpowiedzialność.

A dlaczego ryzyko, z czym ono się wiąże?

Myślę, że mógł być różny odbiór mojej nominacji u niektórych działaczy. Powiedziałbym, że dla niektórych przejmujący aż do głębi. Ale zostawmy ten wątek, ja chcę wykonać to, do czego mnie powołano. Potrzebna jest przede wszystkim nowa energia w działaniu. Zna mnie pan nie od dzisiaj i wie, że nie mam zwyczaju siedzenia na laurach, tylko ciężko pracuję.

A byli tacy, którzy kilka lat temu już zacierali ręce i mówili, że to koniec działalności samorządowej Marka Pławiaka. Pan wie, że tak było?

Pewnie, że wiem. Wiem nawet kto konkretnie zacierał ręce, ale ja jestem odporny na głosy, które dotyczą mnie i mojego otoczenia, a niewiele mają wspólnego z prawdą. A moje otoczenie jest szerokie, zarówno wśród mieszkańców regionu jak i członków partii. A wracając do tego, kto zacierał ręce. Pamiętam wybory samorządowe sprzed czterech lat, kiedy powiatowi decydenci uznali, że trzeba mnie wystawić na trzecim miejscu na wyborczej liście. To bez precedensu sytuacja, by aktualny starosta – bardzo dobrze oceniany – był wystawiony dopiero na trzecim miejscu.

Ale wyborcy dobrze Pana ocenili.

Myślę, że nawet bardzo dobrze, o czym świadczy mój wynik. Mimo trzeciego miejsca otrzymałem blisko 3300 głosów, co było drugim najlepszym wynikiem w powiecie.

A kto ustalał kolejność na tamtych listach, że znalazł się Pan dopiero na trzecim miejscu?

Ustalali moi koledzy z partii, a ja się tym decyzjom podporządkowałem. Aby nie było w partii wojenek i zgrzytów przyjąłem to do wiadomości i zrezygnowałem z kandydowania na starostę. Było parcie na inną osobę i ja to zaakceptowałem.

Powiedział Pan, że cztery lata temu ktoś we władzach partii zadecydował, żeby Pana nie było, ale teraz ktoś zadecydował, żeby Pan wrócił. Z całym szacunkiem dla rekomendacji senatora Durlaka, ale przecież ktoś we władzach partii musiał pieczęć pod tą nominacją przystawić. Zna Pan polityczną kuchnię…

Nie znam szczegółów, proszę o nie pytać mojego szefa, senatora Wiktora Durlaka. Nie wiem, kto mógł o tym decydować, to są za wysokie progi dla szeregowego radnego Marka Pławiaka.

No to popuśćmy wodzy fantazji i wyobraźmy sobie najbliższą sesję Rady Powiatu. Przychodzi na sesję szeregowy radny Marek Pławiak, od niedawna pełnomocnik partii w powiecie, ale nie jest członkiem klubu PiS w tej radzie, bo go wcześniej zawieszono w prawach członka.

Nie zawieszono, tylko ponad rok temu usunięto z klubu mnie i mojego kolegę Tadeusza Zarembę…

A jeśli na sesji przewodnicy rady będzie chciał Panu udzielić głosu, to jako kogo Pana przedstawi?

Ja się czuję przede wszystkim radnym, nie zachowuję się jak były starosta, funkcyjny czy teraz pełnomocnik partii. To przewodniczący rady i członkowie partii powinni wiedzieć jak się zachować.

No i co się dalej wydarzy? Z automatu zostanie Pan przywrócony do klubu PiS? Stworzy Pan osobny klub w radzie? Skomplikowana sytuacja.

Nie chcę wchodzić w rolę ani szefa klubu PiS w radzie, ani przewodniczego rady, który organizuje pracę wszystkich radnych i powinien się odpowiednio zachowywać. Ja nie będę mówił czego oczekuję, bo ja niczego nie oczekuję, a tylko takiego samego traktowania jak wszystkich radnych.

 A przywrócenia do klubu PiS Pan oczekuje?

Czasami zaglądam do statutu partii i jej pełnomocnik powiatowy ma dwie bardzo ważne kompetencje. Po pierwsze reprezentuje w regionie Prawo i Sprawiedliwość oraz ma prawo wypowiadania się w imieniu partii. I punkt drugi, który komuś powinien dać do myślenia – sprawuje nadzór nad pracami radnych w radzie powiatu.

Ale żeby się czytelnicy nie pogubili – ma Pan sprawować nadzór nad klubem, z którego Pana rok temu wyrzucili i do którego Pan ciągle nie należy.

Ja się sam w tym pogubiłem i moi znajomi też się w tym połapać nie mogą. Bezpodstawnie usunięto z klubu radnych mnie oraz mojego kolegę Tadeusza Zarembę. Mówił zresztą o tym u państwa pan marszałek Witold Kozłowski. Skrzywdzono nas, to było zupełnie niezrozumiałe. Ja wówczas poprosiłem o uzasadnienie tej decyzji, ale przez rok go nie uzyskałem. Powiedziałem wtedy na klubie, że osiem osób, które podpisały się pod naszym odwołaniem będzie miało pisma przedsądowe, bo to są kompletne bzdury.

Pańscy koledzy i koleżanki się pod tym podpisali.

Koledzy partyjni.

Koledzy partyjni dzwonili teraz po Pańskiej nominacji?

Nie dzwonili, a szkoda, bo jako pedagog z trzydziestoletnim stażem mam podejście koncyliacyjne. Potrafię się odpowiednio zachować – wybaczyć, rozmawiać i puścić pewne kwestie w niepamięć. Ale to nie jest ważne. Powołanie mnie na pełnomocnika ma inny cel.

Mianowicie?

Ma poprawić działanie struktur Prawa i Sprawiedliwości w powiecie nowosądeckim.

A jak te struktury dzisiaj wyglądają?

Trzeba zacząć od sprawdzenia stanu osobowego członków partii, a potem pracować nad ich konsolidacją. I najważniejsze – pełna mobilizacja przed wyborami parlamentarnymi, które czekają nas za rok. To duże wyzwanie dla wszystkich.

Niektórzy zapowiadają – wraca Pławiak, będzie rzeźnia w powiecie.

Nie ma takiego określenia w słowniku, którym ja operuję. Jestem grzecznym człowiekiem. Wendetty na pewno nie będzie…

Rozmawiał Wojciech Molendowicz
Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej.

Fot. MORD w Nowym Sączu

Reklama