Kung-fu z głodem, czyli historia pewnej lodówki

Kung-fu z głodem, czyli historia pewnej lodówki

Na Rynku Maślanym w Starym Sączu stanęła lodówka, która pomaga czynić dobro. Niektórym mieszkańcom pozwala uniknąć zmarnowania jedzenia, a innym daje możliwość zaspokojenia głodu. Jedną z osób, które stoją za tym pomysłem, jest Paweł Zaremba, człowiek, który na własnej skórze przekonał się, jak to jest nie mieć co włożyć do garnka – ba, on wie nawet, jak to jest nie mieć garnka…

„Lodówka – Czynimy dobro”

            – Chętnych do brania rzeczy z lodówki jest znacznie więcej, niż ta lodówka mogłaby pomieścić. Jest to dowód na to, że albo jesteśmy już tak zubożałym przez inflację społeczeństwem, albo tak dużo jest nieujawnionej biedy – stwierdza Paweł Zaremba z Fundacji ForceFit, która 1 kwietnia tego roku przy współpracy z Urzędem Miasta w Starym Sączu uruchomiła społeczną lodówkę. – Na początku myśleliśmy, że zapotrzebowanie na taką formę pomocy dotyczyć będzie naszych siedemnastu starosądeckich bezdomnych, a nagle okazało się, że przychodzą również emeryci, ludzie, którzy zarabiają za mało i ci, którzy od dziewięciu miesięcy czekają na wypłaty wstrzymane przez firmę Kalmar. Ludzie starsi najczęściej przychodzą wieczorem, kiedy ich nie widać. Wstydzą się…

Lodówka stanęła na Maślanym Rynku, gdzie jest duży ruch, ale też monitoring. Istotna również była możliwość łatwego montażu i podłączenia urządzenia do ogólnego zasilania miasta. Do lodówki można przynosić produkty przed upływem terminu ważności, jak warzywa, owoce, ciasta, zapakowany chleb, przetwory, czy słoiki z gotowymi daniami, które nam pozostały. Co ważne – żywność przyrządzona w domu powinna być opisywana, konieczne informacje to: nazwa potrawy, data jej przygotowania i skład. W urządzeniu nie można zostawiać surowego mięsa i potraw zawierających surowe jajka, a także nadpsutych produktów i alkoholu.

            Jedzenie do lodówki wkładają nie tylko prywatne osoby. – Mamy wielkiego sprzymierzeńca, jakim jest sklep Żabka zlokalizowany w rynku w Starym Sączu. Pan wszystko to, co zgodnie z zasadami handlu i świeżości produktów powinien wyrzucić, na koniec dnia przynosi do nas. Jest piekarnia Steskal, od której jako Fundacja kupujemy chleb. Perła Południa zobowiązała się, że wszystko, co zostanie na przykład po kolacji, czy śniadaniu, będzie nam do lodówki podrzucać.  Jest też bardzo dużo ludzi dobrej woli, którzy nie chcą ujawniać się jako darczyńcy, a też przynoszą jedzenie – zdradza pan Paweł.

            Jak się okazuje, akcja nie wszystkim przypadła do gustu (…)

  Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – bezpłatnie pod linkiem:  

Reklama