Kryniczanka śpiewająca – Jagoda Barciszewska. Śpiewaczka operowa z rockową duszą

Kryniczanka śpiewająca – Jagoda Barciszewska. Śpiewaczka operowa z rockową duszą

Rozmowa z Jagodą Barciszewską – laureatką Sądeckich Młodych Talentów

Kiedy inne siedmioletnie dziewczynki bawiły się lalkami Barbie i podśpiewywały piosenki Ich Troje, Ty fascynowałaś się operą. W którym momencie odkryłaś, że muzyka klasyczna zajęła część Twojego serca?

Nie był to jeden moment. Miłość do opery dojrzewała we mnie przez lata. Już, jako siedmiolatka chodziłam z mamą na festiwale im. Jana Kiepury. Pamiętam, że zawsze po powrocie do domu ściągałam płaszcz i śpiewałam „Arię Królowej Nocy Mozarta”. Nazwałyśmy ją Aria Kury, gdyż tak wówczas brzmiałam. Mój głos operowy to dar od Boga, o który muszę dbać i wielu ludzi mówi mi, że grzechem byłoby go zmarnować. Ponadto pochodzę z bardzo muzykalnej rodziny. Było również kilku aktorów wśród moich przodków.

W Twojej duszy jest miejsce na inne melodie?

Kocham muzykę rockową i metalową. Gram na gitarze i fortepianie. Komponuję ballady, muzykę rockową  piszę wiersze, w języku polskim i angielskim. Jestem cała muzyką. Bez niej nie miałabym swojego miejsca na Ziemi.

Muzyka operowa to dość niezwykłe zainteresowanie dla tak młodej osoby…

Muzyka operowa nie jest popularna wśród młodych. Gdy wychodzę na scenę w ,,krzakach” na głowie, wiankach, wystylizowana na Rusałkę, w długiej sukni, słyszę prześmiewki ludzi siedzących w pierwszych rzędach. Na szczęście śmiech ustaje wraz z wydaniem przeze mnie pierwszego dźwięku. Szanuję to, że nie każdemu musi podobać się muzyka klasyczna, tak samo jak nie wszyscy muszą lubić disco-polo. Ale bardzo staram się, by każdy mój występ pozostawiał coś w sercach słuchaczy, a nie był wyłącznie odśpiewany.

Jakie uczucie towarzyszy Ci na scenie?

Może to dziwnie zabrzmi, ale stojąc na scenie wreszcie wiem, że ktoś słucha tego, co mam do powiedzenia. Na co dzień jestem skryta, niepozorna i niewyróżniająca się z tłumu. Jednak na scenie przenoszę się w inny świat. Zamykam się na wszystko, co złe i co mnie otacza. Przed występem separuję się i wyciszam żeby jak najlepiej przekazać odbiorcy emocje i wzbudzić je w nim. Swoim śpiewem chcę wywołać u słuchacza moment zadumy, refleksji, wzruszenia. Przez tę krótką chwilę pragnę zabrać go do lepszego świata. Zawsze towarzyszy mi stres, ale jest to taka pozytywna adrenalina.

Zatem stawiasz na autentyczność …

Nikogo nie udaję, jestem w stu procentach sobą. Nawet to jak wyglądam jest moje, wymyślone przeze mnie. Razem z mamą projektujemy i szyjemy stroje. Właściwie każda aria ma inną suknię. Czuję, że robię to, co kocham i do czego zostałam powołana. Nie mam oczekiwań, co do tego, jak daleko zajdę, ale cieszę się, że jestem doceniana i ludziom się to podoba. Bardzo zaskoczyło mnie, kiedy wygrałam Sądeckie Młode Talenty, gdyż wszystkie konkursy talent show kojarzą mi się z komercją.

Co uważasz za swój sukces?

Przede wszystkim to, że mogę robić to, co kocham. Ułożyłam melodie do trzech wierszy Jerzego Masiora: „Podróż sentymentalna”, „Dla mnie to tylko” oraz „Z krwi i cieni”, które zostały zaprezentowane podczas spotkania z poezją ,,Obraz zapamiętany” w 2013, w 10. rocznicę jego śmierci. Grałam w kilku sztukach wystawianych przez stowarzyszenie artystyczne „Ars Pro Publico” działające w Krynicy – Zdroju. Kilka moich wierszy zostało wydanych w zbiorowym tomiku ..Grzechy niepopełnione” w 2014 roku. Wiele nagrodzono w konkursach na różnych szczeblach. Mój śpiew i poezje były dwukrotnie nagrodzone w PADDiM-ie w latach 2012 Grand Prix oraz w 2013 Nagrodą Specjalną.

W mieście Jana Kiepury łatwiej rozwijać talent do śpiewu operowego i aktorstwa?

Niestety nie. W Krynicy- Zdroju jest mnóstwo uzdolnionej młodzieży, wiele osób w kierunku śpiewu klasycznego, jednak nikt nie jest nimi zainteresowany. Boli mnie to, bo przecież w tradycji naszego miasta jest tyle muzyki klasycznej i operetkowej. Śpiewacy klasyczni są niedocenieni i pomijani. Można byłoby zorganizować koncerty dla młodzieży podczas których młodzi śpiewacy mieliby okazję zaprezentować się, a przy okazji słuchacze mieliby możliwość zaznajomienia się z muzyką operową. Byłaby to obopólna korzyść.

O czym marzy śpiewaczka operowa z rockowym brzmieniem?

Marzę aby zostać aktorką. W każdej roli aktor wciela się w inną postać i coś nowego wnosi. Staram uczyć się różnych rzeczy od różnych aktorów, jednak nie chcę być niczyją kopią. Ponadto chcę nagrać rockową płytę, a wcześniej dostać się do Akademii Muzycznej w Krakowie na wokalistykę i studiować śpiew operowy i aktorstwo. Obecnie ciężko pracuję, by dobrze wypaść na egzaminach.

Zainteresowanie muzyką operową młodej dziewczyny jest równie rzadko spotykane, co Twoje imię…

Powodem, dla którego mam na imię Jagoda jest fakt, iż moi rodzice jeździli do Szwecji na jagodobranie i stamtąd wróciłam w ,,opakowaniu”. Jest to również pochodna od imienia Jadwiga, a tak właśnie ma na imię moja babcia. Moje drugie imię zawdzięczam temu, że urodziłam się w imieniny Alicji.

Dziękuję za rozmowę!

fot: prywatne archiwum Jagody Barciszewskiej.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama