Kiedy wchodzę na scenę, jestem w innej czasoprzestrzeni

Kiedy wchodzę na scenę, jestem w innej czasoprzestrzeni

Mała Aga w domowe akademie i jasełka angażowała starszego brata i młodszą siostrę. Pisała scenariusze. W czasach szkolnych w jej życiu królował jednak taniec. Zawsze chciała, by niósł ze sobą jakieś emocje, a nie był tylko wyuczonymi krokami wykonanymi na scenie. Po latach rodzice wciąż oglądają występy Agnieszki. Pojawiają się na premierze każdej sztuki w zakopiańskim teatrze Witkacego, w której gra ich córka.

Kiedy Agnieszka Michalik zdawała na studia w krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, a dokładnie na Wydziale Teatru Tańca w Bytomiu, nie myślała o aktorstwie. Przecież od zawsze tańczyła i z tą dziedziną wiązała swoją przyszłość. Od podstawówki chodziła na zajęcia z tańca nowoczesnego do nowosądeckich szkół tańca, gdzie uczyła się m.in. hip hopu oraz jazzu. Różnego rodzaju warsztaty i obozy taneczne, występy, konkursy – to była jej codzienność. Od 16. roku życia prowadziła nawet swoje grupy taneczne. Jednak już na początku studiów poczuła, że chciałaby się zawodowo związać z teatrem. Znalazła nową miłość, a właściwie miłości…

            – Kamil studiował o rok wyżej niż ja i tak się zaczęła nasza wspólna przygoda. Jesteśmy razem już jedenaście lat, a pięć lat temu wzięliśmy ślub – opowiada Agnieszka. Ich wspólną miłość do tańca można było wyraźnie zobaczyć nawet na ich weselu. Gdy przeciętna młoda para kołysze się niepewnie w rytm muzyki podczas tzw. pierwszego tańca, oni zapewnili swoim gościom prawdziwe show. Do występu dołączyli ich przyjaciele z uczelni i tancerze wspólnie wykonali fragment sceny ze spektaklu.

Zakopane

Pod koniec studiów sądeczanka zaczęła się zastanawiać, gdzie chciałaby pracować. Myślała o jakimś niekomercyjnym teatrze.

            – W głowie miałam zakopiański teatr, bo uczyliśmy się o nim na studiach. Wiedziałam, że jest bardzo artystyczny i inny niż najbardziej znane, sztampowe teatry w Polsce. Kiedyś z Kamilem odbywaliśmy praktyki na Festiwalu Ziem Górskich w Zakopanem i postanowiłam, że zostawię w teatrze swoje CV. Może się odezwą, a może nie… Było to pierwsze CV, które gdziekolwiek złożyłam. Po jakimś czasie zaprosili mnie na przesłuchanie. Potem wszystko poszło już lawinowo – wspomina 30-latka.

Kamil dołączył do teatralnej ekipy pół roku po niej. Para zdecydowała, że oboje muszą zamieszkać w Zakopanem, jeśli chcą być razem.

            – Oboje kochamy góry i one też nas przyciągnęły – przyznaje Agnieszka. – Samo Zakopane jest trudne i dziwne, bo jest to miejscowość turystyczna i nie do końca się nam podoba jako miasto. Poza tym jest bardzo małe. Jednak góry rekompensują wszystko. Mamy blisko naturę, do której możemy zawsze uciec.

Z Zakopanego nie jest też daleko do Nowego Sącza, gdzie mieszka rodzina Agnieszki. Zawsze można wpaść do rodziców na niedzielny obiad. Kamil pochodzi z okolic Warszawy, więc odwiedziny u jego bliskich to już większa wyprawa (…)

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – kliknij w link i czytaj za darmo:

Fot. Ewa Bilan-Stoch

Reklama