Krzysztof Piątek: Biegło za nami 20 osób

Krzysztof Piątek: Biegło za nami 20 osób

Rozmowa z Krzysztofem Piątkiem

– Ostatnio tak się rozleniwiliśmy w Foot Tracku, iż stwierdziliśmy, że nie będziemy zadawać pytań, bo po co się męczyć? Ostatnio Karol Linetty zadawał na przykład pytania Fabio Quagliarelli, a Fabio Quagliarella ma teraz pytanie do Krzyśka Piątka.

Fabio Quagliarella: – Co czułeś, kiedy pokonał Cię taki starzec? Oczywiście żartuję. Jestem starszy, więc była moja kolej. Na niego przyjdzie czas. Może być spokojny, że sięgnie po tę koronę.

– Krzysztof Piątek: – Mam nadzieję, że będę miał przyjemność wygrać Capocannoniere, ale przede mną dużo pracy żeby tak się stało.

– Poczekaj, pytanie brzmiało, jak się czułeś, kiedy pokonał Cię taki starzec?

– Na pewno Fabio jest wielką legendą włoskiego futbolu. Nie jest to dla mnie przyjemność, kiedy przegrywam, bo walczyłem, żeby wygrać koronę króla strzelców. Ale życzyłem mu tego z całego serca, bo wiadomo, jak historia jego życia się potoczyła. Wielki szacunek dla niego, że w takim wieku wygrał tę koronę.

– Jak zmieniło się Twoje życie od czasu, kiedy podpisałeś ostatni kontrakt z Milanem?

– Trochę się zmieniło. Na pewno strzeliłem więcej bramek w Serie A i w Copa Italia. Jestem bardziej rozpoznawalnym zawodnikiem. Cieszę się z tego, ale w moim życiu najważniejsze są piłka i rodzina. Mieszkam na takim osiedlu, gdzie nie ma za dużo ludzi i mogę wyjść z psem, nie będąc rozpoznanym. Czasem nawet i tu mnie zaczepiają, ale to jest fajne, że Włosi mnie doceniają.

– Spotykają Cię jakieś absurdalne historie?

– Kiedy poszliśmy na obiad z moją żoną Paulą na miasto. Potem chcieliśmy się przejść i wrócić taksówką do domu. W tym czasie biegło za nami 20-30 osób, a jak już wsiedliśmy, to pukali w szybę, żebym wyszedł i pozował do zdjęć. Albo byłem na osiedlu zrobić zwykłe zakupy. Wychodzę z Carrefoura z siatką…

– …a w siacie browary, wino…

– …i jeden chłopak staje przy mnie, a drugi robi zdjęcie.

– Zauważasz, że obrońcy inaczej do Ciebie podchodzą niż na początku? Nauczyli się Ciebie?

– Nawet jak graliśmy z Serie C, była taka sytuacja, że wyszedłem do podania, zgrałem piłkę, ona już była po drugiej stronie, a obrońca mnie trzymał, jakbyśmy walczyli w zapasach. To jest dla mnie trochę dziwne we Włoszech, bo sędziowie bardziej chronią obrońców niż napastników. Napastnik jest od tego, żeby atakować, obrońca ma go powstrzymać i może w różny sposób.

– Jedna rzecz, to zagrać świetny sezon, ale druga to sprawdzić się w kolejnym sezonie, a później w jeszcze kolejnym, kiedy co trzy dni grasz wielkie mecze. Mówił o tym Robert Lewandowski.

– To na pewno jest sprawdzian, ale też nie przejmuję się tym za bardzo. Jak w 47 meczach strzeliłeś 30 bramek, to nie jest kwestia szczęścia.

– Dla Włochów byłeś już Szewczenką, Inzagim, pojawiło się wiele porównań. Potrafisz się zdefiniować, jaką jesteś dziewiątką?

– Na pewno nie jestem kompletną dziewiątką, mam swoje braki, tak jak każdy piłkarz na świecie.

– Co jest Twoim mankamentem?

– Dużo ludzi we Włoszech mówi, że jestem taką typową dziewiątką, że poza szesnastką muszę popracować nad rozegraniem. Ale statystyki tego nie pokazują. Pracuję praktycznie nad wszystkim: nad grą głową, nad lewą nogą, chciałbym więcej bramek strzelać spoza szesnastki. Na pewno dobrze gram tyłem do bramki, ale zawsze się można jeszcze poprawić.

– Z Twoich kolegów najbardziej ekscentryczną postacią, jeśli chodzi o ubiór był Bakayoko. Ktoś go przebija?

– Nie ma szans. Chłopak był niesamowity. Codziennie chodził w najlepszych, najdroższych rzeczach. Wszystko był tak idealnie dopasowane, czasem wręcz aroganckie – w każdym razie jak na standardy polskiej szatni.

– Trener Gattuso się z niego trochę śmiał…

– Strasznie. Jak błąd się popełni na treningu albo jest jakaś akcja z ubiorem, Gattuso zawsze mówi „Mamma!”. Przed wejściem do szatni mieliśmy zawsze odprawę w budynku Milanello. Wchodził Bakayoko cały w Gucci, zegarki z diamentami, wisiorki, a trener na to „Mamma!” i łapał go za szyję… Było zabawnie.

– Jak im wytłumaczyłeś, że w Polsce jest raper, który napisał piosenkę „Bakayoko”?

– Jak powiedziałem Bakayoko o tej piosence, to pewnie pomyślał: zwykły Polaczek nagrał jakiś kawałek. Taco wysłał mi płyty z podpisem, żebym dał Baka. Chłopak sobie posprawdzał i mówi później do mnie: „Ty, ale ten gość jest naprawdę popularny, ma dużo wyświetleń”. Zorientował się, że to nie jest jakiś leszczyk, tylko poważny grajek.

– Fenomenem była Twoja dobra relacja z Paquetą, bo on mówił jedynie po portugalsku. Jak się dogadywaliście?

– Gadaliśmy trochę po włosku prostymi słowami. Czasem te proste słowa są dla nas bardziej zrozumiałe. Dogadywaliśmy się spoko, czasem na migi, ale bez problemów. Trener się z nas śmiał: „Jak to jest, że po włosku dobrze nie gadacie, on po angielsku też nie, ale się dogadujecie”.

– Trwa sezon weselny. Na weselach, jak ludzie sobie drinkną, to zadają pytania takie od serca, jakie naprawdę chcieliby zadać. Muszę Ci powiedzieć, że 80 procent zadawanych mi pytań dotyczących piłki brzmi: „Powiedz mi czemu ten Piątek przestał strzelać?”

– Tak naprawdę w oficjalnych spotkaniach nie strzeliłem tylko w półtora meczu. Wydaje mi się, że po okresie przygotowawczym jeszcze nie jestem w pełni formy. Chociaż… może teraz już jestem, wydaje mi się, że wszystko wróciło do normy, ale pod koniec sparingów nogi były ciężkie, nie czułem świeżości.

– Jak byliśmy we Włoszech jakiś kibic nam mówił: Piątek to nie będzie teraz strzelał, bo ostatnio przytył.

– Nie widzę tych dodatkowych kilogramów. Zresztą nie chodzi o kilogramy. Mieliśmy bardzo ciężki okres przygotowawczy, a w siłowni było bardzo dużo pracy nad masą mięśniową i siłą.

– Czyli możemy wszystkim przekazać, że jesteś w dobrej formie?

– Może nie w najlepszej dyspozycji, ale wiem, że bramki przyjdą, i to hurtowo.

Rozmawiali: Kuba Polkowski i Łukasz Wiśniowski

Fot. Adrian Maraś

Całą rozmowę oglądaj na kanale Foot Truck:

Specjalne wydanie DTS POLACY NA MUNDIALACH dostępne bezpłatnie pod linkiem:

Reklama