Kolejny rząd bez empatii, kolejne prawo tylko na papierze. Na sądeckim rynku znów manifestacja

Kolejny rząd bez empatii, kolejne prawo tylko na papierze. Na sądeckim rynku znów manifestacja

Wczoraj pod sądeckim ratuszem zebrali się solidarni z niepełnosprawnymi, którzy upominają się o stworzenie warunków do godnego życia. Polska rzeczywistość daleko odbiega od realiów w jakich żyją niepełosprawni w Europie Zachodniej. Osoby z niepełnosprawnościami i przewlekle chore utrzymują się w naszym kraju z dramatycznie niskich rent i zasiłków, a ich codzienność upływa w otoczeniu pełnym barier, niestety nie tylko architektonicznych. Najpoważniejszą z barier wydaje się być brak empatii ze strony polityków. Stąd protesty, które odbywały się za rządów koalicji PO-PSL i odbywają się teraz – za rządów PiS.

Choć w Polsce przyjęto Konwencję ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami, wiele jej zapisów istnieje tylko na papierze bez przełożenia na rzeczywistość. Protestujący domagają się respektowania praw, o których stanowi konwencja.

Do tej pory dorosły niepełnosprawny człowiek dostawał 745,18 pln. renty plus 153 zł dodatku pielęgnacyjnego. Średnio godzina rehabilitacji kosztuje około sto złotych. Ludzie chorzy, niepełnosprawni i wymagający całodobowej opieki nie są w stanie leczyć się, rehabilitować…Wyjaśnialiśmy, że niepełnosprawni w Polsce po prostu głodują i nie mogą zadbać o swoje zdrowie. Jako dorośli są wykluczeni społecznie i absolutnie NIEWIDZIALNI dla Polski. Zamknięci w czterech ścianach wegetują, nie rozwijają, nie leczą się, nie rehabilitują. Zwróciliśmy uwagę na los opiekunów osób niepełnosprawnych, którzy pozbawieni należytego wsparcia od Państwa i społeczeństwa również są wykluczeni z życia, chorują, są wypaleni i bezradni. Przypomnieliśmy, że niepełnosprawni i ich rodziny to również Polacy, wcale nie gorsi. Prosiliśmy o respektowanie naszych praw wynikających z Konstytucji, Karty Praw Osób Niepełnosprawnych oraz o dotrzymanie obietnic osób obecnie rządzących.  Wszystkim, którzy nas wczoraj wspierali, wysłuchali i byli po prostu z nami – bardzo dziękujemy! Z całego serca dziękujemy za pomoc, zrozumienie i szacunek – mówi Marta Korwin – Kochanowska.

Naszym zdaniem:

Każdy z nas może dziś, jutro, za tydzień stać się ON – takiego skrótu używa się w dokumentach na określenie osób niepełnosprawnych. „ON” nie musi oznaczać, że ktoś jest słabszy. Niepełnosprawny był Franklin Roosevelt, któremo choroba zmusiła do używania wózka inwalidzkiego i Ludwig van Beethoven, który straciwszy słuch nadal komponował genialną muzykę. Niepełnosprawny jest Stevie Wonder, przy którego piosenkach wzdycha kilka pokoleń, niepełnosprawnej Natalii Partyce brak prawej dłoni nie przeszkadza zwyciężać w tenisa ze zdrowymi rywalkami, a niepełnosprawna Monika Kuszyńska śpiewająco przekonuje, że ze słabości może narodzić się potężna siła.

Ale, aby ktoś, kto jest „ON” mógł pokazać swoją moc, zacząć cieszyć się życiem i zachwycać  swoimi talentami, musi mieć ku temu sprzyjające warunki i przede wszystkim przyjaznych ludzi wokół.

Europejski Dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych wymyślili Francuzi nadając mu ładną nazwę „Randez-vous de la Dignite („Spotkanie z godnością”). Hasłami, w których dominantą były tolerancja + równouprawnienie nasi europejscy sąsiedzi zaczęli przekonywać cały świat, że należy stanowczo sprzeciwiać się dyskryminacji inwalidów w codziennym życiu, w urzędach, w pracy. Europa podchwyciła te hasła, co prędko przełożyło się na rzeczywistość. We Francji, Austrii, Anglii, Hiszpanii, w Niemczech niepełosprawnym żyje się o niebo lepiej niż w Polsce. Wszędzie uruchomiono empatię, która kazała zdrowym tworzyć dostępną przestrzeń, a rządzącym – prawo sprzyjające uczestnictwu niepełnosprawnych w każdej sferze życia, w biznesie, w turystyce, w kulturze.

Problemem nad Wisłą jest to, że empatia zdrowych Polaków jest jakaś… kulawa. Począwszy od lat 90. ubiegłego wieku, jak kraj długi i szeroki, dwa razy w roku (5 maja  i 3 grudnia) wołają wspólnym, głosem dziennikarze, politycy i urzędnicy, że potrzebna jest nam równość i tolerancja, że nie wolno dopuszczać do dyskryminacji, że nie trzeba tworzyć barier, że wypada je likwidować. Wołają zwykle po to, by tradycji stało się zadość i następnego dnia milkną do najbliższego 5 maja lub 3 grudnia.

Nie mam żalu o to, że dziennikarze, politycy i urzędnicy milkną nazajutrz po 5 maja i 3 grudnia. Mam żal, że z wołania w najlepszym wypadku niewiele, a często nic nie wynika.

Niech każdy kto wołał, pokaże, że jest mocny nie tylko w gębie i zabierze się następnego dnia do likwidowania przynajmniej jednej bariery w swoim najbliższym otoczeniu.

Albo jeszcze lepiej: niech zapyta niepełnosprawnych czego właściwie najbardziej im brakuje, która bariera najskuteczniej zamyka im dostęp do ciekawego świata. Zachwyci wtedy całą gromadę „ON”. Może wsłuchując się w to, co Oni sami mają do powiedzenia, ktoś wreszcie dozna olśnienia i zrozumie, że wszystko co się postanowi „o nich bez nich” nie będzie strzałem w dziesiątkę w kategoriach równouprawnienia i likwidacji barier.

Mam wśród niepełnosprawnych ludzi najbliższych memu sercu, mam wśród nich niezawodnych przyjaciół. Choć mieszczą się w słownikowej definicji „ON” wiem, że są często silniejsi, zdolniejsi, mądrzejsi, bardziej ambitni od tłumu zdrowych, którym wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy i sprawdzili się w swojej sprawności wejściem po schodach na ratuszową wieżę. Wiedząc jak ogromny potencjał drzemie w głowach i w sercach osób zwanych niepełnosprawnymi, ogromnie mi żal, że nie ma ich tam, gdzie zapadają decyzje o przyszłości miasta i regionu.

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego niepełnosprawnych nie ma w Radzie Miasta Nowego Sącza, w Radzie Powiatu Nowosądeckiego, dlaczego do sal posiedzeń rad gmin Sądecczyzny nie wjeżdżają młodzi, wykształceni, otwarci na potrzeby drugiego człowieka ludzie na wózkach inwalidzkich? Dlaczego nie wchodzą tam na przykład niewidomi?

Gdyby sięgnęli po mandaty, może obok schodów do urzędów miast, gmin i powiatu pojawiłyby się podjazdy i windy, z których ucieszą się także seniorzy i rodzice z małymi dziećmi?

Może ktoś zorientuje się wówczas, że centrum kultury, albo dom kultury będzie prawdziwym miejscem krzewienia kultury tylko wtedy, gdy nie tylko widownia ale i scena będzie dostępna dla osób niepełnosprawnych. Znacie taką scenę i widownię w Nowym Sączu albo w okolicy?

Może wreszcie gospodarze hoteli, restauracji i kawiarni przekonają się, że klient na wózku inwalidzkim, to ktoś równie ważny jak ten, który potrafi wejść po schodach?

Na koniec zagwozdka: zważ teraz w myślach kto ma perspektywę myślenia pozwalającą skuteczniej naprawiać, poprawiać, odmieniać codzienność ludzi, którym wiatr wieje w oczy? Zdrowi, żyjący w dostatku, czy ci, którzy dzielnie próbują walczyć z chorobą i przeciwnościami losu pokonując każdego dnia tor przeszkód z barier zbudowanych przez zdrowych? Dedykuję to pytanie strategom, którzy niebawem będą układać listy wyborcze i tym, którzy nieco później będą wybierać… I pamiętaj: każdy z nas. Ty również będziesz kiedyś ON.

~Iwona Kamieńska

 

fot. z archiwum Marty Korwin – Kochanowskiej

 

Posłuchaj Moniki Kuszyńskiej…

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama