Pierwsza kolejka spotkań w I lidze to trzy punkty Sandecji. Cieszą się piłkarze, trenerzy, działacze i kibice – wszak zwycięstwo to zawsze sukces. I właśnie ci ostatni dali o sobie znać. Zanim mecz się rozpoczął, na barierkach, które okalają boisko, pojawiły się dwa banery. Ich treść wyraża już nie tylko niepokój kibiców o przyszłość ich ukochanego klubu, ale również o składane przed wyborami deklaracje dotyczące budowy stadionu.
Kibice mają dość czekania i przeciągających się rozstrzygnięć przetargowych. Jak powiedział po meczu jeden z nich: – Dość już obiecanek, dość bajdurzenia o budowie, już nie odpuścimy…
W mediach społecznościowych i na internetowej stronie kibiców Sandecji pojawił się wpis, w którym przypominają:
[ Uważam, że Nowy Sącz musi posiadać stadion miejski spełniający co najmniej wymogi 3 kategorii UEFA, a w miarę możliwości dążyć będę do budowy obiektu 4 kategorii. Niezależnie od tego stadion ten musi mieć pojemności minimum 8000 miejsc, co bezwarunkowo umożliwiało będzie organizowanie zawodów sportowych i innych imprez na najwyższym poziomie, w tym spotkań międzypaństwowych z uwzględnieniem reprezentacji kraju. Nowy Sącz musi być stać na taki obiekt. Nie powinno być sytuacji by, z powodu braku miejsc, chętni do wejścia na stadion….]
Ale to nie wszystko co się działo przed meczem. Jako, że był to pierwszy mecz rundy wiosennej, do tego w epidemii, więc bez kibiców. Tych, którzy mieli szanse być na stadionie, również zaskoczono. Okazało się, że dla garstki ludzi poszatkowano trybuny. Były biało czerwone taśmy wytyczające teren chroniony i delegat PZPN ze swoimi wytycznymi, które mają obronić przed koronawirusem…
Przy samym boisku było trzech fotoreporterów. Tylu otrzymało zgodę, na czterech obecnych. W sektorze „C”, gdzie zainteresowany miejscem był tylko jeden człowiek, a fotelików jest ok. 200, też nie było wolno. I może nikt by nic nie mówił, gdyby nie fakt, że dziennikarzy piszących i innych, w sumie kilkanaście osób, umieszczono w jednym miejscu, na trybunach, pod dachem.
Gdzie logika?
W pierwszych dniach lutego poinformowano, że w przetargu na budowę stadionu miejskiego za najkorzystniejszą uznano ofertę konsorcjum firm Goldfood/Grupa Blackbird i PPH Kos należących do sądeckiego biznesmena Jana Kosa, opiewającą n a 53 mln 399 tys. zł. brutto. Był to drugi z kolei wybór oferty. 20 stycznia Krajowa Izba Odwoławcza wykluczyła bowiem z postępowania firmę Grand z Korzennej, którą wybrano 4 grudnia 2020. Drugie podejście do wyłonienia wykonawcy jak się okazało może nie być nadal ostateczne. Od decyzji komisji przetargowej odwołała się do KIO uczestnicząca w postępowaniu firma Strabag.