Kobieta na boisku. Sędziując trzeba mieć mocne nerwy

Kobieta na boisku. Sędziując trzeba mieć mocne nerwy

Rozmowa z Ewą Walczyńską, piłkarską sędzią.

Na piłkarskich boiskach sędziuje już od ponad 20 lat. Ewa Walczyńska zaczynała, gdy kobieta jako rozjemca piłkarski, budziła spore zdziwienie.

– Jak to się stało, że została Pani sędzią piłkarską?

– Nigdy nie byłam zawodniczką klubu piłkarskiego, interesowałam się natomiast biegami. W biegach przełajowych zdołałam w przeszłości nawet wywalczyć udział w Mistrzostwach Polski. Dzięki tej pasji wypracowałam odpowiednią kondycję. Z piłką nożną związałam się ze względu na moich braci, którzy byli piłkarskimi sędziami. Z tego względu w rodzinnym domu o piłce nożnej sporo się mówiło. Po rozmowach z ówczesnym prezesem gorlickiego Kolegium Sędziów Zbigniewem Augustynem zdecydowałam się na sędziowski kurs, który trwał dwa miesiące.

– Były jakieś trudności w zdobywaniu sędziowskich uprawnień przez kobietę?

– Nie było trudności, czy jakiegoś innego specjalnego trybu. Obecnie kobiety wśród piłkarskich sędziów są coraz częściej spotykane. Ja zaczynałam w 1999 roku, więc wówczas czasami spotykałam się ze zdziwieniem, bo kobieta sędziująca na piłkarskich boiskach była nowością. Kurs robiłam razem z moją koleżanką, co na pewno ułatwiło zadanie, trzymałyśmy się razem. Koleżanka po kilku latach sędziowania wyjechała z przyczyn osobistych poza granice kraju, ja z piłką nożną jestem związana do teraz. W 2002 roku do egzaminu sędziowskiego przystępowało ze mną 40 innych kobiet. Obecnie jest około pół tysiąca sędziujących kobiet.

– Jednak rozstała się Pani z regionem nowosądeckim, na jakich szczeblach rozgrywkowych teraz Pani sędziuje? (…)

Całą rozmowę przeczytasz w DTS:

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama